Specjalizacje, Kategorie, Działy

10 lat leczenia biologicznego w Polsce – postęp mimo barier

Udostępnij:
W Polsce leki biologiczne stosuje się jedynie u 1–1,5 proc. chorych reumatycznie, średnia europejska to 15–20 proc. Mamy takich samych chorych, którzy mają prawo do remisji choroby i leczenia wydłużającego życie – mówi prof. Sławomir Jeka, kierownik Kliniki Reumatologii i Układowych Chorób Tkanki Łącznej w Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy, organizator konferencji podsumowującej 10 lat leczenia biologicznego w Polsce.
Już na początku listopada odbędzie się konferencja 10 Lat Leczenia Biologicznego Chorób Reumatycznych w Polsce. Co wniesie?

Konferencja będzie podsumowaniem 10 lat leczenia biologicznego chorób reumatycznych w Polsce. Ponadto ma na celu uczczenie 10 lat istnienia Oddziału Klinicznego Reumatologii, a aktualnie Kliniki Reumatologii i Układowych Chorób Tkanki Łącznej Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy. Początek leczenia biologicznego chorób reumatycznych w naszym kraju datuje się na jesień 2005 roku. Leczenie to rozpoczęło nową erę w terapii pacjentów z chorobami reumatycznymi. Nigdy wcześniej szansa tak skutecznego leczenia nie była dana naszym pacjentom. Efektywność terapii polega nie tylko na uzyskaniu poprawy stanu zdrowia, lecz często także remisji choroby, co wcześniej praktycznie nie było możliwe. Jest to niezwykle istotne, gdyż pozwala chorym na powrót do zawodu czy nauki oraz zdecydowanie poprawia jakość ich życia. Wcześniej w reumatologii nie notowano takiego postępu w terapii jak w ciągu tych 10 lat leczenia biologicznego. I dlatego wymaga to podsumowania, zastanowienia się i porównania sytuacji Polski z innymi krajami.

W jaki sposób poprowadzą państwo konferencję?

Podsumowanie i porównanie Polski z krajami sąsiednimi i innymi państwami Europy nastąpi w podziale na kilka etapów. Najważniejsze to zaakcentowanie tego, jak rozwój leczenia biologicznego postępował, jakie pojawiały się nowe wskazania do jego stosowania. Wiadomo, że pierwszą chorobą, w przypadku której wprowadzono leczenie biologiczne, było reumatoidalne zapalenie stawów, następnie zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa, w końcu łuszczycowe zapalenie stawów i łuszczyca skóry, a także – co bardzo ważne – leczenie biologiczne dzieci. Przedstawimy, jak zwiększały się nakłady na leczenie biologiczne, jak kształtował się program leczenia biologicznego w Polsce. Tę część zakończymy omówieniem sytuacji w kilku państwach, w tym w krajach skandynawskich, ponieważ możemy je uznać za wzorzec leczenia biologicznego chorób reumatycznych.

Kto przybliży sytuację za granicą?

Postawiliśmy na lekarzy – specjalistów reumatologii. Celowo nie zapraszaliśmy tzw. VIP-ów, znanych profesorów, ale lekarzy praktyków. Pokażą oni, że leczenie w innych krajach jest dużo prostsze do prowadzenia, bardziej dostępne dla chorych i że za granicą istnieje możliwość personalizacji terapii, a nie wymóg sztywnego stosowania się do czasem niemądrych zapisów programu, opóźniających czy nawet w ogóle uniemożliwiających to leczenie, jak to się często dzieje u nas. Odbiorcami będą zarówno reumatolodzy, jak i lekarze rodzinni zainteresowani tematyką chorób reumatycznych oraz możliwościami ich terapii. Serdecznie wszystkich zapraszamy.

Czyli Polska nie wypada najlepiej w porównaniu z innymi krajami?

