Zaglądamy w portfele ministra, wiceministrów i dyrektorów departamentów
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 23.04.2017
Źródło: Krystian Lurka
Tagi: | wynagrodzenie, wypłaty, Piotr Czauderna, Tomasz Grodzki, Jarosław Fedorowski, Anna Janczewska-Radwan, Tadeusz Jędrzejczyk, Krzysztof Bukiel, Damian Patecki |
Jak dowiedział się "Menedżer Zdrowia", minister zdrowia w marcu dostał wypłatę w wysokości 14 709 złotych brutto. Wiceministrowie średnio zarobili po 11 672 zł, a dyrektorzy departamentów po 12 161 zł. Miesiąc pracy najwyżej postawionych pracowników resortu kosztuje 353 234 zł. Czy to dużo? Spytaliśmy o to liderów opinii.
Prezentujemy wypowiedzi Piotra Czauderny, Tomasza Grodzkiego, Jarosława Fedorowskiego, Anny Janczewskiej-Radwan, Tadeusza Jędrzejczyka, Krzysztofa Bukiela i Damiana Pateckiego. "Menedżer" poprosił o komentarz w sprawie wynagrodzenia dwóch byłych pracowników resortu. Nie chcieli się wypowiadać.
Wynagrodzenia dla ministra, wiceministrów i dyrektorów obejmują wszystkie składniki brutto, czyli wynagrodzenie zasadnicze, dodatek funkcyjny oraz dodatek za wysługę lat.
Piotr Czauderna, koordynator Sekcji Ochrony Zdrowia Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP:
- Uważam, że płace na wysokich stanowiskach w administracji rządowej są zbyt niskie. Mam na myśli stanowiska prezydenta, premiera i wicepremierów oraz ministrów, a szczególnie wiceministrów. Politycy sprawujący te funkcje ponoszą znaczną odpowiedzialność i zarządzają krajem w ogromnej skali, tymczasem zarabiają często mniej nawet od prezydentów miast. Co więcej, ci ostatni dorabiają sobie, niekiedy nawet drugą pensję, poprzez członkostwo w radach nadzorczych.
Jeśli płace ministrów oraz szczególnie wiceministrów pozostaną na obecnym, zdecydowanie zbyt niskim, poziomie skazani będziemy w wielu przypadkach na selekcję negatywną albo na rezygnacje wielu wartościowych urzędników. Trudno mi tez zgodzić się z sytuacją, w której przełożony (wiceminister) zarabia mniej niż jego podwładny, a więc dyrektor departamentu. Słyszałem o przypadkach, gdy dyrektorzy departamentów odmawiali z powyższego powodu przyjęcia posad wiceministrów. Co gorsza, taka sytuacja sprzyja też traktowaniu posady ministerialnej jako czasowego pomostu do kariery w prywatnym biznesie, zwłaszcza o charakterze konsultingowo-doradczym. Wystarczy przyjrzeć się dalszym karierom wielu byłych wiceministrów zdrowia, którzy okazują się być bardzo wartościowi dla międzynarodowych firm ze względu na rozległą sieć powiązań i kontaktów.
Trudno natomiast oceniać mi wewnętrzną strukturę i organizację pracy w Ministerstwie Zdrowia, szczególnie w odniesieniu do niezbędnej liczby wiceministrów.
Tomasz Grodzki, "minister zdrowia” w Gabinecie Cieni Platformy Obywatelskiej:
- Wynagrodzenie ministra, jako osoby obarczonej ogromną odpowiedzialnością, odpowiadającej konstytucyjnie, powinno być godziwe i adekwatne do rangi stanowiska. Uposażenia wiceministrów powinny być niższe, dyrektorów departamentów jeszcze niższe, oparte o zmniejszający się mnożnik średniej płacy krajowej.
Niskie uposażenia najwyższych urzędników państwowych stymulują selekcję negatywną. Znane są mi przypadki autorytetów w ochronie zdrowia, które nie podjęły się trudnej pracy w Ministerstwie Zdrowia z przyczyn finansowych, uznając, że istnieje zbyt duży rozdźwięk między pensją ministra, a możliwościami zarobkowania poza ministerstwem.
