123RF

Dolewamy do dziurawego systemu

Udostępnij:

– Jeśli będzie się opłacało leczyć chorego, każdy szpital chętnie go przyjmie. Rzeczywistym problemem jest nieadekwatna wycena świadczeń – grzmiał wiceprezes OZPSP i dyrektor szpitala w Garwolinie Krzysztof Żochowski. – Tegoroczny budżet systemu ochrony zdrowia jest zbyt niski. Dlatego są kolejki do lekarzy i problemy finansowe – ripostował wiceminister zdrowia Marek Kos podczas debaty telewizyjnej. 

– Trudna sytuacja w ochronie zdrowia – kolejki do lekarzy, kłopoty finansowe szpitali – wynikają z tego, że w planie Narodowego Funduszu Zdrowia na 2024 r. pieniędzy było za mało – 166 mld zł. Wiadomo już ponadto, że system finansowania świadczeń w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej się nie sprawdził – ani w formie tzw. ryczałtu szpitalnego, ani po zniesieniu limitowania świadczeń – tłumaczył Marek Kos podczas programu „Lepsza Polska” w Polsat News.

W debacie telewizyjnej, którą zorganizowano 14 listopada, uczestniczyli też:

  • Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej,
  • Krzysztof Żochowski, wiceprezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych i dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Garwolinie, 
  • Jakub Szulc, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia. 

Dziurawy budżet niczego nie załatwi

– Dołożyliśmy 21 mld zł  i ciągle zwiększamy tę pulę, ale nadal jest to zbyt mało. Pacjenci na tzw. przyjęcia pierwszorazowe u specjalisty czekają bardzo długo, ponieważ są one zbyt nisko wycenione. Żeby skrócić kolejki, należy więc zwiększyć wyceny pierwszorazowych wizyt kosztem kontrolnych – mówił wiceminister Kos.

Jak przekonywał prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski, z pustego i Salomon nie naleje.

– Wydajemy 5 proc. PKB na ochronę zdrowia, Czechy – prawie 8 proc. Widać, że planowany u nas wzrost nakładów jest zbyt wolny i nie pozwala na zaspokojenie podstawowych potrzeb zdrowotnych obywateli – mówił.

Z kolei Krzysztof Żochowski, wiceprezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych i dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Garwolinie, podkreślał, że szpitale powiatowe są bardzo ważnym elementem systemu opieki zdrowotnej w Polsce, ale to, że tak dużo świadczeń jest udzielanych właśnie w szpitalach, spowodowane jest niedowładem zarówno POZ, jak i AOS.

– Odwrócenie piramidy świadczeń jest jak najbardziej słusznym kierunkiem zmian, jeżeli jednak nie będziemy reformować całego systemu opieki zdrowotnej, to reforma szpitali powiatowych nie rozwiąże żadnego problemu – stwierdził.

Ani likwidacja, ani reforma tylko szpitali

Wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia Jakub Szulc z kolei uspokajał, że nikt nie będzie likwidował szpitali, a reforma na pewno obejmie cały system, nie tylko lecznictwo zamknięte.

– Jeżeli ograniczymy się do szpitali, a podejmowano wiele takich prób, system nie zacznie nagle poprawnie funkcjonować. Mówimy o zmianie piramidy świadczeń i przesunięciu ich w „dół” – podkreślał wiceprezes Szulc.

– Konsolidacji szpitali nie unikniemy, co do tego nie ma wątpliwości. Jeżeli na przykład na oddziale położniczym przyjmowanych jest 100–150 porodów rocznie, to nie dość, że zawsze będzie on deficytowy, ale dodatkowo może narazić pacjentki na niebezpieczeństwo. Trzeba jednak bardzo mocno wyważyć, żeby z jednej strony zapewnić dostępność do świadczeń, a z drugiej zapewnić usługi na najwyższym poziomie – dodał.

– Rozwiązanie, które proponujemy, nie zmierza do ograniczania dostępności do doświadczeń. Przeciwnie, mówimy – dajemy szansę na deregulację polegającą na tym, żeby tam, gdzie to jest możliwe, zrezygnować z całodobowego oddziału z pełną obsadą dwudziestoczterogodzinną przez siedem dni w tygodniu, na przykład z zakresu chirurgii, na rzecz chirurgii planowej – wskazał.

Do kwestii tych odniósł się również dyrektor Żochowski.

– W naprawie systemu ważne są dwa aspekty. Pierwszy to pieniądze. Postawmy sobie cel i wyznaczmy drogę dojścia do niego. Drugim jest to, że musimy spowodować, aby pacjent w stanie realnego zagrożenia życia mógł uzyskać pomoc. Jestem z wykształcenia chirurgiem i jestem przywiązany do medycyny stanów nagłych, jutro na przykład mam dyżur w karetce – zaznaczył, dodając, że polskiego systemu ratownictwa medycznego nie powinniśmy się wstydzić.

