Archiwum
Prof. Jacek Musiał: pasja zawodowa to najważniejsza cecha lekarza
Autor: Iwona Kazimierska
Data: 29.04.2023
Tagi: | Jacek Musiał, Daniela Piotrowska, Franciszek Kokot, Naukowa Fundacja Polpharmy, zespół antyfosfolipidowy, Towarzystwo Internistów Polskich |
Laureatem tegorocznej Nagrody im. prof. Franciszka Kokota przyznawanej przez Towarzystwo Internistów Polskich za wybitny dorobek naukowy w dziedzinie chorób wewnętrznych został prof. dr hab. n. med. Jacek Musiał.
Prof. Jacek Musiał, wychowanek prof. Andrzeja Szczeklika, przez ponad 40 lat pracował w Klinice Alergologii i Immunologii Akademii Medycznej im. Mikołaja Kopernika w Krakowie, a następnie w II Katedrze Chorób Wewnętrznych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, którą kierował w latach 2008-2018. Jest wybitnym badaczem mechanizmów autoimmunologicznych w chorobach związanych ze zwiększonym ryzykiem incydentów zakrzepowo-zatorowych, a w szczególności zespołu antyfosfolipidowego. Niewątpliwie prof. Musiał jest najwybitniejszym znawcą zespołu antyfosfolipidowego w Polsce, który bada od 30 lat.
Osiągnięcia prof. Jacka Musiała
Prof. Musiał stworzył wiodący polski ośrodek badań nad zespołem antyfosfolipidowym ściśle współpracujący z zagranicznymi ośrodkami, co skutkowało jego udziałem w przygotowywaniu zaleceń dotyczących diagnostyki tej choroby, w tym najnowszych z 2023 r. Badania zespołu prof. Musiała były jednymi z pierwszych na świecie wskazujących na ograniczenia samej oceny obecności przeciwciał antyfosfolipidowych, zwłaszcza klasy IgM, jako kryterium diagnostycznego zespołu antyfosfolipidowego.
Prof. Musiał wykazał korzyści z opracowywania własnych punktów odcięcia dla „dodatnich” przeciwciał antyfosfolipidowych w danym laboratorium, co stało się standardem w wiodących ośrodkach. Zespół prof. Musiała udokumentował zwiększone ryzyko niemego klinicznie nadciśnienia płucnego u chorych z toczniem rumieniowatym układowym i zespołem antyfosfolipidowym, a także zidentyfikował czynniki ryzyka niedokrwiennego incydentów mózgowych u chorych z zespołem antyfosfolipidowym.
W początkowym okresie swojej kariery dzięki wyjazdom zagranicznym do wiodących amerykańskich ośrodków, w tym do zespołu kierowanego przez prof. Stefana Niewiarowskiego, badał mechanizmy hemostazy w modelach zwierzęcych. Osiągnięciem prof. Musiała było wykazanie, że dezintegryny chronią płytki krwi w krążeniu pozaustrojowym poprzez hamowanie ich adhezji do sztucznych powierzchni. Było to cenne doniesienie w czasie poszukiwania leków poprawiających bezpieczeństwo operacji pomostowania aortalno-wieńcowego.
Inne osiągniecia prof. Musiała, udokumentowane artykułami, w których był pierwszym autorem to: pokazanie przeciwzapalnego (zależnego od interleukiny-6 i TNF-alfa) działania kilkumiesięcznego podawania statyn u chorych z hipercholesterolemią (ponad 100 cytowań) oraz wykrycie blokującego działania cholesterolu w stężeniu powyżej 5,2 mmol/l na przeciwzakrzepowe (niezależne od funkcji płytek krwi) działanie kwasu acetylosalicylowego.
W ostatnim okresie prof. Musiał stał się uznanym międzynarodowym ekspertem w dziedzinie zapaleń naczyń z obecnością przeciwciał przeciwko cytoplazmie neutrofilów, współuczestnicząc w polskim rejestrze tych chorób i międzynarodowym konsorcjum badającym te patologie.
Rozmowa z laureatem
Jest pan tegorocznym laureatem Nagrody im. prof. Franciszka Kokota. To zapewne jedna z wielu nagród w pana życiu zawodowym. Czy mimo to ma ona dla pana jakieś szczególne znaczenie?
