Maria Piotrowska: Nie wszyscy pulmonolodzy wiedzą, że przeszczepienie płuc to sprawdzona metoda leczenia również w Polsce
Autor: Marta Koblańska
Data: 05.03.2018
Źródło: MK
Działy:
Wywiad tygodnia
Aktualności
Tagi: | Maria Piotrowska |
- Pomysł o przeszczepieniu płuc nie może pojawić się zbyt późno, nie na etapie przebywania chorego na oddziale intensywnej terapii. Do przeszczepienia należy przygotować chorego i tu bardzo ważną rolę do odegrania ma pulmonolog - mówi dr Maria Piotrowska, pulmonolog zajmujący się przygotowaniem chorego do zabiegu oraz opieką pooperacyjną w ośrodku transplantacji płuc Szpitala Zdunowo w Szczecinie.
Pulmonolodzy mogą obawiać się kierowania pacjentów na przeszczepienia płuc ze względu na ryzyko tej operacji. Co należy brać pod uwagę przy podejmowaniu tej decyzji?
- Oprócz tego, że chory musi kwalifikować się do przeszczepienia płuc z przyczyn pulmonologicznych, należy wykluczyć wszystkie przeciwwskazania. Pacjent poza swoją chorobą płuc musi mieć zdrowe inne narządy. Istnieją kryteria Międzynarodowego Towarzystwa Przeszczepiania Serca i Płuc, które definiują przeciwwskazania bezwzględne i względne do tej operacji. Przeciwwskazaniem bezwzględnym jest wiek powyżej 65 roku życia, choć być może to kryterium z czasem stanie się przeciwwskazaniem względnym. Poza tym istnieje 5-letni okres karencji po chorobie nowotworowej, przeciwwskazaniem jest także deformacja klatki piersiowej, choć przebyte operacje torakochirurgiczne nie zawsze dyskwalifikują pacjenta. To musi już ocenić torakochirurg. Czasem jeden ośrodek pewnych pacjentów nie zakwalifikuje do przeszczepienia, a inny tak.
Kiedy zostają spełnione kryteria pulmonologiczne?
- W zależności od rodzaju choroby kryteria te różnią się między sobą. Na pewno jednak musi nastąpić u chorego niewydolność oddechowa. Jeżeli pacjent nie spełnia jeszcze warunku niewydolności oddechowej, to można przygotowywać go do przeszczepienia w przyszłości. Trzeba jednak pamiętać, że POCHP postępuje powoli, natomiast włóknienie szybko i za dwa lata może być już za późno na przeszczepienie. Dlatego należy brać pod uwagę wyniki badań radiologicznych, czynnościowych, testy chodu, ocenę pacjenta.
Chirurdzy lubią operować. W jaki sposób pulmonolog uzyskuje pewność, że zabieg jest niezbędny?
Nie tylko chirurg kwalifikuje do operacji. Kiedy już chory trafi do ośrodka transplantacyjnego, zostaje oceniony komisyjnie przez pulmonologa, torakochirurgia i jeszcze czasem przez kardiochirurga. Na pewno więc nie należy obawiać się, że pacjent zostanie zakwalifikowany za wcześnie do przeszczepienia. Wiąże się to również z tym, że w Polsce funkcjonuje jeszcze niewiele ośrodków i niewiele wykonuje się przeszczepień. Dlatego w pierwszej kolejności kwalifikujemy pacjentów z bardziej zaawansowaną chorobą, a nie tych, którzy będą potrzebowali przeszczepienia za rok, czy za dwa lata.
Czy pulmonolog może wpłynąć na ryzyko operacji, zminimalizować je?
- Przede wszystkim powinien leczyć choroby towarzyszące i dobrze przygotować chorego do zabiegu, czyli nie zapominać na przykład o szczepieniach, tlenoterapii. Powinien wcześniej kierować na rehabilitację pulmonologiczną, konsultacje stomatologiczne, ginekologiczne. Często jest niestety tak, że pulmonolodzy dzwonią do ośrodka transplantacyjnego, kiedy pacjent leży na oddziale intensywnej terapii. Dopiero wtedy pojawia się pomysł przeszczepienia. Tymczasem o tym należy myśleć wcześniej. Nie można zakwalifikować chorego do przeszczepienia, który nie został doń wcześniej przygotowany.
Czyli nie wolno zbyt długo czekać.
- Tak, ale niestety jeszcze nie wszyscy pulmonolodzy wiedzą, że w Polsce wykonuje się przeszczepienia płuc i jest to sprawdzona metoda leczenia. Ryzyko oczywiście istnieje, ale nawet w ośrodkach światowych zdarzają się porażki. Ale dla pacjentów w zaawansowanych stadiach choroby układu oddechowego przeszczepienie płuc to jedyna szansa, że poczuje się lepiej. Bez przeszczepienia na pewno stan chorego się pogorszy i to wiadomo. Przeszczepienie tymczasem daje szansę, poprawia jakość życia i pacjenci cieszą się z tego, że mogą normalnie funkcjonować, wrócić do pracy. Jeżeli jednak sam pacjent obawia się operacji to może znaczyć, że jest jeszcze za wcześnie. Wtedy takiego chorego monitorujemy, ale kiedy przez 24 godziny zaczyna korzystać z tlenu to zazwyczaj sam chce operacji. Na siłę jednak nikogo nie kwalifikujemy.
