Krytyka a krytykanctwo
– Wolność słowa, wolność do wyznawania poglądów i światopoglądu należą do najważniejszych wolności człowieka. Jest jednak podstawowa zasada: nie może wiązać się to z krzywdą dla innych – ocenia prezes Okręgowej Rady Lekarskiej WIL Krzysztof Kordel.
Wykonywanie naszego zawodu – tak samo, jak innych zawodów należących do grupy zawodów zaufania publicznego – powoduje, że jesteśmy na tzw. świeczniku, co oczywiście wiąże z prawem do osądu ze strony obywateli, a w konsekwencji prawem do krytyki w przypadku popełnienia błędu czy nieetycznego zachowania.
Moim zdaniem miał rację Sąd Najwyższy w jednym ze swoich orzeczeń, w uzasadnieniu do którego wyraźnie rozgraniczył pojęcia prawa do uzasadnionej krytyki – wyraźnie oddzielając je od krytykanctwa. Z kolei w innym orzeczeniu została sformułowana teza, że ten, kto wykonuje zawód zaufania publicznego, musi być bardziej tolerancyjny nawet w przypadku nieuzasadnionej krytyki.
Wolność słowa, wolność do wyznawania poglądów i światopoglądu należą do najważniejszych wolności człowieka. Jest jednak podstawowa zasada, że nie może wiązać się to z krzywdą dla innych.
Krytyka to nie to samo co rzucanie nieuzasadnionych zarzutów i to wyjątkowo grubego kalibru. Bo jakże inaczej można nazwać oskarżenie o zabójstwo.
W jednym ze swoich tekstów Justyna Socha zasugerowała, że zaprzestawanie leczenia pacjentów na oddziałach intensywnej terapii, w których liczba łóżek zawsze jest niewystarczająca, jest celowe i ma służyć zwolnieniu miejsc dla innych. Takie twierdzenie musiało spotkać się ze zdecydowaną reakcją ze strony anestezjologów w postaci sprawy sądowej. Oczywiście również ze strony Wielkopolskiej Izby Lekarskiej w postaci udziału po stronie lekarza prawnika izby. W ostatnich dniach zapadł wyrok skazujący. Nie zdradzam tutaj żadnej tajemnicy z sali sądowej, bo został on podany do publicznej wiadomości. Co prawda jest to wyrok pierwszoinstacyjny i skazana już zapowiedziała odwołanie – i czemu jako „bywalec” na salach sądowych się nie dziwię – ale orzeczenie to traktuję jako dobry początek.
Na takie zachowania – jak, to o którym tutaj piszę – ze strony naszych rodaków, jak hejt czy pomówienia, nie może nie być reakcji. Jestem w stanie zrozumieć rozgoryczenie po stracie osoby bliskiej i pisanie w nerwach zarzutów – mimo niepopełnionych błędów, ale są granice, których nawet w takiej sytuacji nie można przekraczać.