Naukowa Fundacja Polpharmy
Czy współczesna diagnostyka i terapie mogą być doskonalsze dzięki zastosowaniu RWD/RWE?
Autor: Iwona Kazimierska
Data: 22.05.2023
Tagi: | Naukowa Fundacja Polpharmy, Real World Data, Real World Evidence, RWD, RWE, Mirosław Wielgoś, Piotr Kuna, Łukasz Kołtowski, Jarosław Woroń |
– Badania kliniczne nie są już wyłącznym źródłem danych służących do podejmowania decyzji regulacyjnych i rejestracji produktów leczniczych oraz wyrobów medycznych. Nowe możliwości pozwalają w znacznie bardziej precyzyjny sposób oceniać i skuteczność, i bezpieczeństwo stosowanych terapii – powiedział podczas debaty o zastosowaniu RWD/RWE prowadzący ją prof. Mirosław Wielgoś.
W kwietniu Naukowa Fundacja Polpharmy zorganizowała trzy debaty. Stanowiły one nową inicjatywę fundacji, której celem jest wywołanie publicznego dialogu wokół aktualnych wydarzeń w systemie zdrowotnym. Debaty towarzyszą corocznemu konkursowi na finansowanie projektów badawczych ze środków fundacji adresowanemu do polskich badaczy. Hasło tegorocznego konkursu fundacji to: „Wykorzystanie baz danych do poprawy profilaktyki, diagnostyki i terapii”.
Jedna z debat ma charakter cykliczny i dotyczy nowych wydarzeń w medycynie, w okresie od ogłoszenia poprzedniego konkursu do obecnego. Natomiast dwie pozostałe debaty są powiązane z tematyką konkursu, który jest ogłaszany w danym roku. Omawiana debata nawiązuje do Real World Data (RWD) i Real World Evidence (RWE).
Czym jest Real World Evidence i Real World Data?
Real Word Evidence to dane z rzeczywistej praktyki klinicznej, które stają się coraz bardziej istotne m.in. w procesie rejestracji nowych technologii medycznych i leków. Zapotrzebowanie na tego typu informacje wzrasta, rośnie także liczba źródeł tych danych, zastosowanie oraz ich jakość.
– Przez lata było wymagane, żeby każde badanie, które ma się stać podstawą do rejestracji nowych leków, było oparte na podwójnie ślepej próbie z placebo. Tego typu badania wymagają bardzo restrykcyjnych kryteriów doboru pacjentów. Efekt jest taki, że ci pacjenci znacznie odbiegają od tych, których leczymy. Dlatego ok. 20 lat temu pojawiły się badania, m.in. finansowane przez UE, sprawdzające, czy to, co wiemy z badań klinicznych kontrolowanych, pokrywa się z badaniami RWE. Otóż nie zawsze tak jest. I nie zawsze to, co myślimy i robimy, pokrywa się z wynikami takich badań – zauważył w trakcie debaty prof. Piotr Kuna.
Dr hab. Łukasz Kołtowski wyjaśnił, czym jest RWD i RWE.
– RWD to dane pochodzące z rzeczywistości, z różnych źródeł, ale nie z randomizowanych badań klinicznych. Oznacza to, że wszelkie bazy danych tworzone dla innych celów niż rejestracyjne będą bazą dla tych analiz. Dane mogą pochodzić od płatnika, z elektronicznego systemu opieki, dokumentacji medycznej, ankiet zbieranych przy innej okazji, z badań obserwacyjnych. Często w tych badaniach nie mówi się a priori, co ma zostać udowodnione. Nierzadko te badania tworzą hipotezę. A zatem RWD to DATE, a RWE to EVIDENCE. EVIDENCE jest dowodem naukowym opartym na danych zebranych w ramach analiz RWD. Czym innym jest EVIDENCE z badań randomizowanych, w których mamy syntetycznie, jakby laboratoryjnie, wyekstrahowaną grupę pacjentów. Nierzadko się okazuje, że EVIDENCE pochodzący z rejestrów jest kompletnie inny – tłumaczył ekspert.
