Archwium

Dorota Korycińska: Wszystkie pieniądze na system ochrony zdrowia!

Udostępnij:
– Na szczeblu rządowym powinny zapaść decyzje o korekcie inicjatyw inwestycyjnych państwa tak, aby środek ciężkości finansowania z budżetu centralnego przenieść na zdrowie – mówi Dorota Korycińska, prezes Ogólnopolskiej Federacji Onkologicznej.
Jaka jest w pani ocenie kondycja polskiego systemu ochrony zdrowia?
– Trzeba powiedzieć otwarcie, że nasz system ochrony zdrowia nigdy nie należał do najlepszych. Świadczą o tym dramatyczne wręcz kolejki do świadczeń, które – niestety – stale się wydłużają. Papierkiem lakmusowym kondycji naszego systemu ochrony zdrowia jest onkologia. Jeszcze przed pandemią COVID-19 Polska zajmowała ostatnie miejsca wśród krajów unijnych w rankingach opieki onkologicznej, m.in. w zakresie przeżywalności i dostępie do nowoczesnych terapii. Jesteśmy jedynym krajem, w którym zwiększa się śmiertelność z powodu raka piersi – potwierdzają to dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. OECD dowodzi, że przeżywalność chorych z rakiem jelita grubego jest u nas mniejsza niż w Turcji. Polscy pacjenci często nie są leczeni zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną.

Co może być pani zdaniem przyczyną wskazanych niedomagań polskiego systemu opieki zdrowotnej?
– Przyczyn tego stanu rzeczy należy upatrywać m.in. w fatalnej organizacji opieki medycznej oraz w bardzo niskich nakładach publicznych w tym obszarze. Wystarczy porównać: na pacjenta przeznacza się w Polsce 43 euro, w Czechach 85 euro, we Francji 156 euro, a w Wielkiej Brytanii 171 euro. Te liczby mówią same za siebie.

Kolejnym czynnikiem jest ogromne regionalne zróżnicowanie w dostępie do świadczeń. Barierę stanowi zarówno miejsce zamieszkania - wyzwaniem okazują się choćby trudności komunikacyjne, jak i finanse oraz wykształcenie pacjenta i jego rodziny. Brakuje standaryzacji świadczeń, co powoduje, że ścieżki diagnostyczne i terapeutyczne pacjentów w tym samym stanie klinicznym mogą się różnić. Nierówności w zdrowiu zabijają, jednak niewiele uwagi poświęca się temu problemowi w debacie dotyczącej ochrony zdrowia. Tymczasem wszelkie działania systemowe wydają się zaprojektowane z perspektywy przedstawicieli wykształconej klasy średniej mieszkających w dużych miastach i do nich tylko skierowane. Gorzej sytuowane osoby, mieszkające w peryferyjnych regionach kraju, są często pozostawione same sobie i praktycznie pozbawione możliwości skutecznego leczenia już od poziomu profilaktyki zdrowotnej. Analiza zbiórek publicznych na leczenie również prowadzi do bardzo smutnych konstatacji: polscy chorzy zbierają fundusze na leczenie onkologiczne, które w innych krajach jest dostępne i refundowane. To nie tylko przykre, ale także upokarzające.

Ze strony klinicystów pojawiają się apele, by w czasie pandemii COVID-19 nie zapominać o pacjentach z chorobami przewlekłymi. Jak wygląda sytuacja z perspektywy podopiecznych kierowanej przez panią organizacji?
– Obserwując, ale także uczestnicząc w rozwiązywaniu bieżących problemów pacjentów onkologicznych związanych z pandemią COVID-19 odniosłam wrażenie, że zabrakło skoordynowanych działań systemowych. Bardzo wiele zależało od samych ośrodków onkologicznych, które dokładały wszelkich starań, by sobie z ogromnymi wyzwaniami jak najlepiej poradzić. Z dzisiejszej perspektywy i na podstawie nowych wyników badań, takich jak raport „Rzeczywistości równoległe: Polska onkologia w czasie epidemii COVID-19” Fundacji Alivia) widać, że w dobie próby epidemicznej najlepiej poradziły sobie ośrodki onkologiczne na północy Polski, a najgorzej sytuacja wyglądała na południu kraju.

Z jakimi wyzwaniami mierzyli się pacjenci i szpitale?
– W czasie pandemii zapanował chaos systemowy. Pacjenci nierzadko czuli się zagubieni i zrozpaczeni. Dało się zaobserwować, że społeczeństwo było przerażone masowością dramatycznych apeli szpitali o zbiórki na środki ochrony osobistej dla kadry medycznej. Jako organizacje pacjentów apelowaliśmy do rzecznika praw pacjenta o utworzenie specjalnej infolinii dla chorych na raka oraz do towarzystw naukowych o opracowanie szczegółowych wytycznych i zaleceń dla pacjentów. Po co nam od trzech lat martwy przepis o możliwości publikacji wytycznych postępowania przez ministra zdrowia, skoro resort nie opublikował takiego dokumentu w czasie kryzysu zdrowotnego spowodowanego pandemią? To niezrozumiałe.