Nie chodzi tylko o budżet, ale też o urealnienie wycen

Wiceminister Kos powrócił do medialnego ostatnio tematu dotyczącego rywalizacji, szczególnie szpitali powiatowych, o kadrę medyczną, o kontrakty z NFZ, o pacjentów.

– Planujemy wprowadzenie systemu, w którym widoczne będzie, na jakich oddziałach w szpitalach są dostępne miejsca, aby obsada karetki pogotowia wiedziała, dokąd zawieźć pacjenta. Cała reforma ma polegać nie na rywalizacji, ale na współpracy szpitali – zaznaczył.

– Jeśli będzie się opłacało leczyć chorego, to każdy szpital chętnie go przyjmie – odniósł się do wypowiedzi wiceministra dyrektor Żochowski.

– Dlaczego wszyscy „wyrywają” sobie pacjentów z zawałami? Bo na tym jest biznes! Nikt nie chce przyjąć dziadka z wielochorobowością na internę, bo wiadomo, że się do tego interesu dołoży. Jeżeli nie staniemy w prawdzie, to wszystkie nasze górnolotne rozważania wezmą w łeb. Bardzo dobry sposób na współpracę wymyślili już Fenicjanie – są to pieniądze – zauważył. 

Odniósł się także do oddziałów ginekologii i położnictwa.

– Te, które przyjmują 100–150 porodów rocznie, nie mają szans się utrzymać. Ale proszę mi powiedzieć, bo nie jestem w stanie pojąć, dlaczego żaden z kilkuset szpitali powiatowych w Polsce nie jest w stanie zbilansować oddziału ginekologiczno-położniczego niezależnie od tego, ile tam się rodzi dzieci? Żaden nie jest opłacalny? To jest błąd systemowy. To jest wina NFZ, a nie szpitala powiatowego – mówił Żochowski, dodając, że wyceny procedur przygotowane przez AOTMiT ostatecznie zatwierdzają ministerstwo i NFZ  w zależności od tego, ile mają pieniędzy, a nie na podstawie faktycznych kosztów tych procedur.

Jak mówił wiceprezes Jakub Szulc, sednem sprawy są pieniądze i jest tak, że na zdrowie wydajemy coraz więcej, ale ciągle za mało.

– Mnie też się marzy, że AOTMiT wycenia wszystke procedury i wszystkie jednakowo taryfikuje. Jest to  jednak w krótkim okresie nierealne. Stąd pewnie wycinkowość. Nie zgadzam się natomiast z tym, że odbywa się to na zasadzie pełnej uznaniowości. Gdzieś na koniec dnia szpital nie może tracić pieniędzy, nie może się zadłużać, bo w efekcie nie będzie w stanie leczyć pacjentów – mówił Szulc.

Odnosząc się do kontraktów szpitali, wiceprezes NFZ podkreślał, że były one zawsze.

– To, co powiem, jest bardzo niepopularne. Wydaje mi się, że niestety, niezależnie od tego, jak byśmy bardzo chcieli dostarczyć wszystkim jak największą liczbę najlepszej jakości usług, to niestety z kontraktowania nie będziemy w stanie zrezygnować. Co więcej, nie ma chyba na świecie kraju, w którym wszystkie świadczenia są dostępne absolutnie bezpłatnie. Dlatego musimy podejmować decyzje, które są najbardziej racjonalne – dodał.

Odpowiadając na pytanie, co należałoby zrobić, aby naprawić „chory system”, w którym w 2023 r. ponad 40 proc. pacjentów płaciło za usługi medyczne, a ponad 70 proc. z tej grupy robiło to dlatego, że czas oczekiwania na wizyty u lekarzy w systemie publicznym jest zbyt długi, Łukasz Jankowski przekonywał, że trzeba przede wszystkim realnie wycenić procedury medyczne.

– Amerykanie mają na koszty pracy osobny wzór. Czy nas na to stać? Czechy to wyceniły. Wydają 8 proc. PKB na zdrowie. Tam prywatny sektor nie jest tak rozwinięty jak u nas. My dosypujemy pieniądze do systemu, nie dając równocześnie pacjentom dostępu do świadczeń i wypychając ich do sektora prywatnego. Ich stan, bez dostępu do specjalisty, się pogarsza. Jeżeli jest stabilny, po kilku miesiącach oczekiwania taki już nie będzie. Będą wymagali jeszcze większych nakładów. Oszczędzajac w ten sposób, narażamy się na większe koszty – podsumował prezes.

Menedzer Zdrowia twitter

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.