Archiwum prywatne

Klinika Nova – z sercem

Udostępnij:
Rozmowa z Rafałem Olejnikiem, prezesem zarządu Kliniki Nova sp. z o.o. w Kędzierzynie-Koźlu, opolskim konsultantem wojewódzkim z dziedziny urologii, Menedżerem Roku 2023 w Ochronie Zdrowia – placówki prywatne w konkursie Sukces Roku.
Przez dziesięć lat niewielki szpital, jakim była Klinika Nova, urósł do rangi symbolu opolskiej medycyny. Jak przez te lata rozwijała się placówka, którą pan zarządza?
– Dzisiaj nasz szpital dysponuje 16 łóżkami, dwiema salami operacyjnymi, posiadamy 11 gabinetów konsultacyjnych, które udzielają porad ambulatoryjnych w trybie komercyjnym i na podstawie umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Mamy też gabinet stomatologiczny. Wśród tych 11 gabinetów mamy zabiegowe, w których wykonywane są drobne zabiegi chirurgiczne, okulistyczne i dermatologiczne. W sumie szpital ma powierzchnie około 2100 mkw. Cztery przychodnie POZ ulokowane są poza Kliniką Nova.

Zaczynaliśmy w 2014 r. na niespełna 800 mkw., dysponując siedmioma łóżkami. Na przełomie lat 2016 i 2017 dobudowaliśmy prawie 200 mkw. i wykończyliśmy drugą salę operacyjną oraz cztery sale chorych. Cztery lata później oddaliśmy do użytku kolejne 1100 mkw. szpitalnej powierzchni. Dobudowaliśmy gabinety konsultacyjne, pomieszczenia administracyjne. Rozdzieliliśmy szpital od ambulatorium, tworząc osobne wejścia, co znacząco ułatwiło funkcjonowanie w czasie COVID-19.

Prowadzimy zrównoważony rozwój szpitala, który dyktują nam pacjenci, potrzeby i możliwości rynku. Dzisiaj te „możliwości” to ludzie. To ich trzeba przede wszystkim pozyskać, a jest to nie lada wyzwanie.

Jakie były początki kliniki?
– Klinikę Nova zakładaliśmy wspólnie z Anatolem Majcherem – moim szefem i dyrektorem placówki, w której pracowałem. Był wizjonerem i miał niespożytą energię. Wprowadzaliśmy ciągle nowe specjalizacje i technologie. Niestety, zmarł nagle w 2015 r., w wieku 60 lat. Było to dla nas dużym ciosem, ale i wyzwaniem, żeby rozwijać klinikę w takim samym tempie jak z nim. Wierzę, że to nam się udaje.

Klinika powstała, kiedy czterech urologów zdecydowało się odejść ze szpitala. Założyliśmy ją w sumie w 14 osób. Zaczęliśmy wykonywać zabiegi endourologiczne. W czasach, gdy w szpitalach pacjenci leżeli po kilka dni na urologii, my zabiegi zaczęliśmy wykonywać w ramach chirurgii jednego dnia. Dzisiaj zespół szpitala, poradni i przychodni POZ liczy ponad 150 pracowników, a w samej rejestracji pracuje 18 osób. Staramy się, aby wśród personelu panowała rodzinna atmosfera, co nie jest łatwe przy takiej liczbie zatrudnionych.

Ile przeprowadzacie zabiegów?
– W 2023 r. wykonaliśmy nieco ponad 3 tys. sfinansowanych przez NFZ i około tysiąca komercyjnych. Razem 4,1 tys. zabiegów w ramach bloku operacyjnego. W poradniach specjalistycznych udzieliliśmy 8,3 tys. porad na NFZ i 65 tys. komercyjnie. Ponad 73 tys. pacjentów przyjęliśmy w ambulatorium, a w przychodniach lekarza rodzinnego ponad 48 tys.

Udzieliliśmy pomocy ponad 120 tys. pacjentów. Biorąc pod uwagę, że Kędzierzyn-Koźle ma niecałe 60 tys. mieszkańców, to jakbyśmy przyjęli każdego, kto tu mieszka, co najmniej dwukrotnie. Oczywiście w tej grupie są nie tylko osoby z naszego regionu. Około 30 proc. zabiegów przeprowadzono u tzw. pacjentów migracyjnych, spoza naszego województwa. Na przykład chory ze Szczecina nie jest u nas czymś wyjątkowym.

