Przyszłością w raku płuca jest leczenie molekularne i terapie immunokompetentne
Autor: Mariusz Bryl
Data: 06.06.2016
Źródło: MK/MB
Działy:
Doniesienia naukowe
Aktualności
16. Światowy Kongres Raka Płuca w Denver potwierdził, ze przyszłość leczenia stanowią terapie ukierunkowane molekularnie i leki immunokompetentne wpływające na zdolność organizmu do zwalczania nowotworu. Pojawiły się nowe rejestracje leków, na których refundację z niecierpliwością w Polsce czekamy – mówi prof. Dariusz M. Kowalski, kierownik oddziału zachowawczego Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Centrum Onkologii – Instytutu w Warszawie.
Jakie doniesienia naukowe przyniósł 16. Światowy Kongres dotyczący raka płuca? Czy potwierdziły się pana oczekiwania, jeśli chodzi o przedstawiane badania?
Mamy XXI w. i na zjazdach widać go w medycynie. To znaczy, że leczenie raka płuca będzie personalizowane, czyli prowadzone indywidulanie, głównie na podstawie profilu molekularnego chorego. Już nie pojawiają się - lub jest ich znacznie mniej - prezentacje ustne czy plakatowe, które omawiają klasyczną chemioterapię. Teraz 90 proc. stanowią leki ukierunkowane molekularnie lub z grupy immunokompetentnych. I tak naprawdę kongres pokazał, że to właśnie jest przyszłość onkologii, w tym leczenia raka płuca.
Czyli przyszłością są badania genetyczne i terapie skrojone na miarę. Jak pan oceniał - słuchając tych prezentacji - przygotowanie kolegów zagranicznych do prowadzenia takiego leczenia w porównaniu z tym, co mamy w Polsce?
My generalnie jesteśmy przygotowani do takiego leczenia, bo onkologia polska nie odbiega od światowej. Sam fakt naszej obecności na takich kongresach dowodzi, że mamy czym się podzielić i niektóre sesje plakatowe czy ustne prowadzone były przez Polaków. Uczestniczymy w wielu badaniach klinicznych, które zostały zaprezentowane podczas kongresu. Prowadzimy chorych, którzy są leczeni tymi lekami.
Wydaje się jednak, że w Polsce mamy z tym więcej problemów - czy to z finansowaniem badań molekularnych, czy z certyfikacją jakości laboratoriów, które te badania wykonują.
To prawda, mamy problemy głównie z finansowaniem. Ale mówiąc o przygotowaniu, mam na myśli przygotowanie merytoryczne do leczenia i diagnostyki laboratoryjnej. Badania molekularne oczywiście powinny być wykonywane w wyspecjalizowanych ośrodkach, które gwarantują walidację, czyli weryfikację tych badań. My je wykonujemy w naszym ośrodku i z wieloma jednostkami także współpracujemy. Problemem jest kwestia wyłącznie dotycząca uzyskania finansowania. Narodowy Fundusz Zdrowia nie płaci za badania genetyczne (lub płaci symbolicznie), płaci tylko za konkretnie wykonane świadczenie, a my, żeby wychwycić 10 chorych z mutacją genetyczną, musimy przebadać 100. I kto zapłaci za tych 90?. Wycena badań genetycznych przez NFZ nie pokrywa ich kosztów, a przecież badań tych będzie coraz więcej i będą coraz bardziej szczegółowe. Leki ukierunkowane molekularnie też nie są tanie.
Jakie doniesienia kongresu według pana mogą okazać się przełomowe?
Myślę, że przełomem stanie się wprowadzenie leków tzw. immunokompetentnych. Jest kilka grup tych leków, ale w naszej sferze zainteresowań leżą przeciwciała monoklonalne, które odhamowują naszą własną aktywność przeciwnowotworową układu immunologicznego. Te komórki, które były uśpione, nie widziały antygenów nowotworowych, albo były poddane presji, po podaniu tych leków zaczynają widzieć komórki nowotworowe i aktywnie je niszczyć. To nie są leki przeciwnowotworowe, ale powodują, że nasz organizm niszczy komórki nowotworowe. I takie badania są już, to są badania III fazy w niedorobnokomórkowym raku płuca. Jeden z tych leków obejmuje II linię leczenia. To niwolumab, przeciwciało monoklonalne skierowanie przeciw receptorowi programowanej śmierci PD1. Lek jest już zarejestrowany i refundowany w USA. Uzyskał również rejestracje w UE, ale nie jest jeszcze refundowany w Polsce. Może jeszcze za wcześnie oceniać ten fakt, bo program lekowy z tym lekiem dopiero powstaje i firma będzie występowała do resortu zdrowia o refundację. Także mam nadzieję, że i ten lek, i kryzotynib stosowany u chorych z rearanżacją genu ALK i ROS1 będą w końcu w Polsce refundowane i dostępne dla naszych chorych. Tym bardziej że w USA zarejestrowany już jest lek znajdujący zastosowanie po niepowodzeniu terapii kryzotynibem. Nasze opóźnienie jest więc w tym wypadku już bardzo znaczne.
