123RF
Należy zwiększyć dostęp do zabiegów radiologii interwencyjnej
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 09.02.2022
Źródło: PAP
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Chorzy z guzami nowotworowymi powinni mieć w naszym kraju większy dostęp do małoinwazyjnych zabiegów radiologii interwencyjnej, podobnie jak pacjenci w innych krajach europejskich – twierdzą eksperci Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego.
– Niestety, zapóźnienie w dostępie polskich pacjentów do tych małoinwazyjnych metod leczenia sięga w niektórych przypadkach nawet 20 lat – alarmują radiolodzy interwencyjni, wykonujący tego typu zabiegi. Podkreślają, że w Polsce praktycznie nigdzie nie można wykonać termoablacji guzów płuc, tkanek miękkich czy kości. Nie ma też dostępu do krioablacji guzów nerek, płuc i kości. A dostęp do innych zabiegów radiologii interwencyjnej jest tak ograniczony, że większość polskich pacjentów onkologicznych nie ma szans z nich skorzystać.
Eksperci zwracają uwagę, że w Polsce ostatnio średnio czeka się na refundację leków przeciwnowotworowych trzy lata. Tymczasem stosowane w chorobach nowotworowych technologie zabiegowe, takie jak termoablacja płuc czy krioablacja, są stosowane w wielu krajach od 15–20 lat, a u nas nadal nie są refundowane.
Zaznaczają, że w 2021 r. w Polsce wykonano trzy termoablacje guzów płuc. W tym okresie we Francji czy Wielkiej Brytanii wykonano około 400 takich zabiegów. W tym samym roku odbyło się u nas siedem krioablacji raka nerki, natomiast we Francji i Wielkiej Brytanii wykonano po 1000 takich zabiegów. Podobnie jest z zabiegami radioembolizacji guzów wątroby. U nas wykonuje się rocznie około 80 tego typu zabiegów, podczas gdy w Hiszpanii – ponad 500, a w Niemczech – więcej niż 1800.
– Polscy pacjenci w zdecydowanej większości nie mają dostępu do małoinwazyjnego leczenia metodami radiologii interwencyjnej. Wynika to w dużej mierze z braku refundacji lub ich niedostatecznej wysokości – twierdzą eksperci Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego.
Dodają, że brak refundacji dotyczy takich zabiegów małoinwazyjnych, jak krioablacja guzów nerki, płuca, tkanek miękkich oraz kości oraz termoablacja guzów płuca, nadnerczy, kości i radioembolizacja guzów wątroby. Inne zabiegi są refundowane, ale w niedostatecznym zakresie – chodzi o takie zabiegi jak termoablacja guzów nerki i wątroby.
– Sądzimy, że sprawa dostępu do tych małoinwazyjnych zabiegów radiologicznych jest niezmiernie istotna i mamy nadzieję, że polscy pacjenci wkrótce będą mieli do nich pełny dostęp – nadmieniają radiolodzy interwencyjni. Przypominają, że diagnostyka i leczenie pacjentów onkologicznych według obowiązujących standardów i wytycznych nie są możliwe bez zapewnienia pacjentom dostępu do radiologii interwencyjnej.
Termoablacja polega na wprowadzeniu igły do zmiany nowotworowej pod kontrolą badań obrazowych. Na końcu igły wytwarzana jest wysoka temperatura niszcząca guz z zachowaniem zdrowych części narządu: wątroby, nerki, płuca, nadnerczy oraz kości. Według międzynarodowych standardów zalecana jest ona w leczeniu raka wątrobowokomórkowego, nerki, przerzutów raka jelita grubego do wątroby i płuc oraz innych przerzutów do kości.
Krioablacja wykonywana jest przy użyciu igły, na końcu której wytwarzana jest niska temperatura, zamrażająca guz z zachowaniem otaczających go zdrowych tkanek. Wykorzystywana jest w raku nerki, guzków płuc, przerzutów do kości oraz guzów tkanek miękkich. Metoda ta jest bardzo skuteczna – przekonują radiolodzy interwencyjni. Powołują się na badania, z których wynika, że 80 proc. pacjentów z przerzutami do płuc (o średnicy do 3,5 cm) leczonych krioablacją w ciągu pięciu lat nie dochodzi do miejscowej wznowy choroby.
