123RF
Ciężarna pacjentka z COVID-19 była 6 tygodni podłączona do ECMO
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 16.02.2022
Źródło: USK we Wrocławiu
Tagi: | Waldemar Goździk, COVID-19, ECMO, ciąża |
– Zakażenie SARS-CoV-2 wywołało liczne powikłania i konieczność pozaustrojowego utlenowania krwi. Po sześciu tygodniach wspomagania aparatem do pozaustrojowego utlenowania krwi ECMO lekarzom udało się uratować i odłączyć ciężarną pacjentkę od urządzenia – mówi prof. Waldemar Goździk z USK we Wrocławiu.
Życie ciężko przechodzącej COVID-19 ciężarnej i jej dziecku ratowali lekarze Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Najbliższe dni spędzi ona w II Klinice Ginekologii i Położnictwa USK, ale liczy na to, że wkrótce wyjdzie do domu i tam będzie czekać na rozwiązanie.
– Czuję się dobrze i cieszę się, że przeszłam na lżejszy oddział, że jest już po wszystkim. Mam nadzieję, że za parę dni stanę na nogi i pojadę do domu. Czeka tam na mnie rodzina i dwuletnia córeczka. A teraz będzie syn, urodzi się w czerwcu – powiedziała pacjentka po kilku dniach od opuszczenia oddziału intensywnej terapii.
34-letnia kobieta w 19. tygodniu ciąży, zakażona SARS-CoV-2, trafiła do wrocławskiego szpitala na początku stycznia, dokąd została przewieziona ze szpitala w Legnicy. Przebywała tam krótko, ponieważ jej stan się szybko pogarszał. – Kiedy przyjęliśmy ją na oddział, planowaliśmy wysokoprzepływową tlenoterapię, ale okazało się, że konieczna jest bardziej inwazyjna metoda, czyli ECMO, pozaustrojowe utlenowanie krwi – powiedział prof. Waldemar Goździk, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK.
W krótkim czasie od infekcji badania obrazowe wykazały, że płuca pacjentki były zajęte przez proces zapalny w 100 proc. Leczenie początkowo przebiegało standardowo, ale po mniej więcej trzech tygodniach pojawiły się komplikacje, m.in. zaburzenie krzepnięcia, które wiąże się z ryzykiem odklejenia łożyska. Jednocześnie lekarze monitorowali na bieżąco ciążę. Kiedy udało się ustabilizować funkcje układu krzepnięcia, doszło do kolejnego powikłania, które zdarza się rzadko: małopłytkowości indukowanej terapią przeciwzakrzepową. Istniało podejrzenie zatorowości płucnej, które ostatecznie okazało się odmą; stwierdzono krwawienie do drzewa oskrzelowego, wymagające bronchoskopii.
– Można powiedzieć, że tej pacjentce zdarzyły się wszystkie powikłania, jakie tylko mogły się zdarzyć. Tym większa jest radość naszego zespołu, że udało się szczęśliwie je pokonać, a stan kobiety poprawił się na tyle, by móc ją przekazać pod opiekę ginekologów-położników – dodał prof. Goździk.
To kolejny przypadek młodej ciężarnej pacjentki USK, która z powodu COVID-19 wymagała terapii ECMO. W jednym z takim przypadków listopadzie 2020 r. ginekolodzy we współpracy z anestezjologami USK wykonali bezprecedensowy zabieg cięcia cesarskiego u ciężarnej ze skrajną niewydolnością oddechową, podłączonej do systemu pozaustrojowego utlenowania krwi ECMO. Dziecko przyszło na świat w 29. tygodniu ciąży, ważyło 1440 g i otrzymało 7 punktów w skali Apgar.
– Czuję się dobrze i cieszę się, że przeszłam na lżejszy oddział, że jest już po wszystkim. Mam nadzieję, że za parę dni stanę na nogi i pojadę do domu. Czeka tam na mnie rodzina i dwuletnia córeczka. A teraz będzie syn, urodzi się w czerwcu – powiedziała pacjentka po kilku dniach od opuszczenia oddziału intensywnej terapii.
34-letnia kobieta w 19. tygodniu ciąży, zakażona SARS-CoV-2, trafiła do wrocławskiego szpitala na początku stycznia, dokąd została przewieziona ze szpitala w Legnicy. Przebywała tam krótko, ponieważ jej stan się szybko pogarszał. – Kiedy przyjęliśmy ją na oddział, planowaliśmy wysokoprzepływową tlenoterapię, ale okazało się, że konieczna jest bardziej inwazyjna metoda, czyli ECMO, pozaustrojowe utlenowanie krwi – powiedział prof. Waldemar Goździk, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK.
W krótkim czasie od infekcji badania obrazowe wykazały, że płuca pacjentki były zajęte przez proces zapalny w 100 proc. Leczenie początkowo przebiegało standardowo, ale po mniej więcej trzech tygodniach pojawiły się komplikacje, m.in. zaburzenie krzepnięcia, które wiąże się z ryzykiem odklejenia łożyska. Jednocześnie lekarze monitorowali na bieżąco ciążę. Kiedy udało się ustabilizować funkcje układu krzepnięcia, doszło do kolejnego powikłania, które zdarza się rzadko: małopłytkowości indukowanej terapią przeciwzakrzepową. Istniało podejrzenie zatorowości płucnej, które ostatecznie okazało się odmą; stwierdzono krwawienie do drzewa oskrzelowego, wymagające bronchoskopii.
– Można powiedzieć, że tej pacjentce zdarzyły się wszystkie powikłania, jakie tylko mogły się zdarzyć. Tym większa jest radość naszego zespołu, że udało się szczęśliwie je pokonać, a stan kobiety poprawił się na tyle, by móc ją przekazać pod opiekę ginekologów-położników – dodał prof. Goździk.
To kolejny przypadek młodej ciężarnej pacjentki USK, która z powodu COVID-19 wymagała terapii ECMO. W jednym z takim przypadków listopadzie 2020 r. ginekolodzy we współpracy z anestezjologami USK wykonali bezprecedensowy zabieg cięcia cesarskiego u ciężarnej ze skrajną niewydolnością oddechową, podłączonej do systemu pozaustrojowego utlenowania krwi ECMO. Dziecko przyszło na świat w 29. tygodniu ciąży, ważyło 1440 g i otrzymało 7 punktów w skali Apgar.