123RF
W Sejmie o sytuacji psychicznej dzieci i młodzieży – jest trudna do udźwignięcia ►
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 06.04.2022
Źródło: Klaudia Torchała/PAP
Działy:
Aktualności w Neurologia
Aktualności
– Obecnie w psychiatrii dziecięcej mamy do czynienia z sytuacją obrotowych drzwi: stabilizujemy stan pacjenta w stanach nagłych, a potem wychodzi on ze szpitala i nie ma już profesjonalnego wsparcia. Brakuje drugiego poziomu opieki psychiatrycznej – podkreśliła w Sejmie prof. Agnieszka Gmitrowicz z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
Podkomisja Stała do spraw Zdrowia Psychicznego zajęła się 5 kwietnia problemem samobójstw wśród dzieci i młodzieży. Prof. Agnieszka Gmitrowicz z PTP podkreśliła, że obecnie sytuacja psychiczna dzieci i młodzieży jest trudna do udźwignięcia dla specjalistów.
– Mamy do czynienia z sytuacją obrotowych drzwi. Nie mamy miejsc w szpitalach i oddziałach psychiatrycznych, więc wypisujemy dzieci. To powoduje, że wychodzą one do środowiska, gdzie nie mają wsparcia. Brakuje nam drugiego poziomu referencyjnego przygotowanego na przyjęcie nie tych dzieci, które przychodzą z pierwszego poziomu, ale dzieci z trzeciego poziomu, czyli tych, które mają za sobą terapię stanu nagłego, kryzysu samobójczego, potrzebują wsparcia, interwencji w rodzinie, treningu umiejętności społecznych, współpracy ze szkołą – wyliczyła ekspertka.
Równocześnie zaznaczyła, że ważnym zadaniem jest podjęcie działań międzyresortowych, interdyscyplinarnych, by móc określić prawdziwą skalę problemu samobójstw wśród najmłodszych pacjentów. Odniosła się też do kwestii sprawozdawczości.
– Komenda Główna Policji sprawozdaje przypadki, w których doszło do namawiania do samobójstwa lub przemoc prowadziła do samobójstwa. Mamy dużo zachowań, które KGP sprawozdaje jako próby samobójcze. Jest natomiast zupełnie biała plama, jeśli chodzi o sprawozdawczość dotyczącą zgłaszania prób samobójczych do psychiatrów. W drukach szpitalnych jest okienko, gdzie mamy zaznaczać próbę samobójczą, ale nie ma sprawozdawczości. Poruszamy się po populacji, z której nie zdajemy sobie sprawy – zauważyła prof. Gmitrowicz.
Zdaniem specjalistki, wiemy, że oddziały są przepełnione na poziomie dwustu procent, a dzieci nie ma dokąd odesłać. Przyjmuje się tylko pacjentów w stanie ostrym. – Nawet gdybyśmy mieli standardy bardzo restrykcyjne, to nie możemy tych dzieci włączyć do terapii, bo nie ma miejsc, gdzie byłaby terapia dzieci traumatycznego stresu, małych pacjentów, którzy doznają przemocy rówieśniczej. Po prostu mamy oddziały nieprofilowane – zwróciła uwagę profesor.
Uczestniczący w posiedzeniu eksperci podkreślali, że stan psychiczny dzieci i młodzieży w ciągu ostatnich lat się pogarsza. Wpływ na to ma nie tylko epidemia, która spowodowała konieczność zdalnego nauczania, osłabienie kontaktów z rówieśnikami, problemy rodzinne wynikające z izolacji, coraz większe uzależnienie m.in. od elektroniki, ale także trwający konflikt zbrojny w Ukrainie, który pogłębia ich niepokój.
– Jeśli chodzi o zamachy samobójcze u dzieci i młodzieży, problem jest bardzo poważny – 6 proc. śmierci do 19. roku życia to są właśnie samobójstwa. Połowa nastolatków po próbie samobójczej ponawia ją w ciągu roku – podkreślił wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski.
Eksperci przytoczyli również inne statystyki. W 2021 roku 1496 dzieci i nastolatków podjęło próbę samobójczą, z czego 127 prób zakończyło się śmiercią. W porównaniu z poprzednim rokiem to wzrost zachowań samobójczych o 77 proc.