Podczas radioembolizacji radiolog interwencyjny nakłuwa tętnice, wprowadza cienki cewnik (o grubości 0,5 mm) i dociera nim do naczynia odżywiającego guz. Przez cewnik podaje materiał promieniotwórczy niszczący guz od środka. Metoda ta przydatna jest w leczeniu raka wątrobowokomórkowego i umożliwia zniszczenie lub przynajmniej ograniczenie rozmiaru dużych guzów o średnicy 8–10 cm.
Eksperci zwracają uwagę, że w Polsce ostatnio średnio czeka się na refundację leków przeciwnowotworowych trzy lata. Tymczasem stosowane w chorobach nowotworowych technologie zabiegowe, takie jak termoablacja płuc czy krioablacja, są stosowane w wielu krajach od 15–20 lat, a u nas nadal nie są refundowane.
Zaznaczają, że w 2021 r. w Polsce wykonano trzy termoablacje guzów płuc. W tym okresie we Francji czy Wielkiej Brytanii wykonano około 400 takich zabiegów. W tym samym roku odbyło się u nas siedem krioablacji raka nerki, natomiast we Francji i Wielkiej Brytanii wykonano po 1000 takich zabiegów. Podobnie jest z zabiegami radioembolizacji guzów wątroby. U nas wykonuje się rocznie około 80 tego typu zabiegów, podczas gdy w Hiszpanii – ponad 500, a w Niemczech – więcej niż 1800.
– Polscy pacjenci w zdecydowanej większości nie mają dostępu do małoinwazyjnego leczenia metodami radiologii interwencyjnej. Wynika to w dużej mierze z braku refundacji lub ich niedostatecznej wysokości – twierdzą eksperci Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego.
Dodają, że brak refundacji dotyczy takich zabiegów małoinwazyjnych, jak krioablacja guzów nerki, płuca, tkanek miękkich oraz kości oraz termoablacja guzów płuca, nadnerczy, kości i radioembolizacja guzów wątroby. Inne zabiegi są refundowane, ale w niedostatecznym zakresie – chodzi o takie zabiegi jak termoablacja guzów nerki i wątroby.
– Sądzimy, że sprawa dostępu do tych małoinwazyjnych zabiegów radiologicznych jest niezmiernie istotna i mamy nadzieję, że polscy pacjenci wkrótce będą mieli do nich pełny dostęp – nadmieniają radiolodzy interwencyjni. Przypominają, że diagnostyka i leczenie pacjentów onkologicznych według obowiązujących standardów i wytycznych nie są możliwe bez zapewnienia pacjentom dostępu do radiologii interwencyjnej.
Termoablacja polega na wprowadzeniu igły do zmiany nowotworowej pod kontrolą badań obrazowych. Na końcu igły wytwarzana jest wysoka temperatura niszcząca guz z zachowaniem zdrowych części narządu: wątroby, nerki, płuca, nadnerczy oraz kości. Według międzynarodowych standardów zalecana jest ona w leczeniu raka wątrobowokomórkowego, nerki, przerzutów raka jelita grubego do wątroby i płuc oraz innych przerzutów do kości.
Krioablacja wykonywana jest przy użyciu igły, na końcu której wytwarzana jest niska temperatura, zamrażająca guz z zachowaniem otaczających go zdrowych tkanek. Wykorzystywana jest w raku nerki, guzków płuc, przerzutów do kości oraz guzów tkanek miękkich. Metoda ta jest bardzo skuteczna – przekonują radiolodzy interwencyjni. Powołują się na badania, z których wynika, że 80 proc. pacjentów z przerzutami do płuc (o średnicy do 3,5 cm) leczonych krioablacją w ciągu pięciu lat nie dochodzi do miejscowej wznowy choroby.
Podczas radioembolizacji radiolog interwencyjny nakłuwa tętnice, wprowadza cienki cewnik (o grubości 0,5 mm) i dociera nim do naczynia odżywiającego guz. Przez cewnik podaje materiał promieniotwórczy niszczący guz od środka. Metoda ta przydatna jest w leczeniu raka wątrobowokomórkowego i umożliwia zniszczenie lub przynajmniej ograniczenie rozmiaru dużych guzów o średnicy 8–10 cm.