Z drugiej strony należy pamiętać, że na jednym biegunie powinno być uposażenie konstytucyjnego ministra zdrowia, ale na drugim pensja stażysty czy rezydenta, która musi być na tyle motywująca, aby powstrzymać choćby emigrację sporych rzesz młodych lekarzy. Nie jest dobrze, gdy minister zarabia mało, ale jeszcze gorzej, gdy młody lekarz zarabia tak mało, że ledwo wiąże koniec z końcem.
Co do liczby wiceministrów uważam, że jest to kwestia organizacji resortu i nie powinna być ustalana arbitralnie.
Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali:
- W odniesieniu do polskiej ochrony zdrowia najcelniejsze jest staromodne stwierdzenie „tak krawiec kraje, jak mu materii staje”. Komentując płace w Ministerstwie Zdrowia, nie można nie wspomnieć o wynagrodzeniu najważniejszych funkcjonariuszy państwowych. I tak prezydent zarabia nieco ponad 20 tysięcy złotych, a premier prawie 17 tys. W tym kontekście zarobki ministra zdrowia wydają się odpowiednie. Oczywiście, personel medyczny będzie porównywał zarobki urzędników resortu do swoich. Przypomnieć jednak należy, ze w Polsce personel medyczny zazwyczaj podaje swoje zarobki netto „na rękę”, podczas gdy zarobki urzędników, czy nawet dyrektorów szpitali są w oficjalnych statystykach podawane brutto i z dodatkami.
Jeśli weźmiemy pod uwagę dane pozyskane przez Polską Federację Szpitali, z których wynika, że średnie wynagrodzenie brutto pielęgniarki wynosi około 4 tys. zł, a lekarza specjalisty około 9 tys., to zarobki kluczowych urzędników takich jak minister czy wiceministrowie, których czas pracy jest w zasadzie nielimitowany, nie wyglądają imponująco. Zarobki dyrektorów departamentów także nie są imponujące, choć należy mieć wątpliwości, czy ich zarobki powinny przewyższać zarobki wiceministrów, którzy nie dość, że muszą być dużo bardzo dyspozycyjni, to jeszcze podnoszą dodatkową odpowiedzialność.
Ciekawie wypada krótkie porównanie międzynarodowe. Otóż minister w rządzie Wielkiej Brytanii otrzymuje miesięczną pensję w wysokości około 33 tysięcy złotych. Do tego otrzymuje dodatki związane z zamieszkaniem w Londynie oraz inne, w sumie około 12 tys. zł. Można przyjąć, że z dodatkami minister zdrowia z Wielkiej Brytanii zarabia około 45 tys. zł miesięcznie brutto. Zarabia zatem ponad trzy razy więcej niż jego polski kolega.
Anna Janczewska-Radwan, minister do spraw systemu ochrony zdrowia w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC:
- Wynagrodzenia, które otrzymają najważniejsi przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia są za niskie. Wysokość wypłat nie jest współmierna do odpowiedzialności ponoszonej przez wymienionych urzędników. To absurd. Minister zarabia tyle ile szef sprzedaży. Proszę zauważyć, że kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie zarabiają szefowie sprzedaży w firmie przeciętnej wielkości. Jestem zwolennikiem dwuskładnikowego systemu płac. Minister, wiceministrowie i dyrektorzy powinni otrzymywać „podstawę”, a także premie przyznawane za wykonanie konkretnych zadań. Minister zdrowia powinien zarabiać minimum 20 tysięcy złotych plus premie za realizację celów.