Słabości badań klinicznych
Dr hab. Jarosław Woroń przestrzegał przed pułapką ekstrapolacji związaną z badaniami klinicznymi. – Wnioski wyciągnięte na podstawie nieistniejącej w rzeczywistości populacji uczestniczącej w badaniach klinicznych zaczynamy przenosić na realnego pacjenta. Przykładowo, w badaniach klinicznych bardzo rzadko mamy pacjenta senioralnego z wielochorobowością, który w pewien sposób, można tak powiedzieć, jest trudny terapeutycznie. Część z tych badań jest prowadzonych na populacji afroamerykańskiej, na rasie żółtej, które mogą być zupełnie różne farmakokinetycznie. Później wyniki przekładane są na populację europejską. To kolejna pułapka ekstrapolacji – zauważył ekspert.
Zdaniem dr. hab. Jarosława Woronia RWD i RWE to nadzieja „na zobaczenie rzeczywistości klinicznej, bez kryteriów wyłączenia”.
Kolejną wadą badań randomizowanych jest to, że są czasochłonne i kosztochłonne. Czasami trwają lata. – Mówi się, że wprowadzenie nowego leku, a dokładnie badania kliniczne nad nim, to koszt 1 mld euro – przytoczył kwotę prof. Kuna.
Korzyści z RWD/RWE
Prof. Mirosław Wielgoś podkreślił, że dane do RWD muszą być zbierane w określony sposób. Elektroniczna dokumentacja medyczna jest jednym z podstawowych źródeł.
Zarówno RWD, jak i RWE mają coraz większe znaczenie w zakresie podejmowania decyzji, opracowywania strategii. Większość agencji do tego powołanych opiera się na danych pochodzących z tych źródeł. FDA i EMA stosują te metody w procesie podejmowania decyzji. Według eksperta, coraz szerzej wykorzystuje je również rodzimy AOTMiT.
– Wymiernym efektem wykorzystania wiedzy z RWD/RWE jest choćby tworzenie zasad dawkowania leków u pacjentów tzw. nienormatywnych, np. z otyłością, wyniszczonych, w medycynie paliatywnej. Do tej pory mieliśmy tylko ChPL opisujący tzw. pacjenta populacyjnego, czyli nie do końca istniejącego w rzeczywistości – zaakcentował dr hab. Jarosław Woroń.
– Bardzo istotne jest, że RWE pozwala na długofalowe śledzenie losów pacjentów, efektów terapii. Gdy kończy się badanie kliniczne, nie mamy już praktycznie follow-upu – dodał prof. Mirosław Wielgoś.
Kto ma informacje, jest zamożny
Według prof. Kuny, mamy w Polsce bazę do RWD/RWE. – Źródłem danych są NFZ, e-recepta, dokumentacje pacjentów. Nie korzystamy z tej bazy. Tymczasem dane są dostępne za darmo, one nic nie kosztują, bo my je wszyscy generujemy i oddajemy do NFZ. A więc to są najtańsze badania. W czym zatem jest problem? Nie ma biostatystyków, którzy zaczęliby te dane analizować – ocenił ekspert.
– Dyskutując o badaniach randomizowanych i rejestrowych, mówimy, że badania randomizowane mimo wszystko są lepiej dobrane, lepiej kontrolowane, więc w całokształcie lepsze. Zapominamy, że istnieją bardzo skuteczne metody statystyczne porównywania kohort, które nie były randomizowane – wyraził pogląd dr hab. Łukasz Kołtowski.
– Żyjemy w kraju, który nie jest mistrzem świata w zbieraniu danych i dlatego powinniśmy kłaść nacisk na to, żeby powstawały bazy danych i były właściwie wykorzystywane. Takie bazy to też źródło poważnych możliwości finansowych. Kto ma wiedzę, kto ma informacje, ten jest niezwykle zamożny – ocenił prof. Wielgoś.