O tak, zdecydowanie. I to z kilku powodów. Jestem internistą, a to jest nagroda za osiągnięcia naukowe w dziedzinie interny. Druga ważna dla mnie kwestia – ta nagroda jest przyznawana przez Towarzystwo Internistów Polskich, z którego pracami jestem związany praktycznie przez całe moje życie zawodowe. Trzeci ważny powód – jest to nagroda im. prof. Franciszka Kokota. Miałem przyjemność znać tego wybitnego internistę i nefrologa, jednego z najwybitniejszych internistów naszych czasów. To postać niezwykle ciekawa, barwna, z olbrzymimi zasługami dla interny, choć dużą część swojej pracy poświęcił nefrologii. Co najmniej z tych trzech powodów jest to nagroda dla mnie bardzo szczególna.
Jest pan wybitnym badaczem mechanizmów autoimmunologicznych w chorobach związanych ze zwiększonym ryzykiem incydentów zakrzepowo-zatorowych, a w szczególności zespołu antyfosfolipidowego. Dlaczego właśnie takie zainteresowania zawodowe?
Moje pierwsze badania naukowe dotyczyły – to było wtedy bardzo modne zagadnienie – roli płytek krwi w patogenezie miażdżycy i zawału serca. Uczyliśmy się wtedy o mechanizmach, które powodują, że płytki krwi zlepiają się i zamykają naczynie wieńcowe prowadząc do zawału. Pracowałem w klinice immunologii, w związku z tym trafiały do nas przypadki, które wówczas jeszcze nie bardzo umieliśmy diagnozować. To były właśnie przypadki chorób autoimmunologicznych, tocznia układowego rumieniowatego. A jeśli tocznia, to zaczęliśmy rozwijać diagnostykę tej choroby. Pojawiło się wówczas dopiero raczkujące pojęcie zespołu antyfosfolipidowego. Zespół ten wiążący się z powikłaniami zakrzepowymi został opisany właściwie dopiero w drugiej połowie lat 80. XX w. Więc myśmy na bieżącą uczyli się nowego zespołu klinicznego, a ponieważ był związany z zakrzepicą, to zacząłem się nim interesować i tak już poszło dalej.
Czuje się pan bardziej klinicystą czy naukowcem?
Bez wątpienia klinicystą. Jak już powiedziałem wcześniej, wszystko zaczyna się od chorego, czyli kogoś, kogo widzimy na łóżku w klinice, kto trafia do nas często z nierozpoznaną chorobą. Badając go, próbując zdiagnozować, leczyć, natrafiamy na pytania, jak robić to najlepiej. Szukając odpowiedzi na te pytania, człowiek zagłębia się w działania naukowe. Ale niewątpliwie punktem wyjścia jest klinika.
Przełomowe doniesienia kliniczne dotyczące flozyn oraz dostęp do refundacji tej multidyscyplinarnej grupy leków połączyły na nowo internę trzema dużymi jednostkami chorobowymi: cukrzycą typu 2, niewydolnością serca i przewlekłą chorobą nerek. Czy to pana zdaniem oznacza, że wielka polska interna powróciła na dobre? Czy może jeszcze czegoś potrzebuje, aby odrodzić się w pełni?
Myślę, że powróciła konieczność dostrzegania, że bez interny nie można diagnozować i leczyć chorych. Bez niej będziemy ciągle musieli zasięgać opinii wielu wąskich specjalistów. To oczywiście nie przywróci internie jej należnego miejsca, dopóki pewne rozwiązania systemowe nie ulokują lekarza internisty w centrum diagnozowania całej masy chorób, które nie wymagają zabiegów, chirurgii, a wymagają przede wszystkim diagnostyki i leczenia właśnie w szeroko pojętych ramach interny. Uważam, że wprowadzenie jednostopniowych specjalizacji, tego co kiedyś nazywaliśmy specjalnościami szczegółowymi było kardynalnym błędem. Skutek jest taki, że już całe pokolenie lekarzy zajmujących się dziedzinami wywodzącymi się z interny nie przechodzą przez kilkuletni kurs szkolenia z tej podstawowej dziedziny medycyny. Potem – jak pani wspomniała – pojawia się lek łączący trzy, cztery czy pięć specjalności, ale nie ma tego jednego lekarza, który potrafi bez większego problemu ogarnąć i diagnostykę, i leczenie chorego.