Tadeusz Jędrzejczyk, ekspert organizacji ochrony zdrowia i były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia:
- Wynagrodzenie przedstawione w zestawieniu nie są do pewnego stopnia żadnym zaskoczeniem. Po części są wynikiem zamrożenia wynagrodzeń po objęciu Polski procedurą nadmiernego deficytu (procedura ta została zakończona w połowie 2015 roku, tuż przed wyborami). Rząd nie wykorzystał sposobności i nie uregulował hierarchii wynagrodzeń, to jest nie podwyższył wynagrodzenia podsekretarzy i sekretarzy stanu względem pensji dyrektorów. Uzasadnienie za podniesieniem wynagrodzeń wiceministrom są dwa: Po pierwsze, tak naprawdę to stanowisko powinno być bardziej merytoryczne niż polityczne. Oczekiwane kompetencje nie powinny być zatem niższe od ich podwładnych. Po drugie, zakres odpowiedzialności jest bez wątpienia większy, ponieważ to wiceminister kieruje kilkoma departamentami, na czele których stoją dyrektorzy i wicedyrektorzy. W rezultacie z jednej strony trudniej pozyskać właściwego kandydata na wiceministra, od którego wymaga się nie tylko wiedzy merytorycznej, ale także umiejątności zarządczych, pełnej przejrzystości majątkowej i ograniczeń związanych byciem osobą publiczną. Dla większości fachowców zdecydowanie lepsze warunki jest obecnie w stanie zapewnić biznes. To o tyle dziwne, że właśnie podsekretarze stanu przygotowują większość faktycznych decyzji, których skutki finansowe mierzy się nie tylko w milionach, ale nawet w dziesiątkach milionów.
Problem polega na tym, że wynagrodzenie to jest pochodne wynagrodzeniu ministra i sekretarza stanu. Innymi słowy, jeśli chcielibyśmy podnieść wynagrodzenie wiceministrom, konieczne byłoby podniesienie również wynagrodzenia politykom, w czym zapewne leży problem. Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby rozłożenie podwyżek na kila lat. W przeciwnym razie grozi nam, że niewłaściwe proporcje pozostaną do kolejnego nałożenia na Polskę obowiązków zrównoważenia budżetu, lub nasz deficyt budżetowy przekroczy konstytucyjny bezpiecznik 60 procent.
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- Na pewno nie są to wynagrodzenie "skrajnie zaniżone". Ale przyznam, że wynagrodzenie ministrów i wiceministrów mogłoby być nieco wyższe, na przykład o trzy lub cztery tysiące. Wynagrodzenie dyrektora departamentu nie powinno być wyższe od wypłaty wiceministra .
Inna sprawa to to, czy potrzeba aż tylu wiceministrów i tylu dyrektorów departamentów.
Damian Patecki, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów:
- Cieszę się, że najważniejsi urzędnicy w resorcie dobrze zarabiają. Wszyscy wysoko wykwalifikowani pracownicy powinni zarabiać bardzo dobrze, a pozostali przynajmniej godnie. Życzę im najwięcej pieniędzy i satysfakcji z pracy. Mam nadzieję, że obecne władze ministerstwa życzą nam, rezydentom tego samego.
Przeczytaj także: "Zaglądamy do kieszeni ratowników".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Wynagrodzenia dla ministra, wiceministrów i dyrektorów obejmują wszystkie składniki brutto, czyli wynagrodzenie zasadnicze, dodatek funkcyjny oraz dodatek za wysługę lat.
Piotr Czauderna, koordynator Sekcji Ochrony Zdrowia Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP:
- Uważam, że płace na wysokich stanowiskach w administracji rządowej są zbyt niskie. Mam na myśli stanowiska prezydenta, premiera i wicepremierów oraz ministrów, a szczególnie wiceministrów. Politycy sprawujący te funkcje ponoszą znaczną odpowiedzialność i zarządzają krajem w ogromnej skali, tymczasem zarabiają często mniej nawet od prezydentów miast. Co więcej, ci ostatni dorabiają sobie, niekiedy nawet drugą pensję, poprzez członkostwo w radach nadzorczych.
Jeśli płace ministrów oraz szczególnie wiceministrów pozostaną na obecnym, zdecydowanie zbyt niskim, poziomie skazani będziemy w wielu przypadkach na selekcję negatywną albo na rezygnacje wielu wartościowych urzędników. Trudno mi tez zgodzić się z sytuacją, w której przełożony (wiceminister) zarabia mniej niż jego podwładny, a więc dyrektor departamentu. Słyszałem o przypadkach, gdy dyrektorzy departamentów odmawiali z powyższego powodu przyjęcia posad wiceministrów. Co gorsza, taka sytuacja sprzyja też traktowaniu posady ministerialnej jako czasowego pomostu do kariery w prywatnym biznesie, zwłaszcza o charakterze konsultingowo-doradczym. Wystarczy przyjrzeć się dalszym karierom wielu byłych wiceministrów zdrowia, którzy okazują się być bardzo wartościowi dla międzynarodowych firm ze względu na rozległą sieć powiązań i kontaktów.
