123RF
W 2018 roku w Polsce żyło 88 tys. kobiet z nowotworami ginekologicznymi
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 31.08.2022
Źródło: Aleksandra Kiełczykowska/PAP
Działy:
Aktualności w Ginekologia
Aktualności
Tagi: | nowotwory ginekologiczne |
– W 2018 roku oszacowaliśmy, że kobiet żyjących z rakiem szyjki macicy jest 17,4 tys., z rakiem trzonu macicy 46 tys. i 21,2 tys. z rakiem jajnika – przekazała dr hab. n. med. Joanna Didkowska, kierowniczka Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie.
Podczas konferencji pt. „Nowotwory ginekologiczne – czas działać! Dwa lata pandemii – jak sytuacja epidemiczna wpłynęła na leczenie polskich kobiet?” eksperci przedstawili główne problemy związane z nowotworami ginekologicznymi, a przede wszystkim z rakiem trzonu macicy, jajnika oraz szyjki macicy.
– W ciągu dwudziestu lat liczba utraconych lat życia kobiet w Polsce wzrosła o prawie jedną czwartą. Widać, że to nie jest problem, który się „zwija”, tylko wręcz przeciwnie – to jest problem, który narasta. Wśród chorób nowotworowych nowotwory ginekologiczne stanowią niemały odsetek – mówiła dr hab. Joanna Didkowska, kierowniczka Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie.
Porównała zachorowania oraz zgony w 1999 oraz 2019 roku dla trzech nowotworów, na których skupiano się podczas konferencji. W 1999 roku w Polsce odnotowano 3565 zachorowań na raka szyjki macicy, 3260 na raka trzonu macicy oraz 3151 na raka jajnika. Dla porównania, w 2019 roku odnotowano 2407 zachorowań na raka szyjki macicy, 6023 na raka trzonu macicy oraz 3710 na raka jajnika.
Patrząc na dane dotyczące zgonów, sytuacja wygląda podobnie. W 1999 roku zanotowano 1859 zgonów z powodu zachorowania na raka szyjki macicy, 761 z powodu raka trzonu macicy oraz 1959 w związku z rakiem jajnika. Odpowiednio w 2019 roku było to: 1569, 1859 oraz 2777 zgonów.
Jednak, jak zaznaczyła dr Didkowska, ważne są dane przedstawiające chorobowość 10-letnią. – Chorobowość to jest taka miara, która mówi nam, ile jest osób z daną chorobą, u których zdiagnozowano ten nowotwór w ciągu minionych dziesięciu lat i one dzisiaj nadal żyją. W 2018 roku oszacowaliśmy, że jest 17,4 tys. kobiet żyjących z rakiem szyjki macicy, 46 tys. z rakiem trzonu macicy i 21,2 tys. z rakiem jajnika – wyjaśniła, dodając, że jest to ogromna liczba osób, które są po leczeniu, w trakcie leczenia lub dopiero zostały zdiagnozowane.
– Zwykle skupiamy się na zachorowaniach i zgonach, a zapominamy o tej grupie kobiet, które miały w przeszłości postawioną diagnozę, żyją z tą chorobą i często wymagają też interwencji medycznych – oceniła.
Odnosząc się do nowotworu szyjki macicy, wyjaśniła, że w Polsce jest wyższa umieralność, niż przeciętnie w krajach Unii Europejskiej. Wśród innych państw, które mają wyższy wskaźnik, niż przeciętny europejski, wymieniła jedynie Rumunię, Bułgarię, Litwę i Estonię. – To nas stawia w fatalnym świetle, biorąc pod uwagę, że program badań przesiewowych został w Polsce wdrożony w 2006 roku – przekazała.
– Jeśli chodzi o zachorowalność, to mamy niemal o 50 proc. wyższy wskaźnik niż przeciętny dla Unii Europejskiej – mówiła, dodając jednak, że rak szyjki macicy w Polsce, tak jak w innych państwach UE, charakteryzuje się malejącym trendem – zarówno dla zachorowalności, jak i umieralności.