Mówi się, że współczesna medycyna to medycyna 4P: personalizacji, predykcji, prewencji i partycypacji. W tym ostatnim przypadku chodzi o aktywny udział pacjenta w procesie terapeutycznym. Czy podziela pan ten pogląd?
Na pewno tak. Szczególnie jeżeli chodzi o partycypację chorego. W dzisiejszych czasach niewątpliwie pacjent musi świadomie akceptować i współuczestniczyć w procesie leczenia. Musimy z nim uzgadniać postępowanie, ponieważ są różne ścieżki leczenia, które wiążą się z konkretnymi korzyściami, ale również możliwymi efektami ubocznymi czy działaniami niepożądanymi. I tu współpraca z chorym, wspólne podejmowanie decyzji, a potem samokontrola chorego są niezwykle ważne. Trudność polega jedynie na umiejętnym informowaniu chorego, na takim przekazie, by był on w stanie podjąć świadomą decyzję i następnie wspólnie z lekarzem kontrolować swoje leczenie.
Jaką cechę i dlaczego uważa pan za najważniejszą u lekarza?
Wydaje mi się, że jest to pasja zawodowa. Niektórzy nazywają to, może górnolotnie, powołaniem. Ale niewątpliwie ważna jest pasja zawodowa, w której człowiek ma wewnętrzną potrzebę pomocy choremu. Bez tego prowadzenie pacjenta i pomaganie mu byłoby bardzo trudne. Oczywiście lekarz może się spełniać na wielu polach w szeroko pojętej medycynie – może zostać rektorem uczelni, dyrektorem szpitala, zajmować się organizacją ochrony zdrowia, jednak jeżeli mówimy o lekarzu, który diagnozuje i leczy chorych, to niewątpliwie pasja do tego, żeby to robić, a nie obowiązek czy konieczność, decyduje o powodzeniu.
Mecenat Polpharmy
Nagrodę prof. dr. hab. n. med. Jackowi Musiałowi, czasie XXII Krajowej Konferencji Szkoleniowej Towarzystwa Internistów Polskich, wręczyła Daniela Piotrowska, dyrektor Naukowej Fundacji Polpharmy. Naukowa Fundacja Polpharmy po raz drugi objęła mecenatem Nagrodę im. prof. Franciszka Kokota ustanowioną przez TIP, przyznawaną za wybitny dorobek naukowy w dziedzinie chorób wewnętrznych.
– Proszę przyjąć serdeczne gratulacje w imieniu Naukowej Fundacji Polpharmy oraz moim własnym. Pana osiągniecia i dorobek naukowy są wybitne, cenione zarówno w Polsce, jak i na świecie – zwróciła się do laureata Daniela Piotrowska.
W dalszej części swojego wystąpienia dyrektor Naukowej Fundacji Polpharmy powiedziała: - Szanowni państwo, dostojni goście, jest mi niezmiernie miło w tak wyjątkowym i wybitnym gronie, powiedzieć kilka słów na temat Naukowej Fundacji Polpharmy, która już po raz drugi objęła mecenatem Nagrodę im. prof. Franciszka Kokota. Fundacja od ponad 20 lat finansuje badania naukowe z dziedziny medycyny i farmacji. Od momentu jej powołania przeznaczyliśmy na cele statutowe już prawie 30 mln zł, dzięki którym m.in. liczne zespoły badawcze mogą kontynuować i rozwijać badania naukowe. Nasza długoterminowa strategia opiera się na trzech filarach: być bliżej pacjenta, bliżej środowiska naukowego oraz bliżej przemysłu farmaceutycznego. W niedalekiej przyszłości chcielibyśmy również, aby fundacja stała się inkubatorem innowacyjności. W tym roku koncentrujemy działania głównie na zagadnieniu rejestrów medycznych, dostrzegając istotną i pilną potrzebę pochylenia się nad bazami danych. Temu zagadnieniu poświęciliśmy debaty, które zorganizowaliśmy, oraz szereg publikacji i wystąpień. Jesteśmy w trakcie konkursu na projekt badawczy, którego temat brzmi: „Wykorzystanie baz danych do poprawy profilaktyki, diagnostyki i terapii„. Celem konkursu jest pokazanie znaczenia rejestrów jako wyznacznika postępu polskiej nauki medycznej i farmaceutycznej.
