Byszewski mówi o nowelizacji ustawy o działalności leczniczej
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 19.06.2017
Źródło: KL
Tagi: | Grzegorz Byszewski |
Nowelizacja przewiduje rewolucję. Jeśli w placówce publicznej służby zdrowia skończy się tak zwany ryczałt, będzie mogła pobierać ona opłaty za operację czy hospitalizację. Czy to dobre rozwiązanie? Odpowiada Grzegorz Byszewski, zastępca dyrektora Centrum Monitoringu Legislacji przy Pracodawcach RP.
Grzegorz Byszewski, zastępca dyrektora Centrum Monitoringu Legislacji przy Pracodawcach RP:
- Projekt nowelizacji ustawy o działalności leczniczej budzi wiele słusznych kontrowersji. Przede wszystkim pod sztandarem równości dostępu do prywatnych środków polskich pacjentów proponuje się możliwość udzielania świadczeń komercyjnych przez publiczne szpitale. Rozwiązanie samo w sobie wymaga rozważenia i nie odrzucałbym go w całości. To byłby pierwszy sygnał dla pacjentów że ochrona zdrowia kosztuje, pierwszy krok w stronę budowy dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Pojawia się jednak wiele wątpliwości. Sztandar równości jest tu nieporozumieniem bo przypomnijmy, że szpitale prywatne płaca podatek CIT, mają bardzo ograniczony dostęp do środków unijnych, nie otrzymują dotacji na remonty czy zakup infrastruktury medycznej od swoich właścicieli, czy wreszcie mają zdolność upadłościową.
Ponadto trudno logicznie powiązać słowo ryczałt z dopłatami do świadczeń na które kontrakt się wyczerpał. To w końcu od 1 października będziemy mieli nowa definicję ryczałtu - będzie on miał limit i będzie ograniczony liczbą wykonywanych świadczeń – jeśli tak to czym będzie się on różnił od kontraktu ? Jeśli nie to znaczy że dopłaty będą możliwie tylko do grupy świadczeń limitowanych – określony w rozporządzeniu – a tam wśród tych świadczeń są grupy dość kosztownych usług więc droga eliminacji wiemy w jakich obszarach dopłaty będą możliwe w praktyce i nie jest to w żadnej mierze imponująca liczba. Ale projekt ten zawiera dużo ważniejszą zmianę. Po kilkunastu latach minister zdrowia przyznał się, że nie poradziliśmy sobie z wprowadzeniem wymogów określonych w rozporządzeniu z 26 czerwca 2012 r. w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność lecznicza. Czyli jakość nie jest już priorytetem, bo wszak można było z przepisów rozporządzenie nie rezygnować, a je lekko zmienić. Wreszcie kluczową zmiana jest de facto zakazanie outsourcingu działań medycznych szpitala – przynajmniej tak tą propozycję interpretują media i eksperci – choć prawnicy się spierają. A ile będzie szpitale kosztowało kupno aparatów do diagnostyki obrazowej czy odtworzenie bazy laboratoryjnej – NIC – tak wynika z OSR do ustawy. A prywatny kapitał zainwestował w ten sprzęt setki milionów jeśli nie miliardy złotych. Ta zmiana, jeśli wejdzie w życie, będzie miała dużo dalej idące skutki niż dzisiaj jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Oby w pewnych obszarach nie cofnęła polski do XIX wieku.
Przeczytaj także: "W szpitalu jak na targu? Eksperci oceniają nowelizację ustawy o działalności leczniczej".
- Projekt nowelizacji ustawy o działalności leczniczej budzi wiele słusznych kontrowersji. Przede wszystkim pod sztandarem równości dostępu do prywatnych środków polskich pacjentów proponuje się możliwość udzielania świadczeń komercyjnych przez publiczne szpitale. Rozwiązanie samo w sobie wymaga rozważenia i nie odrzucałbym go w całości. To byłby pierwszy sygnał dla pacjentów że ochrona zdrowia kosztuje, pierwszy krok w stronę budowy dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Pojawia się jednak wiele wątpliwości. Sztandar równości jest tu nieporozumieniem bo przypomnijmy, że szpitale prywatne płaca podatek CIT, mają bardzo ograniczony dostęp do środków unijnych, nie otrzymują dotacji na remonty czy zakup infrastruktury medycznej od swoich właścicieli, czy wreszcie mają zdolność upadłościową.
Ponadto trudno logicznie powiązać słowo ryczałt z dopłatami do świadczeń na które kontrakt się wyczerpał. To w końcu od 1 października będziemy mieli nowa definicję ryczałtu - będzie on miał limit i będzie ograniczony liczbą wykonywanych świadczeń – jeśli tak to czym będzie się on różnił od kontraktu ? Jeśli nie to znaczy że dopłaty będą możliwie tylko do grupy świadczeń limitowanych – określony w rozporządzeniu – a tam wśród tych świadczeń są grupy dość kosztownych usług więc droga eliminacji wiemy w jakich obszarach dopłaty będą możliwe w praktyce i nie jest to w żadnej mierze imponująca liczba. Ale projekt ten zawiera dużo ważniejszą zmianę. Po kilkunastu latach minister zdrowia przyznał się, że nie poradziliśmy sobie z wprowadzeniem wymogów określonych w rozporządzeniu z 26 czerwca 2012 r. w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność lecznicza. Czyli jakość nie jest już priorytetem, bo wszak można było z przepisów rozporządzenie nie rezygnować, a je lekko zmienić. Wreszcie kluczową zmiana jest de facto zakazanie outsourcingu działań medycznych szpitala – przynajmniej tak tą propozycję interpretują media i eksperci – choć prawnicy się spierają. A ile będzie szpitale kosztowało kupno aparatów do diagnostyki obrazowej czy odtworzenie bazy laboratoryjnej – NIC – tak wynika z OSR do ustawy. A prywatny kapitał zainwestował w ten sprzęt setki milionów jeśli nie miliardy złotych. Ta zmiana, jeśli wejdzie w życie, będzie miała dużo dalej idące skutki niż dzisiaj jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Oby w pewnych obszarach nie cofnęła polski do XIX wieku.
Przeczytaj także: "W szpitalu jak na targu? Eksperci oceniają nowelizację ustawy o działalności leczniczej".