Chcesz pokonać wroga, uderz w jego szpital: nowa, okrutna doktryna wojenna w Syrii

Udostępnij:
Znak Czerwonego Krzyża czy Półksiężyca przestał chronić przed bezpośrednimi atakami wojsk podczas wojny. Przeciwnie, zachęca przeciwnika do ostrzału i bombardowań. Tak jest w Syrii. Na taką skalę planowych ataków wymierzonych w służbę zdrowia dotychczas podobno jeszcze nie prowadzono. W Aleppo 95 proc. lekarzy albo nie żyje, albo uciekło.
Od marca 2011 w Syrii zginęło 750 lekarzy, pielęgniarek oraz osób z personelu medycznego. Aż 667 ofiary zginęły w operacjach wojsk reżimowych. W 265 placówek niosących pomoc wymierzono 373 ataki, z czego za 291 są odpowiedzialne siły rządowe. W sumie Syria i Rosja są przeprowadziły około 90 proc. z tych ataków – pisze Wirtualna Polska.

Statystyki pochodzą z interaktywnej bazy organizacji Physicians for Human Rights (PHR), która od początku monitoruje wojskową aktywność wymierzoną w służbę zdrowia, oznacza ją na mapach, weryfikuje liczbę ofiar i stara się ustalać sprawców zbrodni.

PHR w oddzielnym komunikacie ostrzegła na początku sierpnia, że obecnie szczególnie tragiczna jest sytuacja w Aleppo. Jak podaje portal niszczenie szpitali w Aleppo jest przemyślaną taktyką sił reżimowych. Wojska rządowe zamknęły drogi dojazdowe części miasta, w której trwają walki, gdzie wciąż uwięzionych jest około 300 tys. ludzi. - Teraz, gdy ludzie we wschodnim Aleppo są zdani na własne siły, Asad chce, by cierpieli i umierali - tłumaczyła Widney Brown z PHR. Organizacja szacuje, że od początku wojny 95 proc. lekarzy z Aleppo albo zginęło, albo uciekło z miasta, albo siedzi w więzieniu.

Zdaniem doktora Mumammada al-Mahmuda z Unii Syryjskich Organizacji Pomocy Medycznej wojska reżimu rozmieściły w niej snajperów, którzy skutecznie blokowali dostęp mieszkańców do pomocy w szpitalach. Co więcej, sprzęt medyczny i lekarze, którzy nie zginęli w wyniku bombardowań, nie mogli przenieść się do innych placówek, bo byli skutecznie blokowani przez strzelców.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.