Klinika Nova zaczęła od urologii i nadal w dużej mierze jesteście bardzo urologiczni, dlaczego?
– Jesteśmy pionierami w nowoczesnych zabiegach endourologicznych – nasz zespół urologów wykonuje często zabiegi uznawane na świecie za pionierskie, rozwijamy je, a następnie prowadzimy z tych zakresów szkolenia dla urologów z całej Polski. Jesteśmy ośrodkiem szkoleniowym Olympus Polska, współpracujemy z PTU, a wszyscy urolodzy otrzymują punkty szkoleniowe izby lekarskiej. Byliśmy także pionierami w kraju w operacjach urologicznych takich jak RIRS.

Cały medyczny świat ukierunkowany jest na onkologię. Poza leczeniem onkologicznym w Polsce około 60 tys. pacjentów rocznie zapada na schorzenie, jakim jest łagodny rozrost prostaty. Takimi chorymi się zajmujemy, stosując małoinwazyjne techniki leczenia, np. operację enukleacji laserowej prostaty – HoLEP. Przeprowadziliśmy już ponad tysiąc takich operacji, a wykonuje je zaledwie kilka ośrodków w Polsce.

Najnowszym naszym osiągnięciem są pierwsze w Polsce operacje implantacji stentu sterczowego iTind. To nowoczesna, minimalnie inwazyjna procedura medyczna przeznaczona głównie dla pacjentów młodych oraz dla tych, u których ze względu na wysokie ryzyko zabiegu nie można zastosować innej terapii.

Klinika w 2022 r. miała 20 mln zł przychodu, a w minionym roku było to już 28 mln zł. Z czego wynika ten wzrost? Jaka jest pańska recepta na tak stabilną sytuację ekonomiczną szpitala?
– Na to się składa większe portfolio naszej oferty. Zatrudniliśmy nowych specjalistów, otwarliśmy kolejne poradnie specjalistyczne i POZ, a równocześnie zmieniła się cena punktu kontraktowego i wycena procedur. To oczywiście też miało wpływ na wzrost przychodów. Co trzeba jednak też podkreślić – w NFZ wycena procedur wzrosła tylko o kilka procent, a płace minimalne w ochronie zdrowia o ponad kilkanaście procent. W utrzymaniu stabilnej sytuacji pomaga nam komercja i dlatego rozwijamy procedury niefinansowane przez NFZ oraz te, w których pacjenci cenią sobie nowoczesne technologie, najwyższą jakość i są w stanie za to zapłacić.

Prowadzimy szpital chirurgii jednego dnia. Funkcjonowanie takiego szpitala w kilku specjalizacjach wymaga bardzo dużej i sprawnej koordynacji i logistyki. Posiadamy blok operacyjny tylko z dwoma salami operacyjnymi i oddział z 6 salami chorych, w których jest tylko 16 łóżek, a pomimo to potrafimy sprawnie przeprowadzić jednego dnia nawet ponad dwadzieścia zabiegów z urologii i okulistyki. To jest właśnie siła chirurgii jednego dnia i sprawnej koordynacji pracy bloku operacyjnego, oddziału i izby przyjęć. Chirurgia jednego dnia to również standaryzacja procedur, dokładna kwalifikacja i przygotowanie pacjenta jeszcze przed przyjęciem, co gwarantuje sprawną hospitalizacje bez niespodzianek.

Wasz kontrakt z NFZ się zwiększa?
– W 2014 r. zaczęliśmy od kontraktu urologicznego pozwalającego na przeprowadzenie około tysiąca zabiegów. Obecnie nasz kontrakt z NFZ na szpital to ok. 8,5 mln zł. W przypadku poradni specjalistycznych to niespełna 2 mln zł. W 2022 r. w sumie nasz kontrakt wynosił 7 mln zł, a w 2023 r. wzrósł do ponad 10 mln zł, razem z nadwykonaniami, których najwięcej mamy na urologii i trochę na okulistyce. Dodatkowo jeszcze mamy 3,6 mln zł przychodu z przychodni POZ.

Często wykonujemy procedury jednodniowe sprawniej niż duże szpitale. Nie są to tylko drobne zabiegi, ale również duże operacje endourologiczne, jak TURP, HoLEP i RIRS, usuwanie guzów pęcherza czy laparoskopia. W okulistyce to nie tylko operacje zaćmy, których przeprowadziliśmy w poprzednim roku ponad tysiąc, ale również operacje witrektomii. Niestety procedury jednego dnia są ciągle gorzej wycenione w porównaniu z oddziałami klinicznymi – nawet o 40 proc. Czyli robiąc dokładnie tę samą operację, dostajemy nawet o 40 proc. mniej pieniędzy!