Mówiąc o raku jajnika, wyjaśniła, że zachorowalność od lat 70. XX wieku utrzymuje się na podobnym poziomie. – Mediana zachorowania wynosi 63 lata i ponad 60 proc. kobiet jest zdiagnozowanych w trzecim lub czwartym stopniu zaawansowania – przekazała.
– Jak spojrzymy na miejsce Polski na tle Unii Europejskiej, to mamy o 46 proc. wyższą zachorowalność i również o 46 proc. wyższą umieralność niż wynosi przeciętna europejska – wskazała. W Polsce obserwowana jest jednak stabilizacja obu współczynników.
Podczas konferencji najwięcej czasu poświęcono nowotworowi trzonu macicy. W Polsce niemal od dwóch dekad obserwowany jest rosnący trend umieralności, który nie jest obserwowany w innych państwach UE.
Dr hab. n. med. Radosław Mądry, kierownik Oddziału Ginekologii Onkologicznej Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, odniósł się do sytuacji związanej z zachorowalnością na raka trzonu macicy. Podkreślił, że jest to jedyny rodzaj nowotworu ginekologicznego, którego liczba od lat wzrasta, zarówno jeśli chodzi o zgony, jak i zachorowania.
– Coś w naszym kraju, jeżeli chodzi o raka trzonu, zmieniło na gorsze. Mamy mniej więcej cezurę czasową – wiemy, kiedy się to wydarzyło. Mamy pewne tropy i pomysły, dlaczego tak się dzieje. Natomiast oczywiście bardzo trudno jest to udowodnić. Faktem jest, że to, co kiedyś przekazywaliśmy – że jest to nowotwór dobrze leczony, większość naszych pacjentek jest w stanie być z tego wyleczona – to w naszym kraju się zmieniło. Jedna trzecia chorych, niestety, mimo naszego leczenia ginie – tłumaczył.
Jednak, jak wskazywał, jest to nowotwór, z którym większość pacjentek jest rozpoznawana we wczesnych stopniach zaawansowania. Powodem są wczesne objawy, które są na tyle istotne, że skłaniają pacjentki do wizyty u lekarza, głównie krwawienie postmenopauzalne.
W późniejszej debacie dotyczącej oczekiwanych zmian systemowych wzięły udział m.in. prezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych Krystyna Wechman oraz kierowniczka Kliniki Onkologii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki dr hab. n. med. Ewa Kalinka.
– W ciągu dwudziestu lat liczba utraconych lat życia kobiet w Polsce wzrosła o prawie jedną czwartą. Widać, że to nie jest problem, który się „zwija”, tylko wręcz przeciwnie – to jest problem, który narasta. Wśród chorób nowotworowych nowotwory ginekologiczne stanowią niemały odsetek – mówiła dr hab. Joanna Didkowska, kierowniczka Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie.
Porównała zachorowania oraz zgony w 1999 oraz 2019 roku dla trzech nowotworów, na których skupiano się podczas konferencji. W 1999 roku w Polsce odnotowano 3565 zachorowań na raka szyjki macicy, 3260 na raka trzonu macicy oraz 3151 na raka jajnika. Dla porównania, w 2019 roku odnotowano 2407 zachorowań na raka szyjki macicy, 6023 na raka trzonu macicy oraz 3710 na raka jajnika.
Patrząc na dane dotyczące zgonów, sytuacja wygląda podobnie. W 1999 roku zanotowano 1859 zgonów z powodu zachorowania na raka szyjki macicy, 761 z powodu raka trzonu macicy oraz 1959 w związku z rakiem jajnika. Odpowiednio w 2019 roku było to: 1569, 1859 oraz 2777 zgonów.
