iStock
Co ma dyrektor do czerstwego pieczywa?
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 12.03.2023
Źródło: Menedżer Zdrowia
Tagi: | Andrzej Sośnierz, lekarz, lekarze, dyrektor, dyrektorzy |
Czy głównym celem systemu jest to, by zarządzający w ochronie zdrowia byli zadowoleni? Andrzej Sośnierz sugeruje, że tak, przywołując obrazową analogię – porównuje piekarzy i piekarnie z dyrektorami i szpitalami. Mówi też o zmianie sposobu ustalania taryf i zadłużaniu się podmiotów medycznych.
Andrzej Sośnierz, poseł koła Polskie Sprawy i były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, w oryginalny sposób ocenia pewne zjawisko w systemie ochrony zdrowia.
– Wydaje mi się, że to nie piekarze powinni być zadowoleni z tego, że piekarnia działa, lecz klienci, którzy kupują smaczny chleb. Piekarze nie mogą być szczęśliwi, że piekarnia jest otwarta i sprzedaje czerstwe pieczywo – tak jak dyrektorzy i lekarze nie powinni być dumni, że szpital lub gabinet w ogóle funkcjonuje i jako tako pomaga potrzebującym. Chleb powinien być smaczny, a leczenie skuteczne – mówi Sośnierz w „Menedżerze Zdrowia”, sugerując przy tym, że należy zmienić sposób ustalania taryf.
– Według mnie cena opracowywana przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji powinna być tylko wskaźnikiem orientacyjnym, ile mniej więcej świadczenie może kosztować – po to, żeby poszczególne oddziały, a w przyszłości kasy, na tej podstawie mogły same negocjować ceny – zaznacza.
Podaje przykład.
– Agencja proponuje cenę 3000 zł, ale placówka w zależności od warunków może wynegocjować 2700 lub 3200 zł. I co ważne, taryfy powinny zawierać przecież marżę – jak gospodarka może funkcjonować, jeśli stosowane ceny będą jedynie kosztowe? – pyta.
Powraca też do początkowej analogii.
– Jak piekarni zwróci się tylko za mąkę i za pracownika, w sytuacji gdy będzie miała zero zysku i nie będzie marży, ona się zamknie. Dlatego właśnie szpitale się zadłużają. Taryfy powinny mieć więc absolutny obowiązek zawierania marży, na przykład 15 proc., i powinno to dotyczyć wszystkich świadczeń. Chyba że chcemy na przykład promować jakieś świadczenie, to dajemy wyższą marżę – ono dzięki temu jest bardziej rentowne, a w konsekwencji chętniej wykonywane. Nie rozkazem, nie namową, tylko dzięki lepszej cenie. Trzeba ustalić też relacje i obowiązki placówek medycznych w systemie opieki zdrowotnej. Znowu dam przykład – jeżeli przychodnia zleca pacjentowi wykonanie badania, na przykład tomografię, to jej obowiązkiem powinno być umówienie pacjenta w pracowni i powiadomienie go, gdzie i kiedy ma się stawić. W takiej sytuacji oczywiście pacjent może odmówić i powiedzieć, że zorganizuje to sobie na własną rękę, ale mimo to obowiązkiem placówki powinno być zorganizowanie tej procedury. Bo tak działają systemy – jedna placówka przesyła informacje lub pacjenta do drugiej, a obie w tym systemie kooperują – wyjaśnia Andrzej Sośnierz.
Wypowiedzi eksperta pochodzą z: „Wizja zdrowia Andrzeja Sośnierza”.
– Wydaje mi się, że to nie piekarze powinni być zadowoleni z tego, że piekarnia działa, lecz klienci, którzy kupują smaczny chleb. Piekarze nie mogą być szczęśliwi, że piekarnia jest otwarta i sprzedaje czerstwe pieczywo – tak jak dyrektorzy i lekarze nie powinni być dumni, że szpital lub gabinet w ogóle funkcjonuje i jako tako pomaga potrzebującym. Chleb powinien być smaczny, a leczenie skuteczne – mówi Sośnierz w „Menedżerze Zdrowia”, sugerując przy tym, że należy zmienić sposób ustalania taryf.
– Według mnie cena opracowywana przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji powinna być tylko wskaźnikiem orientacyjnym, ile mniej więcej świadczenie może kosztować – po to, żeby poszczególne oddziały, a w przyszłości kasy, na tej podstawie mogły same negocjować ceny – zaznacza.
Podaje przykład.
– Agencja proponuje cenę 3000 zł, ale placówka w zależności od warunków może wynegocjować 2700 lub 3200 zł. I co ważne, taryfy powinny zawierać przecież marżę – jak gospodarka może funkcjonować, jeśli stosowane ceny będą jedynie kosztowe? – pyta.
Powraca też do początkowej analogii.
– Jak piekarni zwróci się tylko za mąkę i za pracownika, w sytuacji gdy będzie miała zero zysku i nie będzie marży, ona się zamknie. Dlatego właśnie szpitale się zadłużają. Taryfy powinny mieć więc absolutny obowiązek zawierania marży, na przykład 15 proc., i powinno to dotyczyć wszystkich świadczeń. Chyba że chcemy na przykład promować jakieś świadczenie, to dajemy wyższą marżę – ono dzięki temu jest bardziej rentowne, a w konsekwencji chętniej wykonywane. Nie rozkazem, nie namową, tylko dzięki lepszej cenie. Trzeba ustalić też relacje i obowiązki placówek medycznych w systemie opieki zdrowotnej. Znowu dam przykład – jeżeli przychodnia zleca pacjentowi wykonanie badania, na przykład tomografię, to jej obowiązkiem powinno być umówienie pacjenta w pracowni i powiadomienie go, gdzie i kiedy ma się stawić. W takiej sytuacji oczywiście pacjent może odmówić i powiedzieć, że zorganizuje to sobie na własną rękę, ale mimo to obowiązkiem placówki powinno być zorganizowanie tej procedury. Bo tak działają systemy – jedna placówka przesyła informacje lub pacjenta do drugiej, a obie w tym systemie kooperują – wyjaśnia Andrzej Sośnierz.
Wypowiedzi eksperta pochodzą z: „Wizja zdrowia Andrzeja Sośnierza”.