Czy ratownicy wypowiedzą wojnę Ministerstwu Zdrowia?
Redaktor: Kamila Gębska
Data: 02.12.2014
Źródło: JM
Ministerstwo Zdrowia, zdaniem ratowników medycznych nie słucha i nie bierze nadal pod uwagę ich propozycji zmian ustawy o ratownictwie medycznym. - Ustawa w tej formie jest nie do przyjęcia. Ministerstwo Zdrowia nigdy poważnie nie rozmawiało z ratownikami medycznymi i permanentnie odrzucało wszystkie zgłaszane przez środowisko problemy i propozycję ich rozwiązań, czego dowodem jest projekt nowelizacji ustawy o PRM - mówi w rozmowie z termedia.pl Edyta Wcisło, przewodnicząca PRRM.
- Paradoksalnie dzięki takiemu traktowaniu ratowników przez resort środowisko się zjednoczyło i 10 organizacji ratowniczych, zaproszonych na konferencję uzgodnieniową podejmie walkę by zmienić system na lepszy - twierdzi Edyta Wcisło. - Nie zgadzamy się z proponowanymi przez MZ rozwiązaniami. W naszej ocenie nie poprawią one funkcjonowania systemu i nie są w żadnym stopniu zbieżne ze zgłaszanymi przez lata postulatami. Wiele kontrowersji budzi koncepcja zatrudniania dyspozytorów przez wojewodów - dodaje.
W tej sprawie wraz z Polskim Towarzystwem Pielęgniarstwa Ratunkowego ratownicy zwrócili się do prezydenta RP, premier i marszałka Sejmu.
- Nie uwzględniono naszych uwag dotyczących składu osobowego zespołów ratownictwa medycznego. Nie zgadzamy się między innymi również na to, by w skład ZRM wchodził kierowca bez medycznego wykształcenia, czy na brak standardów postępowania. Uwag jest bardzo wiele, liczyliśmy, że MZ zrezygnuje z proponowanego projektu i stworzy nowy, oparty na wiedzy i doświadczeniu pracowników systemu. Chcieliśmy, by po 8 latach funkcjonowania sytemu PRM wdrożyć działania usprawniające tak, by dalej doskonalić system, by w przyszłości funkcjonował jak najlepiej. Rozwiązania proponowane przez MZ niestety nie służą temu by podnosić jakość. Ratownicy medyczni dalej pozostaną bez samorządu zawodowego, a prawo wykonywania zawodu nadawał będzie im wojewoda. Niestety dla MZ nie liczą się ludzie, my ratownicy medyczni, którzy na co dzień ratują bezcenną wartość - ludzkie życie i zdrowie. Jeśli MZ nie wysłucha naszych postulatów obserwować będziemy system, który tworzy się zza biurka na pewno nie dla dobra pracujących tam ludzi i pacjentów - wyjaśnia Wcisło.
Przykładowo, ratownicy zgłosili wiele uwag do nowelizacji ustawy, choćby tę o zespołach ratowniczych i liczbie osób w nich.
- Ratownicy boją się, że nie będą w stanie przepracować do wieku emerytalnego w dobrym zdrowiu - twierdzi Edyta Wcisło.
Dlaczego? Wyjaśnia to odpowiedź Ministerstwa na zgłoszone uwagi, w której czytamy:
"Są dane z piśmiennictwa, że wydolność dwuosobowego zespołu jest równa 2/3 sumy wydolności jego członków, zaś wydolność zespołu trzyosobowego tylko połowie sumy łącznej wydolności jego członków(...). Pogorszenie warunków przenoszenia ciężaru musi spowodować jego zmniejszenie, choć w obowiązującym rozporządzeniu uwzględniono jedynie konieczność zmniejszenia ciężaru o połowę, gdy musi on być utrzymany w odległości ponad 30 cm od ciała. Ponieważ jednak ratownicy przenoszą ciężary, których masa nie może być zmniejszona, jedynym sposobem zmniejszenia ryzyka przeciążenia jest zwiększenie liczebności zespołu(...). Wyniki tych badań wskazują, że w naturalnych warunkach pracy ratowników obciążenia mogą być jeszcze większe, gdyż większość transportowanych pacjentów ma znacznie większą masę ciała(...). Ponieważ jednak ratownicy przenoszą ciężary, których masa nie może być zmniejszona, jedynym sposobem zmniejszenia ryzyka przeciążenia jest zwiększenie liczebności zespołu, w związku z powyższym należy rozważyć potrzebę zmian w ustawie o Państwowym Ratownictwie medycznym" - tak kończy się pismo Wojciecha Kłosińskiego, zastępcy dyrektora Departamentu Zdrowia Publicznego do PRRM.