Jak wygląda opieka nad chorym, który przeszedł przeszczepienie? Co by Pani radziła?
- W Polsce po przeszczepieniu jest jeszcze niewielu pacjentów. To może 200-300 osób, ale zawsze zapewniamy im opiekę. Trzeba dbać o to, aby pacjent nie miał zakażeń, aby przyjmował leki i dbał o swoją formę. Jesteśmy chętni do współpracy z pulmonologami w ramach kwalifikacji jak i leczenia późniejszych powikłań.
- Oprócz tego, że chory musi kwalifikować się do przeszczepienia płuc z przyczyn pulmonologicznych, należy wykluczyć wszystkie przeciwwskazania. Pacjent poza swoją chorobą płuc musi mieć zdrowe inne narządy. Istnieją kryteria Międzynarodowego Towarzystwa Przeszczepiania Serca i Płuc, które definiują przeciwwskazania bezwzględne i względne do tej operacji. Przeciwwskazaniem bezwzględnym jest wiek powyżej 65 roku życia, choć być może to kryterium z czasem stanie się przeciwwskazaniem względnym. Poza tym istnieje 5-letni okres karencji po chorobie nowotworowej, przeciwwskazaniem jest także deformacja klatki piersiowej, choć przebyte operacje torakochirurgiczne nie zawsze dyskwalifikują pacjenta. To musi już ocenić torakochirurg. Czasem jeden ośrodek pewnych pacjentów nie zakwalifikuje do przeszczepienia, a inny tak.
Kiedy zostają spełnione kryteria pulmonologiczne?
- W zależności od rodzaju choroby kryteria te różnią się między sobą. Na pewno jednak musi nastąpić u chorego niewydolność oddechowa. Jeżeli pacjent nie spełnia jeszcze warunku niewydolności oddechowej, to można przygotowywać go do przeszczepienia w przyszłości. Trzeba jednak pamiętać, że POCHP postępuje powoli, natomiast włóknienie szybko i za dwa lata może być już za późno na przeszczepienie. Dlatego należy brać pod uwagę wyniki badań radiologicznych, czynnościowych, testy chodu, ocenę pacjenta.
Chirurdzy lubią operować. W jaki sposób pulmonolog uzyskuje pewność, że zabieg jest niezbędny?
Nie tylko chirurg kwalifikuje do operacji. Kiedy już chory trafi do ośrodka transplantacyjnego, zostaje oceniony komisyjnie przez pulmonologa, torakochirurgia i jeszcze czasem przez kardiochirurga. Na pewno więc nie należy obawiać się, że pacjent zostanie zakwalifikowany za wcześnie do przeszczepienia. Wiąże się to również z tym, że w Polsce funkcjonuje jeszcze niewiele ośrodków i niewiele wykonuje się przeszczepień. Dlatego w pierwszej kolejności kwalifikujemy pacjentów z bardziej zaawansowaną chorobą, a nie tych, którzy będą potrzebowali przeszczepienia za rok, czy za dwa lata.
Czy pulmonolog może wpłynąć na ryzyko operacji, zminimalizować je?
- Przede wszystkim powinien leczyć choroby towarzyszące i dobrze przygotować chorego do zabiegu, czyli nie zapominać na przykład o szczepieniach, tlenoterapii. Powinien wcześniej kierować na rehabilitację pulmonologiczną, konsultacje stomatologiczne, ginekologiczne. Często jest niestety tak, że pulmonolodzy dzwonią do ośrodka transplantacyjnego, kiedy pacjent leży na oddziale intensywnej terapii. Dopiero wtedy pojawia się pomysł przeszczepienia. Tymczasem o tym należy myśleć wcześniej. Nie można zakwalifikować chorego do przeszczepienia, który nie został doń wcześniej przygotowany.
Czyli nie wolno zbyt długo czekać.
- Tak, ale niestety jeszcze nie wszyscy pulmonolodzy wiedzą, że w Polsce wykonuje się przeszczepienia płuc i jest to sprawdzona metoda leczenia. Ryzyko oczywiście istnieje, ale nawet w ośrodkach światowych zdarzają się porażki. Ale dla pacjentów w zaawansowanych stadiach choroby układu oddechowego przeszczepienie płuc to jedyna szansa, że poczuje się lepiej. Bez przeszczepienia na pewno stan chorego się pogorszy i to wiadomo. Przeszczepienie tymczasem daje szansę, poprawia jakość życia i pacjenci cieszą się z tego, że mogą normalnie funkcjonować, wrócić do pracy. Jeżeli jednak sam pacjent obawia się operacji to może znaczyć, że jest jeszcze za wcześnie. Wtedy takiego chorego monitorujemy, ale kiedy przez 24 godziny zaczyna korzystać z tlenu to zazwyczaj sam chce operacji. Na siłę jednak nikogo nie kwalifikujemy.
Jak wygląda opieka nad chorym, który przeszedł przeszczepienie? Co by Pani radziła?
- W Polsce po przeszczepieniu jest jeszcze niewielu pacjentów. To może 200-300 osób, ale zawsze zapewniamy im opiekę. Trzeba dbać o to, aby pacjent nie miał zakażeń, aby przyjmował leki i dbał o swoją formę. Jesteśmy chętni do współpracy z pulmonologami w ramach kwalifikacji jak i leczenia późniejszych powikłań.