Jednak, jak zaznaczyła dr Didkowska, ważne są dane przedstawiające chorobowość 10-letnią. – Chorobowość to jest taka miara, która mówi nam, ile jest osób z daną chorobą, u których zdiagnozowano ten nowotwór w ciągu minionych dziesięciu lat i one dzisiaj nadal żyją. W 2018 roku oszacowaliśmy, że jest 17,4 tys. kobiet żyjących z rakiem szyjki macicy, 46 tys. z rakiem trzonu macicy i 21,2 tys. z rakiem jajnika – wyjaśniła, dodając, że jest to ogromna liczba osób, które są po leczeniu, w trakcie leczenia lub dopiero zostały zdiagnozowane.
– Zwykle skupiamy się na zachorowaniach i zgonach, a zapominamy o tej grupie kobiet, które miały w przeszłości postawioną diagnozę, żyją z tą chorobą i często wymagają też interwencji medycznych – oceniła.
Odnosząc się do nowotworu szyjki macicy, wyjaśniła, że w Polsce jest wyższa umieralność, niż przeciętnie w krajach Unii Europejskiej. Wśród innych państw, które mają wyższy wskaźnik, niż przeciętny europejski, wymieniła jedynie Rumunię, Bułgarię, Litwę i Estonię. – To nas stawia w fatalnym świetle, biorąc pod uwagę, że program badań przesiewowych został w Polsce wdrożony w 2006 roku – przekazała.
– Jeśli chodzi o zachorowalność, to mamy niemal o 50 proc. wyższy wskaźnik niż przeciętny dla Unii Europejskiej – mówiła, dodając jednak, że rak szyjki macicy w Polsce, tak jak w innych państwach UE, charakteryzuje się malejącym trendem – zarówno dla zachorowalności, jak i umieralności.
Mówiąc o raku jajnika, wyjaśniła, że zachorowalność od lat 70. XX wieku utrzymuje się na podobnym poziomie. – Mediana zachorowania wynosi 63 lata i ponad 60 proc. kobiet jest zdiagnozowanych w trzecim lub czwartym stopniu zaawansowania – przekazała.
– Jak spojrzymy na miejsce Polski na tle Unii Europejskiej, to mamy o 46 proc. wyższą zachorowalność i również o 46 proc. wyższą umieralność niż wynosi przeciętna europejska – wskazała. W Polsce obserwowana jest jednak stabilizacja obu współczynników.
Podczas konferencji najwięcej czasu poświęcono nowotworowi trzonu macicy. W Polsce niemal od dwóch dekad obserwowany jest rosnący trend umieralności, który nie jest obserwowany w innych państwach UE.
Dr hab. n. med. Radosław Mądry, kierownik Oddziału Ginekologii Onkologicznej Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, odniósł się do sytuacji związanej z zachorowalnością na raka trzonu macicy. Podkreślił, że jest to jedyny rodzaj nowotworu ginekologicznego, którego liczba od lat wzrasta, zarówno jeśli chodzi o zgony, jak i zachorowania.
– Coś w naszym kraju, jeżeli chodzi o raka trzonu, zmieniło na gorsze. Mamy mniej więcej cezurę czasową – wiemy, kiedy się to wydarzyło. Mamy pewne tropy i pomysły, dlaczego tak się dzieje. Natomiast oczywiście bardzo trudno jest to udowodnić. Faktem jest, że to, co kiedyś przekazywaliśmy – że jest to nowotwór dobrze leczony, większość naszych pacjentek jest w stanie być z tego wyleczona – to w naszym kraju się zmieniło. Jedna trzecia chorych, niestety, mimo naszego leczenia ginie – tłumaczył.
Jednak, jak wskazywał, jest to nowotwór, z którym większość pacjentek jest rozpoznawana we wczesnych stopniach zaawansowania. Powodem są wczesne objawy, które są na tyle istotne, że skłaniają pacjentki do wizyty u lekarza, głównie krwawienie postmenopauzalne.
W późniejszej debacie dotyczącej oczekiwanych zmian systemowych wzięły udział m.in. prezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych Krystyna Wechman oraz kierowniczka Kliniki Onkologii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki dr hab. n. med. Ewa Kalinka.