Trudno natomiast oceniać mi wewnętrzną strukturę i organizację pracy w Ministerstwie Zdrowia, szczególnie w odniesieniu do niezbędnej liczby wiceministrów.
Tomasz Grodzki, "minister zdrowia” w Gabinecie Cieni Platformy Obywatelskiej:
- Wynagrodzenie ministra, jako osoby obarczonej ogromną odpowiedzialnością, odpowiadającej konstytucyjnie, powinno być godziwe i adekwatne do rangi stanowiska. Uposażenia wiceministrów powinny być niższe, dyrektorów departamentów jeszcze niższe, oparte o zmniejszający się mnożnik średniej płacy krajowej.
Niskie uposażenia najwyższych urzędników państwowych stymulują selekcję negatywną. Znane są mi przypadki autorytetów w ochronie zdrowia, które nie podjęły się trudnej pracy w Ministerstwie Zdrowia z przyczyn finansowych, uznając, że istnieje zbyt duży rozdźwięk między pensją ministra, a możliwościami zarobkowania poza ministerstwem.
Z drugiej strony należy pamiętać, że na jednym biegunie powinno być uposażenie konstytucyjnego ministra zdrowia, ale na drugim pensja stażysty czy rezydenta, która musi być na tyle motywująca, aby powstrzymać choćby emigrację sporych rzesz młodych lekarzy. Nie jest dobrze, gdy minister zarabia mało, ale jeszcze gorzej, gdy młody lekarz zarabia tak mało, że ledwo wiąże koniec z końcem.
Co do liczby wiceministrów uważam, że jest to kwestia organizacji resortu i nie powinna być ustalana arbitralnie.
Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali:
- W odniesieniu do polskiej ochrony zdrowia najcelniejsze jest staromodne stwierdzenie „tak krawiec kraje, jak mu materii staje”. Komentując płace w Ministerstwie Zdrowia, nie można nie wspomnieć o wynagrodzeniu najważniejszych funkcjonariuszy państwowych. I tak prezydent zarabia nieco ponad 20 tysięcy złotych, a premier prawie 17 tys. W tym kontekście zarobki ministra zdrowia wydają się odpowiednie. Oczywiście, personel medyczny będzie porównywał zarobki urzędników resortu do swoich. Przypomnieć jednak należy, ze w Polsce personel medyczny zazwyczaj podaje swoje zarobki netto „na rękę”, podczas gdy zarobki urzędników, czy nawet dyrektorów szpitali są w oficjalnych statystykach podawane brutto i z dodatkami.
Jeśli weźmiemy pod uwagę dane pozyskane przez Polską Federację Szpitali, z których wynika, że średnie wynagrodzenie brutto pielęgniarki wynosi około 4 tys. zł, a lekarza specjalisty około 9 tys., to zarobki kluczowych urzędników takich jak minister czy wiceministrowie, których czas pracy jest w zasadzie nielimitowany, nie wyglądają imponująco. Zarobki dyrektorów departamentów także nie są imponujące, choć należy mieć wątpliwości, czy ich zarobki powinny przewyższać zarobki wiceministrów, którzy nie dość, że muszą być dużo bardzo dyspozycyjni, to jeszcze podnoszą dodatkową odpowiedzialność.
Ciekawie wypada krótkie porównanie międzynarodowe. Otóż minister w rządzie Wielkiej Brytanii otrzymuje miesięczną pensję w wysokości około 33 tysięcy złotych. Do tego otrzymuje dodatki związane z zamieszkaniem w Londynie oraz inne, w sumie około 12 tys. zł. Można przyjąć, że z dodatkami minister zdrowia z Wielkiej Brytanii zarabia około 45 tys. zł miesięcznie brutto. Zarabia zatem ponad trzy razy więcej niż jego polski kolega.