W logotypie kliniki jest serce, mimo że placówka nie jest o profilu kardiologicznym czy kardiochirurgicznym…
– Tak, Klinika Nova to klinika z sercem. To serce w logo oznacza, że chory jest dla nas najważniejszy. Jesteśmy skupieni na procedurach jednego dnia, a pacjent jest osią naszego działania! To jest naszym największym sukcesem, że pacjent jest najważniejszy w procesie leczenia, od rejestracji do wyjścia z kliniki, i nie jest to tylko slogan. Bardzo ważne jest to, że mamy empatyczny zespół. To jest bardzo trudne, ale do wykonania.

W naszym systemie ten sam lekarz specjalista przyjmuje pacjenta, kwalifikuje do operacji, a następnie osobiście operuje i przeprowadza wizyty kontrolne. To powoduje, że na lekarzu spoczywa większa odpowiedzialność, trzeba się bardziej starać. My mamy dzięki temu lepszą kontrolę nad pacjentem, a on ma lepszy feedback dotyczący leczenia, jego efektów i czuje się zaopiekowany.

Jakie największe trudności i bariery trzeba było pokonać przy tworzeniu szpitala?
– Przede wszystkim wyzwaniem są kadry. Ich dostępność w ostatnim czasie jest niewielka. Mam na myśli przede wszystkim pielęgniarki i lekarzy. Dzisiaj w tych grupach nie rozmawiamy już tylko o pieniądzach, trzeba dać im ofertę rozwoju zawodowego, poczucie satysfakcji z tego, co robią, niezwykle ważna jest też atmosfera pracy.

Bardzo przykre jest to, że barierę w rozwoju i udziale w systemie opieki zdrowotnej stanowi struktura właścicielska. To trzeba jasno powiedzieć – w Polsce bardzo ważne jest, kto jest właścicielem podmiotu medycznego. Często prywatne placówki zamiast być uzupełnieniem systemu przez wielu uważane są za rywali publicznych. Polityka zdrowotna państwa powinna wykorzystać potencjał wszystkich placówek opieki zdrowotnej, również niepublicznych, a najważniejsza musi być jakość świadczonych usług medycznych, a nie to, czy właścicielem jest starosta, marszałek czy prywatna spółka.

W mojej ocenie największym problemem systemu opieki zdrowotnej w Polsce jest brak koszyka świadczeń gwarantowanych i przekonanie, że wszystko w systemie należy się nieodpłatnie. Niestety trzeba wreszcie jasno powiedzieć, że z obecnej składki zdrowotnej i nakładów państwa nie jesteśmy w stanie sfinansować wszystkich usług medycznych. Będziemy ciągle „gonić króliczka”. Technologie medyczne rozwijają się po prostu zbyt szybko w porównaniu z przychodami państwa i pieniędzmi przeznaczanymi na zdrowie. A do tego stale i szybko rosnące koszty pracy! A przecież nie ma Polaka, który nie miałby świadomości, że są rzeczy tańsze i droższe, i za te droższe trzeba więcej zapłacić.

Problemem nie jest pula pieniędzy w systemie, bo mam wrażenie, że jakbyśmy policzyli wszystko – fundusze publiczne, niepubliczne i prywatne – nie byłoby to dużo mniej niż w Europie Zachodniej. Naszym problemem jest koszyk świadczeń i to, żeby powiedzieć, co jest w ramach ubezpieczenia, a za co trzeba dopłacić. Dopłata nie musi dotyczyć gotówki, może pochodzić z dodatkowych ubezpieczeń, z których już i tak korzysta wielu Polaków w ramach PZU, Luxmed, Medicover i wielu podobnych. Oczywiście są to wielkie zmiany systemowe, na które – mam wrażenie – już od dawna czekają placówki opieki zdrowotnej oraz świadomi pacjenci.

Klinika Nova bardzo aktywnie prowadzi także działalność profilaktyczną…
– Przez 16 lat byłem radnym i starałem się, aby samorząd prowadził aktywnie akcje profilaktyczne. Wprowadziliśmy w Kędzierzynie-Koźlu szczepienia przeciwko HPV z dużym sukcesem. Kiedy gmina finansowała te szczepienia, w programie było też miejsce na edukację, spotkania w szkole pielęgniarek z dziećmi i rodzicami. Szczepiliśmy najlepszą, dziewięciowalentną szczepionką, a wyszczepialność często przekraczała 80 proc. szczepionej populacji.

Możemy się poszczycić tym, że Kędzierzyn-Koźle był pierwszą gminą w Polsce, która szczepiła w jednej z populacji wszystkie dziewczynki. Niestety, pandemia COVID-19 bardzo to zepsuła. Dzisiaj ludzie nie chcą się szczepić. NFZ zaczął finansować szczepienia przeciw HPV, ale cóż z tego, że są one darmowe i fundusz kupuje najlepsze szczepionki, skoro nie ma w tym programie pieniędzy na edukację, a bez rzetelnej edukacji efekty profilaktyki są mizerne, po prostu będzie niewielkie zainteresowanie. Bo profilaktyka to przede wszystkim świadomość.

