Awantury o wyceny: gdzie rząd popełnia błąd
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 22.03.2017
Źródło: BL
Tagi: | Ewa Książek-Bator, Rafał Janiszewski, wycena |
Kardiologia, pediatria, ginekologia - gdziekolwiek AOTMiT poprawia wyceny jest skandal, protesty, nieścisłości. Wszystko przez błędy popełniane przez resort błędy w gromadzeniu danych. Na czym polegają?
Co ciekawe, nikt nie kwestionuje konieczności weryfikacji taryf. To skąd protesty? Zapytaliśmy ekspertów.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Podstawowy błąd polega na tym, że rząd nie określił standardów wycenianych procedur. Zbiera natomiast dane historyczne, często przypadkowe, sprzed lat. To prawda – szpitale otrzymują polecenia przekazywania danych dotyczących kosztów udzielanych w przeszłości świadczeń. Tyle, że w przeszłości te dane zbierane były w różny sposób i na przykład przy wycenie procedury nie uwzględniano konieczności całodobowych dyżurów. I na podstawie takich fragmentarycznych danych formułowane są propozycje wycen.
Nie tędy droga. Sądzę, że Ministerstwo Zdrowia najpierw powinno określić standardy, a dopiero potem przeprowadzać pośród szpitali ankietę ile kosztować będzie ich wypełnienie.
Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradczej:
- Zgadzamy się z tym, że dzisiaj mamy wyceny księżycowe. Ale obawiam się, że w przyszłości czekają nas… marsjańskie. Dopiero od roku obowiązuje rozporządzenie porządkujące sposób liczenia kosztów w szpitalach. Wcześniej w sposobie liczenia kosztów była pewna dowolność, byłe też i improwizacja. Sięganie po dane zbierane w ten sposób – a przecież i o takie zgłasza resort – nie ma sensu. Potrzebne jest nam ujednolicenie sposobu zbierania danych i w zasadzie odrzucenie wniosków płynących z danych sprzed rozporządzenia kosztowego.
Opracowanie: Bartłomiej Leśniewski
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Podstawowy błąd polega na tym, że rząd nie określił standardów wycenianych procedur. Zbiera natomiast dane historyczne, często przypadkowe, sprzed lat. To prawda – szpitale otrzymują polecenia przekazywania danych dotyczących kosztów udzielanych w przeszłości świadczeń. Tyle, że w przeszłości te dane zbierane były w różny sposób i na przykład przy wycenie procedury nie uwzględniano konieczności całodobowych dyżurów. I na podstawie takich fragmentarycznych danych formułowane są propozycje wycen.
Nie tędy droga. Sądzę, że Ministerstwo Zdrowia najpierw powinno określić standardy, a dopiero potem przeprowadzać pośród szpitali ankietę ile kosztować będzie ich wypełnienie.
Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradczej:
- Zgadzamy się z tym, że dzisiaj mamy wyceny księżycowe. Ale obawiam się, że w przyszłości czekają nas… marsjańskie. Dopiero od roku obowiązuje rozporządzenie porządkujące sposób liczenia kosztów w szpitalach. Wcześniej w sposobie liczenia kosztów była pewna dowolność, byłe też i improwizacja. Sięganie po dane zbierane w ten sposób – a przecież i o takie zgłasza resort – nie ma sensu. Potrzebne jest nam ujednolicenie sposobu zbierania danych i w zasadzie odrzucenie wniosków płynących z danych sprzed rozporządzenia kosztowego.
Opracowanie: Bartłomiej Leśniewski