Anna Janczewska-Radwan, minister do spraw systemu ochrony zdrowia w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC:
- Wynagrodzenia, które otrzymają najważniejsi przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia są za niskie. Wysokość wypłat nie jest współmierna do odpowiedzialności ponoszonej przez wymienionych urzędników. To absurd. Minister zarabia tyle ile szef sprzedaży. Proszę zauważyć, że kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie zarabiają szefowie sprzedaży w firmie przeciętnej wielkości. Jestem zwolennikiem dwuskładnikowego systemu płac. Minister, wiceministrowie i dyrektorzy powinni otrzymywać „podstawę”, a także premie przyznawane za wykonanie konkretnych zadań. Minister zdrowia powinien zarabiać minimum 20 tysięcy złotych plus premie za realizację celów.
Tadeusz Jędrzejczyk, ekspert organizacji ochrony zdrowia i były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia:
- Wynagrodzenie przedstawione w zestawieniu nie są do pewnego stopnia żadnym zaskoczeniem. Po części są wynikiem zamrożenia wynagrodzeń po objęciu Polski procedurą nadmiernego deficytu (procedura ta została zakończona w połowie 2015 roku, tuż przed wyborami). Rząd nie wykorzystał sposobności i nie uregulował hierarchii wynagrodzeń, to jest nie podwyższył wynagrodzenia podsekretarzy i sekretarzy stanu względem pensji dyrektorów. Uzasadnienie za podniesieniem wynagrodzeń wiceministrom są dwa: Po pierwsze, tak naprawdę to stanowisko powinno być bardziej merytoryczne niż polityczne. Oczekiwane kompetencje nie powinny być zatem niższe od ich podwładnych. Po drugie, zakres odpowiedzialności jest bez wątpienia większy, ponieważ to wiceminister kieruje kilkoma departamentami, na czele których stoją dyrektorzy i wicedyrektorzy. W rezultacie z jednej strony trudniej pozyskać właściwego kandydata na wiceministra, od którego wymaga się nie tylko wiedzy merytorycznej, ale także umiejątności zarządczych, pełnej przejrzystości majątkowej i ograniczeń związanych byciem osobą publiczną. Dla większości fachowców zdecydowanie lepsze warunki jest obecnie w stanie zapewnić biznes. To o tyle dziwne, że właśnie podsekretarze stanu przygotowują większość faktycznych decyzji, których skutki finansowe mierzy się nie tylko w milionach, ale nawet w dziesiątkach milionów.
Problem polega na tym, że wynagrodzenie to jest pochodne wynagrodzeniu ministra i sekretarza stanu. Innymi słowy, jeśli chcielibyśmy podnieść wynagrodzenie wiceministrom, konieczne byłoby podniesienie również wynagrodzenia politykom, w czym zapewne leży problem. Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby rozłożenie podwyżek na kila lat. W przeciwnym razie grozi nam, że niewłaściwe proporcje pozostaną do kolejnego nałożenia na Polskę obowiązków zrównoważenia budżetu, lub nasz deficyt budżetowy przekroczy konstytucyjny bezpiecznik 60 procent.
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- Na pewno nie są to wynagrodzenie "skrajnie zaniżone". Ale przyznam, że wynagrodzenie ministrów i wiceministrów mogłoby być nieco wyższe, na przykład o trzy lub cztery tysiące. Wynagrodzenie dyrektora departamentu nie powinno być wyższe od wypłaty wiceministra .
Inna sprawa to to, czy potrzeba aż tylu wiceministrów i tylu dyrektorów departamentów.
Damian Patecki, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów:
- Cieszę się, że najważniejsi urzędnicy w resorcie dobrze zarabiają. Wszyscy wysoko wykwalifikowani pracownicy powinni zarabiać bardzo dobrze, a pozostali przynajmniej godnie. Życzę im najwięcej pieniędzy i satysfakcji z pracy. Mam nadzieję, że obecne władze ministerstwa życzą nam, rezydentom tego samego.
Przeczytaj także: "Zaglądamy do kieszeni ratowników".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.