Mamy XXI w. i na zjazdach widać go w medycynie. To znaczy, że leczenie raka płuca będzie personalizowane, czyli prowadzone indywidulanie, głównie na podstawie profilu molekularnego chorego. Już nie pojawiają się - lub jest ich znacznie mniej - prezentacje ustne czy plakatowe, które omawiają klasyczną chemioterapię. Teraz 90 proc. stanowią leki ukierunkowane molekularnie lub z grupy immunokompetentnych. I tak naprawdę kongres pokazał, że to właśnie jest przyszłość onkologii, w tym leczenia raka płuca.
Czyli przyszłością są badania genetyczne i terapie skrojone na miarę. Jak pan oceniał - słuchając tych prezentacji - przygotowanie kolegów zagranicznych do prowadzenia takiego leczenia w porównaniu z tym, co mamy w Polsce?
My generalnie jesteśmy przygotowani do takiego leczenia, bo onkologia polska nie odbiega od światowej. Sam fakt naszej obecności na takich kongresach dowodzi, że mamy czym się podzielić i niektóre sesje plakatowe czy ustne prowadzone były przez Polaków. Uczestniczymy w wielu badaniach klinicznych, które zostały zaprezentowane podczas kongresu. Prowadzimy chorych, którzy są leczeni tymi lekami.
Wydaje się jednak, że w Polsce mamy z tym więcej problemów - czy to z finansowaniem badań molekularnych, czy z certyfikacją jakości laboratoriów, które te badania wykonują.
To prawda, mamy problemy głównie z finansowaniem. Ale mówiąc o przygotowaniu, mam na myśli przygotowanie merytoryczne do leczenia i diagnostyki laboratoryjnej. Badania molekularne oczywiście powinny być wykonywane w wyspecjalizowanych ośrodkach, które gwarantują walidację, czyli weryfikację tych badań. My je wykonujemy w naszym ośrodku i z wieloma jednostkami także współpracujemy. Problemem jest kwestia wyłącznie dotycząca uzyskania finansowania. Narodowy Fundusz Zdrowia nie płaci za badania genetyczne (lub płaci symbolicznie), płaci tylko za konkretnie wykonane świadczenie, a my, żeby wychwycić 10 chorych z mutacją genetyczną, musimy przebadać 100. I kto zapłaci za tych 90?. Wycena badań genetycznych przez NFZ nie pokrywa ich kosztów, a przecież badań tych będzie coraz więcej i będą coraz bardziej szczegółowe. Leki ukierunkowane molekularnie też nie są tanie.
Jakie doniesienia kongresu według pana mogą okazać się przełomowe?
Myślę, że przełomem stanie się wprowadzenie leków tzw. immunokompetentnych. Jest kilka grup tych leków, ale w naszej sferze zainteresowań leżą przeciwciała monoklonalne, które odhamowują naszą własną aktywność przeciwnowotworową układu immunologicznego. Te komórki, które były uśpione, nie widziały antygenów nowotworowych, albo były poddane presji, po podaniu tych leków zaczynają widzieć komórki nowotworowe i aktywnie je niszczyć. To nie są leki przeciwnowotworowe, ale powodują, że nasz organizm niszczy komórki nowotworowe. I takie badania są już, to są badania III fazy w niedorobnokomórkowym raku płuca. Jeden z tych leków obejmuje II linię leczenia. To niwolumab, przeciwciało monoklonalne skierowanie przeciw receptorowi programowanej śmierci PD1. Lek jest już zarejestrowany i refundowany w USA. Uzyskał również rejestracje w UE, ale nie jest jeszcze refundowany w Polsce. Może jeszcze za wcześnie oceniać ten fakt, bo program lekowy z tym lekiem dopiero powstaje i firma będzie występowała do resortu zdrowia o refundację. Także mam nadzieję, że i ten lek, i kryzotynib stosowany u chorych z rearanżacją genu ALK i ROS1 będą w końcu w Polsce refundowane i dostępne dla naszych chorych. Tym bardziej że w USA zarejestrowany już jest lek znajdujący zastosowanie po niepowodzeniu terapii kryzotynibem. Nasze opóźnienie jest więc w tym wypadku już bardzo znaczne.