Pierwsze symptomy choroby Alzhaimera mogą pojawiać się już w dzieciństwie
Redaktor: Aleksandra Lang
Data: 21.01.2014
Źródło: Newseria , AL
Działy:
Poinformowano nas
Aktualności
Do tej pory nie udało się znaleźć skutecznego sposobu na leczenie choroby Alzheimera. Przełomem może być ostatnie odkrycie amerykańskich naukowców, którzy twierdzą, że główne symptomy tej choroby pojawiają się już w dzieciństwie. Ze statystyk wynika, że gwałtownie rośnie liczba osób, które zmagają się z tą chorobą. Głównie z powodu starzejącego się w szybkim tempie społeczeństwa.
Badania amerykańskich naukowców wskazują, że już u ośmioletnich dzieci został zidentyfikowany gen SORL1, związany z wczesną postacią Alzheimera. Mali pacjenci mieli zaburzone funkcje poznawcze i problemy z pamięcią. To odkrycie może pomóc w diagnostyce i leczeniu pacjentów z tym schorzeniem. W dużej mierze jest to choroba dziedziczna, a z wiekiem objawy się nasilają.
– Istnieje coś takiego jak rodzinna skłonność do rozwinięcia choroby Alzhaimera. Uważa się, że jeżeli w rodzinie jakiś przypadek choroby potwierdzony i zdiagnozowany się pojawił, rzeczywiście członkowie rodziny są bardziej zagrożeni – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle prof. hab. n. med. Maria Barcikowska, kierownik Kliniki Neurologii CSK MSWiA w Warszawie, Polska Rada Mózgu.
Choroba Alzheimera to stopniowe zanikanie komórek mózgowych, a co za tym idzie – postępująca utrata zdolności umysłowych. Chorzy nie mogą porozumieć się z rodziną, przestają rozpoznawać osoby bliskie, obce może im się wydawać nawet własne odbicie w lustrze.
– W momencie, kiedy osoba starsza chudnie, bo zapomina o jedzeniu, nie radzi sobie w pracy lub z wykonywaniem codziennych obowiązków to powinno być to sygnałem do znalezienia pomocy – mówi prof. Maria Barcikowska.
Przyczyny powstawania choroby są nieznane i na razie nie znaleziono skutecznego sposobu na jej wyleczenie. A jest ona bezlitosna. Zaburzenia orientacji, utrata pamięci i zmiany osobowości postępują z każdym dniem.
– Dla każdego człowieka w różnych sytuacjach życiowych i zawodzie, co innego będzie przerażające. Jeżeli profesor musi poświęcić sześć godzin na ułożenie wykładu a nie dwie jak kiedyś, to jest dla niego dramatyczne wydarzenie, równie dramatyczne jak kiedy dozorca idąc do pracy, zapomina czego właściwie ma pilnować – tłumaczy prof. Maria Barcikowska.
Najpierw pogarsza się pamięć, zmienia nastrój i zachowanie, później dochodzą problemy z poruszaniem się, ubieraniem, myciem, jedzeniem i zaburzenia mowy. Pod koniec życia chorzy nie są w stanie wykonywać najprostszych czynności i wymagają 24-godzinnej opieki.
Na świecie, jest to ponad 30 milionów, w Polsce – około 250 tysięcy. Lekarze szacują, że do 2050 roku, te dane mogą być nawet trzykrotnie większe.
– Istnieje coś takiego jak rodzinna skłonność do rozwinięcia choroby Alzhaimera. Uważa się, że jeżeli w rodzinie jakiś przypadek choroby potwierdzony i zdiagnozowany się pojawił, rzeczywiście członkowie rodziny są bardziej zagrożeni – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle prof. hab. n. med. Maria Barcikowska, kierownik Kliniki Neurologii CSK MSWiA w Warszawie, Polska Rada Mózgu.
Choroba Alzheimera to stopniowe zanikanie komórek mózgowych, a co za tym idzie – postępująca utrata zdolności umysłowych. Chorzy nie mogą porozumieć się z rodziną, przestają rozpoznawać osoby bliskie, obce może im się wydawać nawet własne odbicie w lustrze.
– W momencie, kiedy osoba starsza chudnie, bo zapomina o jedzeniu, nie radzi sobie w pracy lub z wykonywaniem codziennych obowiązków to powinno być to sygnałem do znalezienia pomocy – mówi prof. Maria Barcikowska.
Przyczyny powstawania choroby są nieznane i na razie nie znaleziono skutecznego sposobu na jej wyleczenie. A jest ona bezlitosna. Zaburzenia orientacji, utrata pamięci i zmiany osobowości postępują z każdym dniem.
– Dla każdego człowieka w różnych sytuacjach życiowych i zawodzie, co innego będzie przerażające. Jeżeli profesor musi poświęcić sześć godzin na ułożenie wykładu a nie dwie jak kiedyś, to jest dla niego dramatyczne wydarzenie, równie dramatyczne jak kiedy dozorca idąc do pracy, zapomina czego właściwie ma pilnować – tłumaczy prof. Maria Barcikowska.
Najpierw pogarsza się pamięć, zmienia nastrój i zachowanie, później dochodzą problemy z poruszaniem się, ubieraniem, myciem, jedzeniem i zaburzenia mowy. Pod koniec życia chorzy nie są w stanie wykonywać najprostszych czynności i wymagają 24-godzinnej opieki.
Na świecie, jest to ponad 30 milionów, w Polsce – około 250 tysięcy. Lekarze szacują, że do 2050 roku, te dane mogą być nawet trzykrotnie większe.