Natomiast prof. Kuna zaapelował o możliwość dostępu do tych baz przez naukowców i wykorzystywania danych do publikacji dotyczących polskich pacjentów.
W debacie „Czy współczesna diagnostyka i terapie mogą być doskonalsze dzięki zastosowaniu RWD/RWE (Real World Data/Real World Evidence)?” udział wzięli:
– prof. dr hab. n. med. Mirosław Wielgoś z Uczelni Łazarskiego,
– prof. dr hab. n. med. Piotr Kuna, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi,
– dr hab. n. med. Łukasz Kołtowski z I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego,
– dr hab. n. med. Jarosław Woroń, kierownik Zakładu Farmakologii Klinicznej Katedry Farmakologii Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jedna z debat ma charakter cykliczny i dotyczy nowych wydarzeń w medycynie, w okresie od ogłoszenia poprzedniego konkursu do obecnego. Natomiast dwie pozostałe debaty są powiązane z tematyką konkursu, który jest ogłaszany w danym roku. Omawiana debata nawiązuje do Real World Data (RWD) i Real World Evidence (RWE).
Czym jest Real World Evidence i Real World Data?
Real Word Evidence to dane z rzeczywistej praktyki klinicznej, które stają się coraz bardziej istotne m.in. w procesie rejestracji nowych technologii medycznych i leków. Zapotrzebowanie na tego typu informacje wzrasta, rośnie także liczba źródeł tych danych, zastosowanie oraz ich jakość.
– Przez lata było wymagane, żeby każde badanie, które ma się stać podstawą do rejestracji nowych leków, było oparte na podwójnie ślepej próbie z placebo. Tego typu badania wymagają bardzo restrykcyjnych kryteriów doboru pacjentów. Efekt jest taki, że ci pacjenci znacznie odbiegają od tych, których leczymy. Dlatego ok. 20 lat temu pojawiły się badania, m.in. finansowane przez UE, sprawdzające, czy to, co wiemy z badań klinicznych kontrolowanych, pokrywa się z badaniami RWE. Otóż nie zawsze tak jest. I nie zawsze to, co myślimy i robimy, pokrywa się z wynikami takich badań – zauważył w trakcie debaty prof. Piotr Kuna.
Dr hab. Łukasz Kołtowski wyjaśnił, czym jest RWD i RWE.
– RWD to dane pochodzące z rzeczywistości, z różnych źródeł, ale nie z randomizowanych badań klinicznych. Oznacza to, że wszelkie bazy danych tworzone dla innych celów niż rejestracyjne będą bazą dla tych analiz. Dane mogą pochodzić od płatnika, z elektronicznego systemu opieki, dokumentacji medycznej, ankiet zbieranych przy innej okazji, z badań obserwacyjnych. Często w tych badaniach nie mówi się a priori, co ma zostać udowodnione. Nierzadko te badania tworzą hipotezę. A zatem RWD to DATE, a RWE to EVIDENCE. EVIDENCE jest dowodem naukowym opartym na danych zebranych w ramach analiz RWD. Czym innym jest EVIDENCE z badań randomizowanych, w których mamy syntetycznie, jakby laboratoryjnie, wyekstrahowaną grupę pacjentów. Nierzadko się okazuje, że EVIDENCE pochodzący z rejestrów jest kompletnie inny – tłumaczył ekspert.
Słabości badań klinicznych
Dr hab. Jarosław Woroń przestrzegał przed pułapką ekstrapolacji związaną z badaniami klinicznymi. – Wnioski wyciągnięte na podstawie nieistniejącej w rzeczywistości populacji uczestniczącej w badaniach klinicznych zaczynamy przenosić na realnego pacjenta. Przykładowo, w badaniach klinicznych bardzo rzadko mamy pacjenta senioralnego z wielochorobowością, który w pewien sposób, można tak powiedzieć, jest trudny terapeutycznie. Część z tych badań jest prowadzonych na populacji afroamerykańskiej, na rasie żółtej, które mogą być zupełnie różne farmakokinetycznie. Później wyniki przekładane są na populację europejską. To kolejna pułapka ekstrapolacji – zauważył ekspert.