– Kolejne niepokojące statystyki to te mówiące o liczbie podjętych prób w grupie wiekowej od 7 do 12 lat. Dzieciom w tym wieku taka myśl w ogóle nie powinna przychodzić do głowy. W 2020 roku było 29 zgłoszeń o tego typu próbach, a w 2021 roku było ich 51 – wyliczył rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak, dodając, że są to alarmujące dane.
– Mamy do czynienia z sytuacją obrotowych drzwi. Nie mamy miejsc w szpitalach i oddziałach psychiatrycznych, więc wypisujemy dzieci. To powoduje, że wychodzą one do środowiska, gdzie nie mają wsparcia. Brakuje nam drugiego poziomu referencyjnego przygotowanego na przyjęcie nie tych dzieci, które przychodzą z pierwszego poziomu, ale dzieci z trzeciego poziomu, czyli tych, które mają za sobą terapię stanu nagłego, kryzysu samobójczego, potrzebują wsparcia, interwencji w rodzinie, treningu umiejętności społecznych, współpracy ze szkołą – wyliczyła ekspertka.
Równocześnie zaznaczyła, że ważnym zadaniem jest podjęcie działań międzyresortowych, interdyscyplinarnych, by móc określić prawdziwą skalę problemu samobójstw wśród najmłodszych pacjentów. Odniosła się też do kwestii sprawozdawczości.
– Komenda Główna Policji sprawozdaje przypadki, w których doszło do namawiania do samobójstwa lub przemoc prowadziła do samobójstwa. Mamy dużo zachowań, które KGP sprawozdaje jako próby samobójcze. Jest natomiast zupełnie biała plama, jeśli chodzi o sprawozdawczość dotyczącą zgłaszania prób samobójczych do psychiatrów. W drukach szpitalnych jest okienko, gdzie mamy zaznaczać próbę samobójczą, ale nie ma sprawozdawczości. Poruszamy się po populacji, z której nie zdajemy sobie sprawy – zauważyła prof. Gmitrowicz.
Zdaniem specjalistki, wiemy, że oddziały są przepełnione na poziomie dwustu procent, a dzieci nie ma dokąd odesłać. Przyjmuje się tylko pacjentów w stanie ostrym. – Nawet gdybyśmy mieli standardy bardzo restrykcyjne, to nie możemy tych dzieci włączyć do terapii, bo nie ma miejsc, gdzie byłaby terapia dzieci traumatycznego stresu, małych pacjentów, którzy doznają przemocy rówieśniczej. Po prostu mamy oddziały nieprofilowane – zwróciła uwagę profesor.
Uczestniczący w posiedzeniu eksperci podkreślali, że stan psychiczny dzieci i młodzieży w ciągu ostatnich lat się pogarsza. Wpływ na to ma nie tylko epidemia, która spowodowała konieczność zdalnego nauczania, osłabienie kontaktów z rówieśnikami, problemy rodzinne wynikające z izolacji, coraz większe uzależnienie m.in. od elektroniki, ale także trwający konflikt zbrojny w Ukrainie, który pogłębia ich niepokój.
– Jeśli chodzi o zamachy samobójcze u dzieci i młodzieży, problem jest bardzo poważny – 6 proc. śmierci do 19. roku życia to są właśnie samobójstwa. Połowa nastolatków po próbie samobójczej ponawia ją w ciągu roku – podkreślił wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski.
Eksperci przytoczyli również inne statystyki. W 2021 roku 1496 dzieci i nastolatków podjęło próbę samobójczą, z czego 127 prób zakończyło się śmiercią. W porównaniu z poprzednim rokiem to wzrost zachowań samobójczych o 77 proc.
– Kolejne niepokojące statystyki to te mówiące o liczbie podjętych prób w grupie wiekowej od 7 do 12 lat. Dzieciom w tym wieku taka myśl w ogóle nie powinna przychodzić do głowy. W 2020 roku było 29 zgłoszeń o tego typu próbach, a w 2021 roku było ich 51 – wyliczył rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak, dodając, że są to alarmujące dane.