Czy wstrzymanie badań nad lekami przeciwmalarycznymi w leczeniu COVID-19 jest słuszne?
Ponad 140 naukowców oraz lekarzy rzuca wyzwanie wiarygodności badań na temat związku między przepisywaniem leków przeciw malarii hydroksychlorochiny i chlorochiny pacjentom zainfekowanych COVID-19 oraz zwiększonej śmiertelności szpitalnej. Po tych obserwacjach opublikowanych w Lancet, Światowa Organizacja Zdrowia czasowo zawiesiła włączanie uczestników do trwających randomizowanych badań z hydroksychlorochiną z powodu COVID-19.
Ci, którzy podpisali się pod listem otwartym identyfikują się z grupami zawodowymi takimi jak klinicyści, medyczni badacze, osoby zajmujące się statystyką oraz etyką z całego świata i wskazują, że autorom badania nie udało się w sposób odpowiedni policzyć czynniki, które wpłynęły na ich pracę, w tym ciężki przebieg choroby oraz niepokoją się o brak przeglądów etycznych i błędy w wykorzystywanej bazie danych.
Podkreślają również, że autorzy badań z lekiem nie ujawniają swoich źródeł danych oraz metod pomimo faktu, że Lancet podpisał zobowiązanie dotyczące dzielenia się informacjami podczas pandemii koronawirusa.
- Ten list ma rzeczywiście negatywny wpływ na badania kliniczne- powiedział James Watson, statystyk z Mahidol-Oxford Tropical Medicine Research Unit w Tajlandii oraz główna osoba, która podpisała się pod listem otwartym. – Wiele decyzji o hydroksychlorokinie było podejmowanych w oparciu o słabe dowody. Ten lek może być szkodliwy, może być korzystny i może w ogóle nie działać, ale do tego potrzeba badań – dodał.
Baza badań Lancet wykorzystuje dane z serwisów medycznych firmy Surgisphere zawierającej diagnozy COVID-19 96032 pacjentów hospitalizowanych między 20 grudnia a 14 kwietnia z każdego kontynentu poza Antarktydą. Pacjenci zostali wypisani przed 21 kwietnia, chyba, że nastąpił zgon. Większość pacjentów, bo 81144 nie otrzymywała leku przeciw malarii. Pozostałych 14888 pacjentów rozpoczęło przyjmowanie hydroksychlorokiny lub chlorokiny w ciągu 48 godzin od diagnozy. Lek był podawany samodzielnie lub z antybiotykiem. Zarzutem jest, że nie podano nazw szpitali wykorzystanych w bazie.
Po przyjrzeniu się wielu czynnikom takim jak wiek, płeć, rasa i choroby współistniejące takie jak na przykład schorzenia sercowo-naczyniowe lub płuc, autorzy pracy odkryli, że pacjenci przyjmujący lek przeciwmalaryczny dwa razy bardziej byli narażeni na zgon w szpitalu wobec pacjentów, którzy go nie otrzymywali. Śmiertelność wynosiła 18 procent dla hydroksychlorokiny, 16,4 procent dla chlorokiny i 9,3 procent dla tych bez leku przeciw malarii. Chorujący, którym zaaplikowano antybiotyk umierali jeszcze częściej.
Główną osią krytyki Watsona jest to, że autorzy pracy opublikowanej w The Lancet nie podzielili prawidłowo pacjentów pod względem nasilenia choroby. Jego zdaniem parametry wykorzystane przez autorów badania z lekami przeciw malarii w celu określenia ciężkości przebiegu zakażenia z użyciem nasycenia krwi tlenem oraz odsetka podejrzewanych infekcji nie identyfikują znaczących różnic między grupami, czyli tą, która otrzymywała lek, a tą, która go nie przyjmowała. W odczuciu Watsona inny parametr, czyli stosunek ciśnienia tlenu w tętnicach wobec frakcji wyrzutowej zainspirowanej tlenem, czyli stosunek PaO2/FiO2 ujawniłby różnice między tymi grupami.
Leki przeciwmalaryczne są podawane najbardziej chorym po infekcji COVID-19, czyli tym wymagającym najwięcej współczucia po wyczerpaniu się innych opcji. Różnice w śmiertelności, jak sugeruje Watson mogły pojawiać się z tego powodu, że chorujący je przyjmujący byli po prostu bardziej chorzy niż inni.
Podkreślają również, że autorzy badań z lekiem nie ujawniają swoich źródeł danych oraz metod pomimo faktu, że Lancet podpisał zobowiązanie dotyczące dzielenia się informacjami podczas pandemii koronawirusa.
- Ten list ma rzeczywiście negatywny wpływ na badania kliniczne- powiedział James Watson, statystyk z Mahidol-Oxford Tropical Medicine Research Unit w Tajlandii oraz główna osoba, która podpisała się pod listem otwartym. – Wiele decyzji o hydroksychlorokinie było podejmowanych w oparciu o słabe dowody. Ten lek może być szkodliwy, może być korzystny i może w ogóle nie działać, ale do tego potrzeba badań – dodał.
Baza badań Lancet wykorzystuje dane z serwisów medycznych firmy Surgisphere zawierającej diagnozy COVID-19 96032 pacjentów hospitalizowanych między 20 grudnia a 14 kwietnia z każdego kontynentu poza Antarktydą. Pacjenci zostali wypisani przed 21 kwietnia, chyba, że nastąpił zgon. Większość pacjentów, bo 81144 nie otrzymywała leku przeciw malarii. Pozostałych 14888 pacjentów rozpoczęło przyjmowanie hydroksychlorokiny lub chlorokiny w ciągu 48 godzin od diagnozy. Lek był podawany samodzielnie lub z antybiotykiem. Zarzutem jest, że nie podano nazw szpitali wykorzystanych w bazie.
Po przyjrzeniu się wielu czynnikom takim jak wiek, płeć, rasa i choroby współistniejące takie jak na przykład schorzenia sercowo-naczyniowe lub płuc, autorzy pracy odkryli, że pacjenci przyjmujący lek przeciwmalaryczny dwa razy bardziej byli narażeni na zgon w szpitalu wobec pacjentów, którzy go nie otrzymywali. Śmiertelność wynosiła 18 procent dla hydroksychlorokiny, 16,4 procent dla chlorokiny i 9,3 procent dla tych bez leku przeciw malarii. Chorujący, którym zaaplikowano antybiotyk umierali jeszcze częściej.
Główną osią krytyki Watsona jest to, że autorzy pracy opublikowanej w The Lancet nie podzielili prawidłowo pacjentów pod względem nasilenia choroby. Jego zdaniem parametry wykorzystane przez autorów badania z lekami przeciw malarii w celu określenia ciężkości przebiegu zakażenia z użyciem nasycenia krwi tlenem oraz odsetka podejrzewanych infekcji nie identyfikują znaczących różnic między grupami, czyli tą, która otrzymywała lek, a tą, która go nie przyjmowała. W odczuciu Watsona inny parametr, czyli stosunek ciśnienia tlenu w tętnicach wobec frakcji wyrzutowej zainspirowanej tlenem, czyli stosunek PaO2/FiO2 ujawniłby różnice między tymi grupami.
Leki przeciwmalaryczne są podawane najbardziej chorym po infekcji COVID-19, czyli tym wymagającym najwięcej współczucia po wyczerpaniu się innych opcji. Różnice w śmiertelności, jak sugeruje Watson mogły pojawiać się z tego powodu, że chorujący je przyjmujący byli po prostu bardziej chorzy niż inni.