"L4 fiction", czyli pora, by zwolnienie wypisał nam nie lekarz, a pracodawca
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 04.01.2019
Źródło: Bartłomiej Leśniewski
Krótkoterminowe zwolnienia lekarskie w praktyce wystawiane są na żądanie. Bo lekarze boją się odmówić - to może grozić przegraną sprawą sądową. Nie pomogą tu nawet e-zwolnienia. Jak temu zaradzić?
O kłopotach, a w zasadzie niemożności kontroli zwolnień krótkoterminowych mówią urzędnicy ZUS. Ale problem najbardziej dotyka pacjentów i lekarzy. Na przykład w wypadku rozstroju układu pokarmowego pacjent na ogół niezdolny jest do pracy dzień lub dwa dni. W zasadzie wystarczyłoby poradzić się farmaceuty, zgłosić ten fakt pracodawcy i zostać w domu. Tak dzieje się w np. w USA czy Wielkiej Brytanii. Ale nie w Polsce.
W naszym kraju konieczna jest wizyta u lekarza tylko w jednym celu: wypisania zwolnienia. To zabiera czas i lekarzom, i pacjentom, a w wielu wypadkach jest po prostu niepotrzebne. Jak to rozwiązać? Zdania są podzielone.
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- Według mojej oceny aż 90 proc. wystawianych zwolnień to zwolnienia krótkoterminowe. I od dawna postulujemy, by coś z tym zrobić. Bo w ich wypadku lekarzowi trudno odmówić ich wystawienia, ponieważ dopiero dłuższa obserwacja i dodatkowe badania mogą być podstawą takiej odmowy.
Można tę sprawę zostawić wzajemnym ustaleniom między pracodawcą i pracownikiem. Pracodawca zachowałby kontrolę – w wypadku nadużywania zaufania przez pracownika zawsze mógłby odesłać go do lekarza. Ale jeśli to zaufanie nie jest nadużywane – taka umowa oszczędziłaby kłopotów pacjentom, lekarzom i odciążyła system ochrony zdrowia.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Byłaby bardzo ostrożna w ferowaniu ocen na temat tego, czy wprowadzić u nas anglosaskie zwyczaje w wypadku zwolnień krótkoterminowych. Mamy w Polsce instytucje urlopu na żądanie. Pracownik ma prawo do takich czterech żądań w roku. I to powinno wystarczyć.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
W naszym kraju konieczna jest wizyta u lekarza tylko w jednym celu: wypisania zwolnienia. To zabiera czas i lekarzom, i pacjentom, a w wielu wypadkach jest po prostu niepotrzebne. Jak to rozwiązać? Zdania są podzielone.
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- Według mojej oceny aż 90 proc. wystawianych zwolnień to zwolnienia krótkoterminowe. I od dawna postulujemy, by coś z tym zrobić. Bo w ich wypadku lekarzowi trudno odmówić ich wystawienia, ponieważ dopiero dłuższa obserwacja i dodatkowe badania mogą być podstawą takiej odmowy.
Można tę sprawę zostawić wzajemnym ustaleniom między pracodawcą i pracownikiem. Pracodawca zachowałby kontrolę – w wypadku nadużywania zaufania przez pracownika zawsze mógłby odesłać go do lekarza. Ale jeśli to zaufanie nie jest nadużywane – taka umowa oszczędziłaby kłopotów pacjentom, lekarzom i odciążyła system ochrony zdrowia.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Byłaby bardzo ostrożna w ferowaniu ocen na temat tego, czy wprowadzić u nas anglosaskie zwyczaje w wypadku zwolnień krótkoterminowych. Mamy w Polsce instytucje urlopu na żądanie. Pracownik ma prawo do takich czterech żądań w roku. I to powinno wystarczyć.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