W Europie leczenie biologiczne stosuje się średnio u 15–20 proc. pacjentów z RZS, w Polsce – u 1–1,5 proc., i jest to najniższy wskaźnik w UE. Jeszcze niedawno plasowali się za nami Bułgarzy i Rumuni, ale obecnie to się zmieniło, nie wspominając o Czechach czy Węgrach. W Niemczech czy Wielkiej Brytanii leczonych biologicznie jest powyżej 20 proc. pacjentów, w Skandynawii – zwłaszcza w Norwegii – ok. 30 proc. W Polsce leczenie biologiczne rodziło się w bólach i do tej pory w relacji do PKB wydajemy na nie najmniej w Europie. To oczywiście wynika z tego, jaki procent PKB jest w ogóle przekazywany na zdrowie. W Polsce jest to 4,4 proc. PKB, w Czechach – 6 proc., średnia unijna wynosi 7 proc. U nas populacja chorych leczonych biologicznie jest dużo mniejsza. W wyniku tego w naszym kraju spotykamy się z większą liczbą rencistów i inwalidów, którzy żyją krócej. W innych państwach, o których wspominałem, korzysta się z możliwości, jakie daje leczenie biologiczne. Wiemy, że hamuje ono powikłania narządowe, dzięki czemu chorzy mają szansę na dłuższe życie.

Największą barierę stanowią więc pieniądze?

Tak. Czasami wystarczy jeden lek onkologiczny, który ma podobny budżet jak wszystkie leki biologiczne razem w reumatologii. Problem polega na tym, że na choroby reumatyczne choruje kilka procent populacji, podczas gdy zawał czy nowotwór złośliwy może mieć każdy. I takie myślenie stoi u podstaw zachowania naszych decydentów. Ponadto program leczenia biologicznego został napisany źle, mimo protestów środowiska reumatologów. Ulegał on co prawda małym poprawkom, ale ciężko nam uzyskać porozumienie z NFZ czy Ministerstwem Zdrowia, aby program stał się łatwiejszy do stosowania i bardziej dostępny dla pacjenta. W Polsce jako jedyni w Europie stosujemy leczenie sekwencyjne, czyli jeśli chory uzyskuje remisję lub niską aktywność zapalną – po 18 miesiącach, a w przypadku dzieci – po 24 miesiącach, musi mieć zakończone leczenie. Polscy lekarze nie mogą zmieniać dawkowania. Oczywiście w ChPL są zapisane sztywne dawki leków, ale na świecie można je modyfikować, wydłużać czas podawania i to jest indywidualna decyzja lekarza. To jest oszczędność, bo przy stosowaniu mniejszych dawek do leczenia może zostać włączony kolejny pacjent, bez wydawania nowych środków. U nas to niemożliwe. Lekarze muszą się stosować do zapisów programu jak do ustawy, np. jedna ampułka co tydzień czy miesiąc bez żadnych zmian. Do tego niemądre obostrzenia urzędnicze powodują, że lekarze boją się włączać chorych do programu. Chodzi o ogromne kary finansowe nawet za drobne pomyłki. Kary są przewidziane dla szpitali, łącznie ze zwrotem uzyskanych funduszy za błędnie – według urzędników – poprowadzoną terapię, natomiast wysokość kary dla lekarzy ze strony dyrekcji szpitala może wynosić trzykrotność pensji w przypadku lekarzy etatowych lub zajęcie wynagrodzenia w przypadku lekarzy kontraktowych. Co istotne, program nie uwzględnia zaleceń EULAR oraz ACR, które stanowią podstawę aktualnej wiedzy medycznej. Stąd łatwo o konflikt. Mimo wszystko leczenie biologiczne stanowi przełom, a w ciągu ostatnich dwóch lat odnieśliśmy kilka drobnych sukcesów we współpracy z NFZ i Ministerstwem Zdrowia, w ramach wspólnie przyjętych zmian w programach terapeutycznych.

Co jeszcze zwróci uwagę uczestników konferencji?

