Problem skali Gleasona w zaawansowanym raku prostaty. Czy resort zdrowia zrezygnuje z niej przy kwalifikacji do leczenia?
Autor: Marta Koblańska
Data: 13.03.2019
Źródło: MK
Czy resort zdrowia zdecyduje się na poszerzenie programu lekowego chorych na zaawansowanego raka prostaty? Od kilu miesięcy środowisko urologów i pacjentów prowadzi rozmowy z Ministerstwem Zdrowia na ten temat.
Abirateron hamuje produkcję testosteronu i innych androgenów w całym organizmie. Lek spowalnia tym samym rozwój raka gruczołu krokowego przez zapobieganie produkcji testosteronu w jądrach, czyli de facto eliminuje przyczynę jaka leży u podstaw powstania tego nowotworu.
Jak przyznaje Rada Przejrzystości, analitycy AOTMiT nie znaleźli żadnych dowodów naukowych, które wskazywałyby na zasadność zastosowania kryterium poniżej 8 w skali Gleasona jako tego, który warunkuje włączenie chorego do terapii lekiem. Skala ta bowiem może służyć jedynie do oceny szans jakie ma chory na dalsze przeżycie oraz jego jakość, a nie do decyzji, czy podejmować leczenie abirateronem, czy też z niego zrezygnować.
- Obecnie chorzy na zaawansowanego raka prostaty są de facto pozbawieni możliwości leczenia w przypadku gdy skala Gleasona wynosi więcej niż 8. Z opinii Polskiego Towarzystwa Urologicznego, klinicystów oraz środowisk pacjenckich wynika, że nie ma powodu, aby ci chorzy nie mogli być leczeni abirateronem lub kabazytaksylem w 2 linii, bo skala Gleasona nie powinna stanowić kryterium kwalifikacji bądź wykluczenia. Objęcie chorych z zaawansowanym nowotworem, u których choroba jest klasyfikowana przez skalę jako równa bądź większa 8 leczeniem sekwencyjnym nie spowodowałoby dwukrotnego wzrostu wydatków na refundację. Są to już chorzy o gorszym rokowaniu i raczej stanowią mniejszość, a nie większość tych, którzy odnieśliby korzyść z tego leczenia – podkreśla Beata Ambroziewicz z Fundacji Wygrajmy Zdrowie.
Rada Przejrzystości przytacza wniosek, że korzyść terapeutyczna ze stosowania abirateronu jest niezależna od wyniku w skali Gleasona uzyskanego w pierwotnej diagnozie. Dlaczego? Ponieważ przerzuty nowotworowe mogą już nie odzwierciedlać stopnia zaawansowania histologicznego ocenianego w chwili diagnozy.
- Problem kwalifikacji do program lekowego z abirateronem dotyczy chorych z zaawansowanym rakiem prostaty, kiedy już pojawiły się przerzuty – przyznaje prof. Marcin Słojewski z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. - Ci chorzy wymagają szczególnego podejścia w przeciwnym razie jako leczenie pozostaje im obciążająca chemioterapia. Obecnie brak dostępności do leczenia umożliwiającego wydłużenie czasu przed przyjęciem chemioterapii skutkuje właśnie terapią nieoptymalną. Zastosowanie abirateronu u chorych z zaawansowanym rakiem, u których pojawiły się już przerzuty wiązałoby się z odłożeniem w czasie chemioterapii nawet o kilka miesięcy, a urolodzy zyskaliby narzędzie do objęcia ich najbardziej kompleksową opieką – podsumowuje prof. Słojewski.
Jak przyznaje Rada Przejrzystości, analitycy AOTMiT nie znaleźli żadnych dowodów naukowych, które wskazywałyby na zasadność zastosowania kryterium poniżej 8 w skali Gleasona jako tego, który warunkuje włączenie chorego do terapii lekiem. Skala ta bowiem może służyć jedynie do oceny szans jakie ma chory na dalsze przeżycie oraz jego jakość, a nie do decyzji, czy podejmować leczenie abirateronem, czy też z niego zrezygnować.
- Obecnie chorzy na zaawansowanego raka prostaty są de facto pozbawieni możliwości leczenia w przypadku gdy skala Gleasona wynosi więcej niż 8. Z opinii Polskiego Towarzystwa Urologicznego, klinicystów oraz środowisk pacjenckich wynika, że nie ma powodu, aby ci chorzy nie mogli być leczeni abirateronem lub kabazytaksylem w 2 linii, bo skala Gleasona nie powinna stanowić kryterium kwalifikacji bądź wykluczenia. Objęcie chorych z zaawansowanym nowotworem, u których choroba jest klasyfikowana przez skalę jako równa bądź większa 8 leczeniem sekwencyjnym nie spowodowałoby dwukrotnego wzrostu wydatków na refundację. Są to już chorzy o gorszym rokowaniu i raczej stanowią mniejszość, a nie większość tych, którzy odnieśliby korzyść z tego leczenia – podkreśla Beata Ambroziewicz z Fundacji Wygrajmy Zdrowie.
Rada Przejrzystości przytacza wniosek, że korzyść terapeutyczna ze stosowania abirateronu jest niezależna od wyniku w skali Gleasona uzyskanego w pierwotnej diagnozie. Dlaczego? Ponieważ przerzuty nowotworowe mogą już nie odzwierciedlać stopnia zaawansowania histologicznego ocenianego w chwili diagnozy.
- Problem kwalifikacji do program lekowego z abirateronem dotyczy chorych z zaawansowanym rakiem prostaty, kiedy już pojawiły się przerzuty – przyznaje prof. Marcin Słojewski z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. - Ci chorzy wymagają szczególnego podejścia w przeciwnym razie jako leczenie pozostaje im obciążająca chemioterapia. Obecnie brak dostępności do leczenia umożliwiającego wydłużenie czasu przed przyjęciem chemioterapii skutkuje właśnie terapią nieoptymalną. Zastosowanie abirateronu u chorych z zaawansowanym rakiem, u których pojawiły się już przerzuty wiązałoby się z odłożeniem w czasie chemioterapii nawet o kilka miesięcy, a urolodzy zyskaliby narzędzie do objęcia ich najbardziej kompleksową opieką – podsumowuje prof. Słojewski.