W związku z tym, że dane piśmiennictwa w sposób jasny wskazują na totalne przeciążenie przedstawicieli resortu zdrowia, należy stwierdzić, że ich wydolność nie może zostać zwiększona ze względu na niską masę wiedzy, której i tak nie byli w stanie udźwignąć. W związku z powyższym należy rozważyć potrzebę zmian na stanowiskach w resorcie.
W tej sprawie wraz z Polskim Towarzystwem Pielęgniarstwa Ratunkowego ratownicy zwrócili się do prezydenta RP, premier i marszałka Sejmu.
- Nie uwzględniono naszych uwag dotyczących składu osobowego zespołów ratownictwa medycznego. Nie zgadzamy się między innymi również na to, by w skład ZRM wchodził kierowca bez medycznego wykształcenia, czy na brak standardów postępowania. Uwag jest bardzo wiele, liczyliśmy, że MZ zrezygnuje z proponowanego projektu i stworzy nowy, oparty na wiedzy i doświadczeniu pracowników systemu. Chcieliśmy, by po 8 latach funkcjonowania sytemu PRM wdrożyć działania usprawniające tak, by dalej doskonalić system, by w przyszłości funkcjonował jak najlepiej. Rozwiązania proponowane przez MZ niestety nie służą temu by podnosić jakość. Ratownicy medyczni dalej pozostaną bez samorządu zawodowego, a prawo wykonywania zawodu nadawał będzie im wojewoda. Niestety dla MZ nie liczą się ludzie, my ratownicy medyczni, którzy na co dzień ratują bezcenną wartość - ludzkie życie i zdrowie. Jeśli MZ nie wysłucha naszych postulatów obserwować będziemy system, który tworzy się zza biurka na pewno nie dla dobra pracujących tam ludzi i pacjentów - wyjaśnia Wcisło.
Przykładowo, ratownicy zgłosili wiele uwag do nowelizacji ustawy, choćby tę o zespołach ratowniczych i liczbie osób w nich.
- Ratownicy boją się, że nie będą w stanie przepracować do wieku emerytalnego w dobrym zdrowiu - twierdzi Edyta Wcisło.
Dlaczego? Wyjaśnia to odpowiedź Ministerstwa na zgłoszone uwagi, w której czytamy:
"Są dane z piśmiennictwa, że wydolność dwuosobowego zespołu jest równa 2/3 sumy wydolności jego członków, zaś wydolność zespołu trzyosobowego tylko połowie sumy łącznej wydolności jego członków(...). Pogorszenie warunków przenoszenia ciężaru musi spowodować jego zmniejszenie, choć w obowiązującym rozporządzeniu uwzględniono jedynie konieczność zmniejszenia ciężaru o połowę, gdy musi on być utrzymany w odległości ponad 30 cm od ciała. Ponieważ jednak ratownicy przenoszą ciężary, których masa nie może być zmniejszona, jedynym sposobem zmniejszenia ryzyka przeciążenia jest zwiększenie liczebności zespołu(...). Wyniki tych badań wskazują, że w naturalnych warunkach pracy ratowników obciążenia mogą być jeszcze większe, gdyż większość transportowanych pacjentów ma znacznie większą masę ciała(...). Ponieważ jednak ratownicy przenoszą ciężary, których masa nie może być zmniejszona, jedynym sposobem zmniejszenia ryzyka przeciążenia jest zwiększenie liczebności zespołu, w związku z powyższym należy rozważyć potrzebę zmian w ustawie o Państwowym Ratownictwie medycznym" - tak kończy się pismo Wojciecha Kłosińskiego, zastępcy dyrektora Departamentu Zdrowia Publicznego do PRRM.
W związku z tym, że dane piśmiennictwa w sposób jasny wskazują na totalne przeciążenie przedstawicieli resortu zdrowia, należy stwierdzić, że ich wydolność nie może zostać zwiększona ze względu na niską masę wiedzy, której i tak nie byli w stanie udźwignąć. W związku z powyższym należy rozważyć potrzebę zmian na stanowiskach w resorcie.