Ponieważ jestem urologiem, jest rzeczą naturalną, że od wielu lat uczestniczymy w ogólnoświatowej akcji „Movember”, wspólnie ze stowarzyszeniem Masz Jaja, Idź na Badania oraz marszałkiem województwa opolskiego przeprowadzamy wiele akcji w zakresie badań profilaktycznych raka jąder i prostaty w naszych palcówkach, centrach handlowych w województwie oraz na meczach Grupy Azoty ZAKSA. Mamy też inny pomysł. Chcemy, aby powstał „jajobus”, mobilny punkt badań, aby nie tylko pacjenci przychodzili się badać do nas, ale też żebyśmy my do nich jeździli na Opolszczyźnie.

Prowadzimy także cykliczne szkolenia dla lekarzy POZ z zakresu urologii, przekazujemy im aktualną wiedzę. To bardzo pomaga we wzajemnych kontaktach, wiele na tym zyskują zarówno specjaliści, jak i lekarze rodzinni. Poprawiają się też nasze relacje.

Klinika Nova jest partnerem Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Skąd miłość do siatkówki?
– Współpraca z dziewięciokrotnym mistrzem Polski, dziesięciokrotnym zdobywcą Pucharu Polski, trzykrotnym triumfatorem Superpucharu i trzykrotnym zwycięzcą Ligi Mistrzów napawa nas dumą. Przez kilka lat byłem szefem rady nadzorczej tego klubu. Ponieważ jesteśmy dość dużą placówką medyczną, bardzo elastyczną, więc zawodnicy mają do nas łatwy dostęp, a my jesteśmy dumni z tego, że możemy im pomagać wygrywać. To współpraca barterowa. Nasi pracownicy mogą uczestniczyć w wielu wydarzeniach, chodzić i jeździć na mecze za darmo, mamy dostęp do strefy zawodników, a równocześnie zapewniamy zawodnikom i klubowi dostępność do lekarzy rodzinnych i do specjalistów. W Kędzierzynie-Koźlu dużo fajnych rzeczy nie ma, a ZAKSA jest niesamowita. Wiele dużych miast chciałoby mieć taki klub u siebie.

ZAKSA jest kolekcjonerem medali w siatkówce, a Klinika Nova kolekcjonuje laury plebiscytu „Opolski Hipokrates”. Co roku przyznawana jest wam ta nagroda. W grudniu odebrał pan kolejną statuetkę Hipokratesa za zdobycie pierwszego miejsca w plebiscycie i tytuł Szpitala Roku.
– Nagrody „Opolskiego Hipokratesa” są dla nas bardzo ważne, bo przyznają je pacjenci. To oni wybierają najlepsze placówki. My jako lekarze i cała Klinika Nova staramy się, aby nasze motto – pacjent jest najważniejszy – nie było jedynie sloganem. Jesteśmy i pracujemy dla nich. Te nagrody odczytuję jako docenienie naszych kompetencji i uznanie, że jesteśmy ważną częścią medycyny w województwie opolskim.

Czego by pan sobie życzył, jakich nowych rozwiązań systemowych w 2024 r., które byłyby korzystne zarówno dla szpitala, lekarzy, jak i pacjentów?
– Chciałbym bardzo, by chirurgia jednego dnia była zauważana i doceniana, a przede wszystkim – wykorzystywana. Dzięki niej możemy znacząco skrócić kolejki do szpitali i obniżyć koszty leczenia, po prostu poprawić efektywność ekonomiczną systemu. To może spowodować, że do szpitali może trafiać mniej pacjentów do łatwiejszych operacji, a w konsekwencji będzie więcej przestrzeni na poważne przypadki i choroby, które powinny być tam diagnozowane i leczone.

Moim zdaniem chirurgia jednego dnia jest niezwykle potrzebna w systemie i życzyłbym sobie, aby się dynamicznie rozwijała, żeby doceniły to NFZ i Ministerstwo Zdrowia, a prywatne podmioty zaczęły być postrzegane takimi, jakimi są, czyli uzupełnieniem systemu opieki zdrowotnej.

Więcej o konkursie na stronie internetowej: www.termedia.pl/Konferencja-SUKCES-ROKU-2023-W-OCHRONIE.

Tekst pochodzi z „Menedżera Zdrowia” 9–10/2023.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.