Jak według pani zmieni się polska onkologia po pandemii?
– Skutki pandemii COVID-19 będą ujawniać się stopniowo, ale już teraz wiadomo, że będą tragiczne. Lekarze alarmują o wzroście liczby zgłaszających się chorych w bardziej zaawansowanych stadiach chorób nowotworowych. Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest to, że przez ograniczenia epidemiczne wielu pacjentów miało odroczoną diagnostykę, leczenie, zabiegi. Z Narodowego Funduszu Zdrowia otrzymaliśmy najnowsze dane o liczbie wydanych kart DiLO w pierwszych miesiącach 2020 r. w porównaniu z tym samym okresem roku 2019. Okazuje się, że w 2020 r. wydano o 18,5 tys. mniej kart. To przerażająca liczba. Przerażająca, ponieważ rak nie zaczeka na koniec pandemii - wymaga pilnego leczenia tu i teraz.

Jakie znaczenie ma stabilne finansowanie systemu ochrony zdrowia w Polsce w świetle bieżących i prognozowanych potrzeb pacjentów?
– Niedawno powołany minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział: „Wszystkie ręce na pokład!". Chciałoby się rzec: „Wszystkie pieniądze na pokład systemu ochrony zdrowia!”. Wiadomo, że z powodu zarówno wieloletnich zaniedbań, ale też sytuacji epidemicznej, potrzeby polskich pacjentów z roku na rok będą coraz większe. Nie można zapominać, że czeka nas kryzys ekonomiczny i związany z trudną sytuacją na rynku pracy spadek wysokości składek zdrowotnych. To niezwykle poważna sytuacja. Myślę, że na szczeblu rządowym powinny zapaść decyzje o korekcie inicjatyw inwestycyjnych państwa tak, aby środek ciężkości finansowania z budżetu centralnego przenieść na zdrowie. Inwestycja w zdrowie Polaków to najlepsza inwestycja, o najwyższej stopie zwrotu. Zdrowe społeczeństwo nie obciąża systemu ochrony zdrowia, pracuje i płaci podatki. W mniejszym zakresie obciąża system świadczeń społecznych związany z rentami i świadczeniami chorobowymi. To niby oczywiste, a jednak warto stale o tym przypominać.

Pojawiają się inicjatywy, takie jak projekt ustawy o Funduszu Medycznym, które mają poprawiać sytuację pacjentów.
– Ostateczna wersja ustawy o Funduszu Medycznym jest rozczarowująca. Przypomnę, że w pierwotnych założeniach, na fali społecznego oburzenia dotacją 2 mld zł dla TVP, mówiono o przeznaczeniu funduszu tylko na onkologię. Tymczasem Fundusz Medyczny w toku prac legislacyjnych rozszerzono o kolejne subfundusze, m.in. na choroby rzadkie, infrastrukturę szpitalną i ratunkowe technologie lekowe. Słusznie zauważono potrzeby pacjentów również w tych zakresach, lecz pojawia się wątpliwość, czy i na ile przy tak szerokich założeniach fundusz spełni postawione przed nim zadania. Kolejne rozczarowanie dotyczy źródeł finansowania tej inicjatywy. Nie będą to środki dodatkowe, co oznacza, że każdy złoty skierowany na nowe rozwiązanie pomniejszy dotację do NFZ. I na koniec: wątpliwości budzi brak określenia w projekcie ustawy minimalnej kwoty finansowania (określono ją do 4 mln zł, ale nie ma kwoty gwarantowanej). Nie wiadomo również, jak dzielone będą te pieniądze pomiędzy poszczególne subfundusze. Może się okazać, że przyjęcie ustawy w obecnym kształcie nie poprawi sytuacji chorych.

Być może te obawy nie są uzasadnione? Wrześniowa lista refundacyjna w opinii przedstawicieli środowisk pacjenckich przyniosła wiele pozytywnych zmian.
– Prawo do leczenia zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną nie może być martwym zapisem. W ostatnich trzech latach istotnie odnotowujemy pozytywne działania Ministerstwa Zdrowia w zakresie wprowadzania do praktyki klinicznej nowych cząstek oraz rozszerzenia zakresów w leczeniu onkologicznym. Dodatkowo, proces przyspieszył wyraźnie w ostatnim roku. Chociażby leczenie pacjentów z nowotworami krwi odbywa się z wykorzystaniem znacznie większej liczby skutecznych opcji niż wcześniej. To dobrze, jednak z perspektywy potrzeb pacjentów i możliwości, które widać na horyzoncie, szczególnie w porównaniu z sytuacją w innych krajach Unii Europejskiej, potrzebujemy dodatkowych funduszy na ten cel i mądrej polityki lekowej. Polscy pacjenci oczekują konkretnych gwarancji, że będą zabezpieczeni w przypadku wygaśnięcia refundacji dla danej terapii, a nowo zdiagnozowani chorzy, że ich leczenie nie będzie utrudnione z przyczyn ekonomicznych.

Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.