Podsumowując Daniela Piotrowska powiedziała: Szanowni państwo, mecenat Naukowej Fundacji Polpharmy nad Nagrodą im. prof. Franciszka Kokota stanowi potwierdzenie tego, jak ważne dla naszej organizacji jest dobro pacjenta, dla którego niezbędnym ogniwem w procesie zdrowienia jest środowisko naukowe.
Osiągnięcia prof. Jacka Musiała
Prof. Musiał stworzył wiodący polski ośrodek badań nad zespołem antyfosfolipidowym ściśle współpracujący z zagranicznymi ośrodkami, co skutkowało jego udziałem w przygotowywaniu zaleceń dotyczących diagnostyki tej choroby, w tym najnowszych z 2023 r. Badania zespołu prof. Musiała były jednymi z pierwszych na świecie wskazujących na ograniczenia samej oceny obecności przeciwciał antyfosfolipidowych, zwłaszcza klasy IgM, jako kryterium diagnostycznego zespołu antyfosfolipidowego.
Prof. Musiał wykazał korzyści z opracowywania własnych punktów odcięcia dla „dodatnich” przeciwciał antyfosfolipidowych w danym laboratorium, co stało się standardem w wiodących ośrodkach. Zespół prof. Musiała udokumentował zwiększone ryzyko niemego klinicznie nadciśnienia płucnego u chorych z toczniem rumieniowatym układowym i zespołem antyfosfolipidowym, a także zidentyfikował czynniki ryzyka niedokrwiennego incydentów mózgowych u chorych z zespołem antyfosfolipidowym.
W początkowym okresie swojej kariery dzięki wyjazdom zagranicznym do wiodących amerykańskich ośrodków, w tym do zespołu kierowanego przez prof. Stefana Niewiarowskiego, badał mechanizmy hemostazy w modelach zwierzęcych. Osiągnięciem prof. Musiała było wykazanie, że dezintegryny chronią płytki krwi w krążeniu pozaustrojowym poprzez hamowanie ich adhezji do sztucznych powierzchni. Było to cenne doniesienie w czasie poszukiwania leków poprawiających bezpieczeństwo operacji pomostowania aortalno-wieńcowego.
Inne osiągniecia prof. Musiała, udokumentowane artykułami, w których był pierwszym autorem to: pokazanie przeciwzapalnego (zależnego od interleukiny-6 i TNF-alfa) działania kilkumiesięcznego podawania statyn u chorych z hipercholesterolemią (ponad 100 cytowań) oraz wykrycie blokującego działania cholesterolu w stężeniu powyżej 5,2 mmol/l na przeciwzakrzepowe (niezależne od funkcji płytek krwi) działanie kwasu acetylosalicylowego.
W ostatnim okresie prof. Musiał stał się uznanym międzynarodowym ekspertem w dziedzinie zapaleń naczyń z obecnością przeciwciał przeciwko cytoplazmie neutrofilów, współuczestnicząc w polskim rejestrze tych chorób i międzynarodowym konsorcjum badającym te patologie.
Rozmowa z laureatem
Jest pan tegorocznym laureatem Nagrody im. prof. Franciszka Kokota. To zapewne jedna z wielu nagród w pana życiu zawodowym. Czy mimo to ma ona dla pana jakieś szczególne znaczenie?
O tak, zdecydowanie. I to z kilku powodów. Jestem internistą, a to jest nagroda za osiągnięcia naukowe w dziedzinie interny. Druga ważna dla mnie kwestia – ta nagroda jest przyznawana przez Towarzystwo Internistów Polskich, z którego pracami jestem związany praktycznie przez całe moje życie zawodowe. Trzeci ważny powód – jest to nagroda im. prof. Franciszka Kokota. Miałem przyjemność znać tego wybitnego internistę i nefrologa, jednego z najwybitniejszych internistów naszych czasów. To postać niezwykle ciekawa, barwna, z olbrzymimi zasługami dla interny, choć dużą część swojej pracy poświęcił nefrologii. Co najmniej z tych trzech powodów jest to nagroda dla mnie bardzo szczególna.
