Archiwum
Prof. Hus: Bez CAR-T nie można już mówić o leczeniu niektórych białaczek i chłoniaków
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 21.02.2022
Źródło: Zbigniew Wojtasiński/PAP
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
– Ta terapia zrewolucjonizowała leczenie nowotworów układu chłonnego z komórek B, a wkrótce najprawdopodobniej również zostanie rozszerzona na inne wskazania. Wyznacza nowy kierunek rozwoju współczesnej medycyny i daje ogromną nadzieję pacjentom ze schorzeniami hematoonkologicznymi – uważa prof. Iwona Hus.
Specjalistka mówiła o tym podczas konferencji online „Rozwój polskiej hematologii szansa dla pacjentów”. Przypomniała, że terapia CAR-T została po raz pierwszy zastosowana przed prawie 10 laty. – Niedługo minie 10 lat od czasu, gdy pierwsza pacjentka, siedmioletnia Emily Whitehead w czerwcu 2012 r. otrzymała tę terapię. Co roku mówi o tym, że przeżyła kolejny rok życia bez nowotworu, miejmy nadzieję, że tak będzie też w przyszłości – stwierdziła prof. Iwona Hus, prezes Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów.
Jej zdaniem dziś nie sposób mówić o leczeniu ostrej białaczki limfoblastycznej czy agresywnych chłoniaków bez terapii CAR-T. W Polsce terapia CAR-T od września 2021 r. dostępna jest dla pacjentów do 25. roku życia z nawrotową lub oporną ostrą białaczką limfoblastyczną z komórek B. Prof. Iwona Hus ma jednak nadzieję, że zostanie ona rozszerzona również na inne grupy wiekowe chorych oraz na inne wskazania.
– W Europie zarejestrowano kilka preparatów CAR-T, stosowanych w leczeniu kilku chorób. Mamy nadzieję, że wskazania te będą się poszerzały i równocześnie coraz większa liczba polskich pacjentów, również dorosłych powyżej 25. roku życia, będzie mogła z nich skorzystać – powiedziała specjalistka, która pracuje w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie.
Obecnie tą metodą leczone są nie tylko chłoniaki agresywne czy ostra białaczka limfoblastyczna, ale także inne chłoniaki agresywne, takie jak chłoniak z komórek płaszcza czy tzw. chłoniak grudkowy. Od niedawna zarejestrowana jest ona także w leczeniu szpiczaka plazmocytowego.
– Terapia polega na tym, że limfocyty T są namnażane poza organizmem pacjenta, a jednocześnie zostają wyposażone w receptor rozpoznający specyficzny antygen na komórce nowotworowej. To uruchamia siły odpornościowe pacjenta, aby zniszczyć komórki nowotworowe – wyjaśniła prof. Iwona Hus.
Przytoczyła badania, z których wynika, że w przypadku ostrej białaczki limfoblastycznej szansa przeżycia chorego bez progresji choroby dzięki tej terapii po dwóch latach obserwacji sięgała 66 proc. – Trzeba pamiętać, że mówimy o leczeniu terapią CAR-T tych chorych, dla których nie było żadnej innej skutecznej metody leczenia – zaznaczyła.
Gdy terapia ta wchodziła do praktyki kliniczne,j problemem była jej toksyczność, przede wszystkim tzw. zespół uwalniania cytokin. Odsetki występowania tych działań niepożądanych w badaniach klinicznych, jak i w rejestrach z praktyki codziennej, zmniejszyły się zarówno jeśli chodzi o występowanie zespołu uwalniania cytokin, jak i neurotoksyczności.
Dość długie są obserwacje leczenia agresywnych chłoniaków z komórek B. Wynika z nich, że po czterech latach nadal ponad 40 proc. pacjentów nie ma nawrotu choroby. – Wskazywałoby to, że przynajmniej część pacjentów przy użyciu tej terapii jesteśmy w stanie wyleczyć. Tym bardziej że do nawrotów choroby najczęściej dochodzi w pierwszych dwóch latach choroby – stwierdziła prof. Iwona Hus.
Terapia CAR-T ma tę zaletę, że w porównaniu do transplantacji komórek krwiotwórczych kwalifikują się do niej także osoby starsze, powyżej 65. roku życia. Wyniki, jakie można u nich uzyskać, nie różnią się od tych u osób młodszych.
Nowym wskazaniem do stosowania CAR-T jest chłoniak z komórek płaszcza. – Na pewnym etapie rozwoju pozostaje on chorobą nieuleczalną, gdy nie możemy już pomóc pacjentom. Ale terapia CAR-T u tych pacjentów jest już zarejestrowana. Wyniki są bardzo dobre, uzyskano ponad 90 proc. odpowiedzi ogólnej i ponad 67 proc. odpowiedzi całkowitej – wyjaśniała.
Najnowsze obserwacje dotyczą chłoniaka grudkowego. Wykazały one, że u 81 proc. pacjentów można uzyskać odpowiedź całkowitą. W przypadku szpiczaka plazmocytowego u 26 proc. badanych uzyskano odpowiedź całkowitą, a u większości chorych była eradykacja tzw. minimalnej choroby resztkowej. Stosunkowo mała była też toksyczność leczenia. W tej chorobie terapia CAR-T jest zarejestrowana po co najmniej trzech liniach leczenia (gdy dochodzi do kolejnego nawrotu choroby).