Zdaniem dr. hab. Jarosława Woronia RWD i RWE to nadzieja „na zobaczenie rzeczywistości klinicznej, bez kryteriów wyłączenia”.
Kolejną wadą badań randomizowanych jest to, że są czasochłonne i kosztochłonne. Czasami trwają lata. – Mówi się, że wprowadzenie nowego leku, a dokładnie badania kliniczne nad nim, to koszt 1 mld euro – przytoczył kwotę prof. Kuna.
Korzyści z RWD/RWE
Prof. Mirosław Wielgoś podkreślił, że dane do RWD muszą być zbierane w określony sposób. Elektroniczna dokumentacja medyczna jest jednym z podstawowych źródeł.
Zarówno RWD, jak i RWE mają coraz większe znaczenie w zakresie podejmowania decyzji, opracowywania strategii. Większość agencji do tego powołanych opiera się na danych pochodzących z tych źródeł. FDA i EMA stosują te metody w procesie podejmowania decyzji. Według eksperta, coraz szerzej wykorzystuje je również rodzimy AOTMiT.
– Wymiernym efektem wykorzystania wiedzy z RWD/RWE jest choćby tworzenie zasad dawkowania leków u pacjentów tzw. nienormatywnych, np. z otyłością, wyniszczonych, w medycynie paliatywnej. Do tej pory mieliśmy tylko ChPL opisujący tzw. pacjenta populacyjnego, czyli nie do końca istniejącego w rzeczywistości – zaakcentował dr hab. Jarosław Woroń.
– Bardzo istotne jest, że RWE pozwala na długofalowe śledzenie losów pacjentów, efektów terapii. Gdy kończy się badanie kliniczne, nie mamy już praktycznie follow-upu – dodał prof. Mirosław Wielgoś.
Kto ma informacje, jest zamożny
Według prof. Kuny, mamy w Polsce bazę do RWD/RWE. – Źródłem danych są NFZ, e-recepta, dokumentacje pacjentów. Nie korzystamy z tej bazy. Tymczasem dane są dostępne za darmo, one nic nie kosztują, bo my je wszyscy generujemy i oddajemy do NFZ. A więc to są najtańsze badania. W czym zatem jest problem? Nie ma biostatystyków, którzy zaczęliby te dane analizować – ocenił ekspert.
– Dyskutując o badaniach randomizowanych i rejestrowych, mówimy, że badania randomizowane mimo wszystko są lepiej dobrane, lepiej kontrolowane, więc w całokształcie lepsze. Zapominamy, że istnieją bardzo skuteczne metody statystyczne porównywania kohort, które nie były randomizowane – wyraził pogląd dr hab. Łukasz Kołtowski.
– Żyjemy w kraju, który nie jest mistrzem świata w zbieraniu danych i dlatego powinniśmy kłaść nacisk na to, żeby powstawały bazy danych i były właściwie wykorzystywane. Takie bazy to też źródło poważnych możliwości finansowych. Kto ma wiedzę, kto ma informacje, ten jest niezwykle zamożny – ocenił prof. Wielgoś.
Natomiast prof. Kuna zaapelował o możliwość dostępu do tych baz przez naukowców i wykorzystywania danych do publikacji dotyczących polskich pacjentów.
W debacie „Czy współczesna diagnostyka i terapie mogą być doskonalsze dzięki zastosowaniu RWD/RWE (Real World Data/Real World Evidence)?” udział wzięli:
– prof. dr hab. n. med. Mirosław Wielgoś z Uczelni Łazarskiego,
– prof. dr hab. n. med. Piotr Kuna, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi,
– dr hab. n. med. Łukasz Kołtowski z I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego,
– dr hab. n. med. Jarosław Woroń, kierownik Zakładu Farmakologii Klinicznej Katedry Farmakologii Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.