Jest pan wybitnym badaczem mechanizmów autoimmunologicznych w chorobach związanych ze zwiększonym ryzykiem incydentów zakrzepowo-zatorowych, a w szczególności zespołu antyfosfolipidowego. Dlaczego właśnie takie zainteresowania zawodowe?
Moje pierwsze badania naukowe dotyczyły – to było wtedy bardzo modne zagadnienie – roli płytek krwi w patogenezie miażdżycy i zawału serca. Uczyliśmy się wtedy o mechanizmach, które powodują, że płytki krwi zlepiają się i zamykają naczynie wieńcowe prowadząc do zawału. Pracowałem w klinice immunologii, w związku z tym trafiały do nas przypadki, które wówczas jeszcze nie bardzo umieliśmy diagnozować. To były właśnie przypadki chorób autoimmunologicznych, tocznia układowego rumieniowatego. A jeśli tocznia, to zaczęliśmy rozwijać diagnostykę tej choroby. Pojawiło się wówczas dopiero raczkujące pojęcie zespołu antyfosfolipidowego. Zespół ten wiążący się z powikłaniami zakrzepowymi został opisany właściwie dopiero w drugiej połowie lat 80. XX w. Więc myśmy na bieżącą uczyli się nowego zespołu klinicznego, a ponieważ był związany z zakrzepicą, to zacząłem się nim interesować i tak już poszło dalej.
Czuje się pan bardziej klinicystą czy naukowcem?
Bez wątpienia klinicystą. Jak już powiedziałem wcześniej, wszystko zaczyna się od chorego, czyli kogoś, kogo widzimy na łóżku w klinice, kto trafia do nas często z nierozpoznaną chorobą. Badając go, próbując zdiagnozować, leczyć, natrafiamy na pytania, jak robić to najlepiej. Szukając odpowiedzi na te pytania, człowiek zagłębia się w działania naukowe. Ale niewątpliwie punktem wyjścia jest klinika.
Przełomowe doniesienia kliniczne dotyczące flozyn oraz dostęp do refundacji tej multidyscyplinarnej grupy leków połączyły na nowo internę trzema dużymi jednostkami chorobowymi: cukrzycą typu 2, niewydolnością serca i przewlekłą chorobą nerek. Czy to pana zdaniem oznacza, że wielka polska interna powróciła na dobre? Czy może jeszcze czegoś potrzebuje, aby odrodzić się w pełni?
Myślę, że powróciła konieczność dostrzegania, że bez interny nie można diagnozować i leczyć chorych. Bez niej będziemy ciągle musieli zasięgać opinii wielu wąskich specjalistów. To oczywiście nie przywróci internie jej należnego miejsca, dopóki pewne rozwiązania systemowe nie ulokują lekarza internisty w centrum diagnozowania całej masy chorób, które nie wymagają zabiegów, chirurgii, a wymagają przede wszystkim diagnostyki i leczenia właśnie w szeroko pojętych ramach interny. Uważam, że wprowadzenie jednostopniowych specjalizacji, tego co kiedyś nazywaliśmy specjalnościami szczegółowymi było kardynalnym błędem. Skutek jest taki, że już całe pokolenie lekarzy zajmujących się dziedzinami wywodzącymi się z interny nie przechodzą przez kilkuletni kurs szkolenia z tej podstawowej dziedziny medycyny. Potem – jak pani wspomniała – pojawia się lek łączący trzy, cztery czy pięć specjalności, ale nie ma tego jednego lekarza, który potrafi bez większego problemu ogarnąć i diagnostykę, i leczenie chorego.
Mówi się, że współczesna medycyna to medycyna 4P: personalizacji, predykcji, prewencji i partycypacji. W tym ostatnim przypadku chodzi o aktywny udział pacjenta w procesie terapeutycznym. Czy podziela pan ten pogląd?