Prezes Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów poinformowała, że prowadzone są badania, by zwiększyć skuteczność terapii CAR-T. – Chodzi o to, żeby nie było to tylko 40 proc. chorych bez nawrotu choroby. Badania te dotyczą nie tylko nowych odmian tej terapii, ale także przesunięcie jej stosowania do wcześniejszych linii leczenia. Liczymy, że wtedy efekty tej terapii będą wtedy jeszcze większe – zaznaczyła.
Prof. Iwona Hus uważa także, że w Polsce potrzebna jest dalsza poprawa dostępności terapii CAR-T. – Czekamy przede wszystkim na jej refundację w leczeniu chłoniaka DLBC (z dużych limfocytów B) – dodała.
Jej zdaniem dziś nie sposób mówić o leczeniu ostrej białaczki limfoblastycznej czy agresywnych chłoniaków bez terapii CAR-T. W Polsce terapia CAR-T od września 2021 r. dostępna jest dla pacjentów do 25. roku życia z nawrotową lub oporną ostrą białaczką limfoblastyczną z komórek B. Prof. Iwona Hus ma jednak nadzieję, że zostanie ona rozszerzona również na inne grupy wiekowe chorych oraz na inne wskazania.
– W Europie zarejestrowano kilka preparatów CAR-T, stosowanych w leczeniu kilku chorób. Mamy nadzieję, że wskazania te będą się poszerzały i równocześnie coraz większa liczba polskich pacjentów, również dorosłych powyżej 25. roku życia, będzie mogła z nich skorzystać – powiedziała specjalistka, która pracuje w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie.
Obecnie tą metodą leczone są nie tylko chłoniaki agresywne czy ostra białaczka limfoblastyczna, ale także inne chłoniaki agresywne, takie jak chłoniak z komórek płaszcza czy tzw. chłoniak grudkowy. Od niedawna zarejestrowana jest ona także w leczeniu szpiczaka plazmocytowego.
– Terapia polega na tym, że limfocyty T są namnażane poza organizmem pacjenta, a jednocześnie zostają wyposażone w receptor rozpoznający specyficzny antygen na komórce nowotworowej. To uruchamia siły odpornościowe pacjenta, aby zniszczyć komórki nowotworowe – wyjaśniła prof. Iwona Hus.
Przytoczyła badania, z których wynika, że w przypadku ostrej białaczki limfoblastycznej szansa przeżycia chorego bez progresji choroby dzięki tej terapii po dwóch latach obserwacji sięgała 66 proc. – Trzeba pamiętać, że mówimy o leczeniu terapią CAR-T tych chorych, dla których nie było żadnej innej skutecznej metody leczenia – zaznaczyła.
Gdy terapia ta wchodziła do praktyki kliniczne,j problemem była jej toksyczność, przede wszystkim tzw. zespół uwalniania cytokin. Odsetki występowania tych działań niepożądanych w badaniach klinicznych, jak i w rejestrach z praktyki codziennej, zmniejszyły się zarówno jeśli chodzi o występowanie zespołu uwalniania cytokin, jak i neurotoksyczności.
Dość długie są obserwacje leczenia agresywnych chłoniaków z komórek B. Wynika z nich, że po czterech latach nadal ponad 40 proc. pacjentów nie ma nawrotu choroby. – Wskazywałoby to, że przynajmniej część pacjentów przy użyciu tej terapii jesteśmy w stanie wyleczyć. Tym bardziej że do nawrotów choroby najczęściej dochodzi w pierwszych dwóch latach choroby – stwierdziła prof. Iwona Hus.
Terapia CAR-T ma tę zaletę, że w porównaniu do transplantacji komórek krwiotwórczych kwalifikują się do niej także osoby starsze, powyżej 65. roku życia. Wyniki, jakie można u nich uzyskać, nie różnią się od tych u osób młodszych.
Nowym wskazaniem do stosowania CAR-T jest chłoniak z komórek płaszcza. – Na pewnym etapie rozwoju pozostaje on chorobą nieuleczalną, gdy nie możemy już pomóc pacjentom. Ale terapia CAR-T u tych pacjentów jest już zarejestrowana. Wyniki są bardzo dobre, uzyskano ponad 90 proc. odpowiedzi ogólnej i ponad 67 proc. odpowiedzi całkowitej – wyjaśniała.
Najnowsze obserwacje dotyczą chłoniaka grudkowego. Wykazały one, że u 81 proc. pacjentów można uzyskać odpowiedź całkowitą. W przypadku szpiczaka plazmocytowego u 26 proc. badanych uzyskano odpowiedź całkowitą, a u większości chorych była eradykacja tzw. minimalnej choroby resztkowej. Stosunkowo mała była też toksyczność leczenia. W tej chorobie terapia CAR-T jest zarejestrowana po co najmniej trzech liniach leczenia (gdy dochodzi do kolejnego nawrotu choroby).
Prezes Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów poinformowała, że prowadzone są badania, by zwiększyć skuteczność terapii CAR-T. – Chodzi o to, żeby nie było to tylko 40 proc. chorych bez nawrotu choroby. Badania te dotyczą nie tylko nowych odmian tej terapii, ale także przesunięcie jej stosowania do wcześniejszych linii leczenia. Liczymy, że wtedy efekty tej terapii będą wtedy jeszcze większe – zaznaczyła.
Prof. Iwona Hus uważa także, że w Polsce potrzebna jest dalsza poprawa dostępności terapii CAR-T. – Czekamy przede wszystkim na jej refundację w leczeniu chłoniaka DLBC (z dużych limfocytów B) – dodała.