Za zgodę na "zesłanie na prowincję" lekarz może liczyć na 20 proc. podwyżki

Udostępnij:
Szpitale powiatowe i poradnie w mniejszych miejscowościach mają ogromne problemy ze znalezieniem lekarzy chętnych do pracy. Wszyscy wolą pracować w większych miastach.
W województwie świętokrzyskim większość szpitali powiatowych pilnie poszukuje lekarzy.
-W Skarżysku-Kamiennej brakuje anestezjologów, ortopedów, kardiologów i specjalistów z dziedziny chorób zakaźnych. W Busku-Zdroju nie ma geriatrów, z tego powodu zamknięto jedyny działający w regionie oddział o tej specjalności, nie ma też internistów - pisze "Gazeta Wyborcza".

To nie koniec listy, w innych placówkach poszukiwani są chirurdzy czy ginekolodzy.

- Rzeczywiście, w mniejszych szpitalach powiatowych brakuje lekarzy - przyznaje Bartosz Stemplewski, dyrektor szpitala w Pińczowie. I dodaje, że większość lekarzy woli dyżurować w większych miastach. - Kielce nie mają takich problemów jak my - twierdzi Stemplewski.

Dyrektorzy szpitali twierdzą, że przyczyną nie są tylko kwestie finansowe, bo lekarzom opłaca się dyżurować w mniejszych placówkach. - Jedna pani doktor dostaje u nas o 20 proc. więcej za dyżury niż w Kielcach - mówi nam anonimowo jeden z dyrektorów szpitala powiatowego.

Zdaniem gazety równie źle jest w poradniach podstawowej opieki zdrowotnej, czyli tzw. rodzinnych. - Lekarzy zawsze u nas brakowało. Jak inaczej nazwać to, że unijna średnia dostępności do lekarza rodzinnego zakłada, że będę miał pod opieką 1,2 tysiąca pacjentów, a mam 4 tysiące? - pyta Leszek Kryczka, szef poradni w Solcu-Zdroju, a także przewodniczący Porozumienia Zielonogórskiego w naszym regionie. Zrzesza ono lekarzy rodzinnych.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.