Na pewno tak. Szczególnie jeżeli chodzi o partycypację chorego. W dzisiejszych czasach niewątpliwie pacjent musi świadomie akceptować i współuczestniczyć w procesie leczenia. Musimy z nim uzgadniać postępowanie, ponieważ są różne ścieżki leczenia, które wiążą się z konkretnymi korzyściami, ale również możliwymi efektami ubocznymi czy działaniami niepożądanymi. I tu współpraca z chorym, wspólne podejmowanie decyzji, a potem samokontrola chorego są niezwykle ważne. Trudność polega jedynie na umiejętnym informowaniu chorego, na takim przekazie, by był on w stanie podjąć świadomą decyzję i następnie wspólnie z lekarzem kontrolować swoje leczenie.
Jaką cechę i dlaczego uważa pan za najważniejszą u lekarza?
Wydaje mi się, że jest to pasja zawodowa. Niektórzy nazywają to, może górnolotnie, powołaniem. Ale niewątpliwie ważna jest pasja zawodowa, w której człowiek ma wewnętrzną potrzebę pomocy choremu. Bez tego prowadzenie pacjenta i pomaganie mu byłoby bardzo trudne. Oczywiście lekarz może się spełniać na wielu polach w szeroko pojętej medycynie – może zostać rektorem uczelni, dyrektorem szpitala, zajmować się organizacją ochrony zdrowia, jednak jeżeli mówimy o lekarzu, który diagnozuje i leczy chorych, to niewątpliwie pasja do tego, żeby to robić, a nie obowiązek czy konieczność, decyduje o powodzeniu.
Mecenat Polpharmy
Nagrodę prof. dr. hab. n. med. Jackowi Musiałowi, czasie XXII Krajowej Konferencji Szkoleniowej Towarzystwa Internistów Polskich, wręczyła Daniela Piotrowska, dyrektor Naukowej Fundacji Polpharmy. Naukowa Fundacja Polpharmy po raz drugi objęła mecenatem Nagrodę im. prof. Franciszka Kokota ustanowioną przez TIP, przyznawaną za wybitny dorobek naukowy w dziedzinie chorób wewnętrznych.
– Proszę przyjąć serdeczne gratulacje w imieniu Naukowej Fundacji Polpharmy oraz moim własnym. Pana osiągniecia i dorobek naukowy są wybitne, cenione zarówno w Polsce, jak i na świecie – zwróciła się do laureata Daniela Piotrowska.
W dalszej części swojego wystąpienia dyrektor Naukowej Fundacji Polpharmy powiedziała: - Szanowni państwo, dostojni goście, jest mi niezmiernie miło w tak wyjątkowym i wybitnym gronie, powiedzieć kilka słów na temat Naukowej Fundacji Polpharmy, która już po raz drugi objęła mecenatem Nagrodę im. prof. Franciszka Kokota. Fundacja od ponad 20 lat finansuje badania naukowe z dziedziny medycyny i farmacji. Od momentu jej powołania przeznaczyliśmy na cele statutowe już prawie 30 mln zł, dzięki którym m.in. liczne zespoły badawcze mogą kontynuować i rozwijać badania naukowe. Nasza długoterminowa strategia opiera się na trzech filarach: być bliżej pacjenta, bliżej środowiska naukowego oraz bliżej przemysłu farmaceutycznego. W niedalekiej przyszłości chcielibyśmy również, aby fundacja stała się inkubatorem innowacyjności. W tym roku koncentrujemy działania głównie na zagadnieniu rejestrów medycznych, dostrzegając istotną i pilną potrzebę pochylenia się nad bazami danych. Temu zagadnieniu poświęciliśmy debaty, które zorganizowaliśmy, oraz szereg publikacji i wystąpień. Jesteśmy w trakcie konkursu na projekt badawczy, którego temat brzmi: „Wykorzystanie baz danych do poprawy profilaktyki, diagnostyki i terapii„. Celem konkursu jest pokazanie znaczenia rejestrów jako wyznacznika postępu polskiej nauki medycznej i farmaceutycznej.
Podsumowując Daniela Piotrowska powiedziała: Szanowni państwo, mecenat Naukowej Fundacji Polpharmy nad Nagrodą im. prof. Franciszka Kokota stanowi potwierdzenie tego, jak ważne dla naszej organizacji jest dobro pacjenta, dla którego niezbędnym ogniwem w procesie zdrowienia jest środowisko naukowe.