Zaplanowana została część poświęcona bliskiej przyszłości leczenia biologicznego: nowe terapie, nowe leki, nowe rejestracje, szansa refundacji. O tym opowiedzą nasi koledzy. W kolejnej części grupa ekspertów przedstawi, co może się zdarzyć, na co czekamy w najbliższych 10 latach – nowe metody leczenia i nowe strategie. Chodzi przede wszystkim o personalizację leczenia, o to, że pacjent powinien przechodzić terapię odpowiadającą jego potrzebom klinicznym. Tu rolę do odegrania ma ocena genetyczno-laboratoryjna. Prawdopodobnie kiedy spotkamy się za 10 lat, już nie tylko wiedza empiryczna lekarza będzie decydować o wyborze leku, ale podpowiedź uzyskamy z badań immunologicznych i genetycznych. Podczas konferencji także firmy farmaceutyczne będą miały okazję pokazać, co zrobiły w ciągu ostatnich 10 lat dla polskiego pacjenta. Niektóre firmy wprowadziły na rynek nawet więcej niż jeden lek biologiczny. Chcemy pokazać, że w Polsce rozwój nauki reumatologicznej był największy w ciągu ostatnich 10 lat. To m.in. dzięki możliwości uczestniczenia lekarzy reumatologów w licznych konferencjach i sympozjach krajowych oraz zagranicznych. Organizowane są kursy diagnostyczne poświęcone USG, rezonansowi magnetycznemu i kapilaroskopii. Wiedza ta jest później wykorzystywana w praktyce w przychodniach i szpitalach. Wspólnie z radiologami opracowaliśmy standardy dotyczące rezonansu magnetycznego w spondyloartropatiach. Lekarze sami potrafią wykonywać i interpretować badania. I to jest największy postęp w reumatologii, bo te badania są bardzo przydatne. Dzięki nim choroba zostaje szybko zdiagnozowana, a następnie prawidłowo monitorowana jest efektywność leczenia. Te 10 lat to także edukacja lekarzy i systematyczne podnoszenie kwalifikacji. Do tego dochodzi rozwój immunologii i powstanie terapii biologicznych. Konferencja zakończy się debatą z udziałem m.in. przedstawicieli NFZ i Ministerstwa Zdrowia, z którymi zastanowimy się, co jeszcze można zrobić dla naszych chorych.

A co trzeba zrobić?

Powinno się włączyć do leczenia biologicznego osoby, które zachorowały niedawno, a nie tylko te, które mają za sobą już kilka standardowych nieskutecznych terapii. Skoro w Europie może być leczonych biologicznie 10–15 proc. populacji, to w Polsce też – przecież u nas są tacy sami chorzy. U chorych powinno się stosować leczenie biologiczne, bo tylko ono daje szansę remisji, a nawet trwałej remisji. Chorzy pieniądze na terapię „oddadzą” w podatkach, bo wrócą do pracy. Pokażemy, jak ogromne koszty będzie musiało ponieść społeczeństwo, jeśli pozwolimy na rozwój tych chorób. Koszty schorzeń układu mięśniowo-szkieletowego, a zwłaszcza koszty pośrednie, są większe niż np. koszty chorób onkologicznych, kardiologicznych i pulmonologicznych łącznie. Nasi pacjenci wymagają stałej opieki, np. młoda kobieta w Polsce, która zachoruje na toczeń rumieniowaty układowy, jest często skazana na rentę, niesamodzielność i opiekę socjalną. Tymczasem jest dostępny lek biologiczny na tę chorobę, tyle, że u nas nie jest refundowany w ramach programów terapeutycznych NFZ. Jedynym argumentem decydentów przeciw refundacji jest cena leku. Jednak koszty związane z opieką zdrowotną i rentą są większe aniżeli kilkumiesięczna czy kilkuletnia terapia refundowana przez NFZ.

Rozmawiała Marta Koblańska
 
Partner serwisu
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.