Dostosowanie OIOM-ów: zdążyć przed Euro 2012

Udostępnij:
W grudniu 2012 roku mija termin dostosowania szpitali do standardów UE. Wymóg ten dotyczy również oddziałów intensywnej terapii czyli OIOM-ów. Czy szpitale zdążą?
W większość szpitali w Polsce oddziały te w ogóle nie trzymają standardów. Mają za mało łóżek w stosunku do ogólnej liczby i za mały metraż.

Wymogi nałożone na szpitale są bardzo ściśle określone i niezwykle restrykcyjne. Jednym z nich jest odpowiednia liczba łóżek intensywnej terapii w danym szpitalu. Z przepisów wynika, że muszą one stanowić od 2 do 7 proc. wszystkich łóżek. Zgodnie z tym zapisem, nawet małe szpitale, posiadające 30-50 łóżek aby móc zagwarantować pacjentowi bezpieczeństwo powinny mieć jedno łóżko intensywnej terapii z odpowiednim zapleczem technologicznym. Podobnie rzecz się ma z wielkością pomieszczeń przeznaczonych na oddziały OIOM-owe. Na jedno takie łóżko musi przypadać 16 m kw. powierzchni, a w wypadku, gdy jest to oddział jednołóżkowy metraż musi być zwiększony do 18.

BOOM na OIOM-y
Okres dostosowawczy jaki pozostał szpitalom aby spełnić wspomniane wymogi pomału się kończy. Wiedzą o tym menadżerowie szpitala i robią wszystko aby zdążyć. Pełną mobilizację rynku szpitalnego potwierdzają również firmy projektowo-budowalne zajmujące się sektorem medycznym. - OIOM jest w grupie działów szpitalnych o kluczowym znaczeniu. Należy do nich: blok operacyjny, oddziały ratunkowe i oczywiście OIOM-y – twierdzi arch. Michał Grzymała–Kazłowski z pracowni Archimed, która projektuje obiekty służby zdrowia. – Problem tych oddziałów musi rozwiązać w trybie pilnym każdy duży ogólnoprofilowy szpital. Stąd na brak zainteresowania nie możemy narzekać. – dodaje. Wśród klientów firm projektowo-budowlanych obsługujących sektor służby zdrowia, coraz częściej też obok dużych szpitali, pojawiają się mniejsi klienci, zwłaszcza prywatni gracze rynkowi. – Ci ostatni zainteresowani są mini oddziałami, 2-3 łóżkowymi, po to by zapewnić pacjentowi maksimum bezpieczeństwa – tłumaczy M. Grzymała-Kazłowski. Stąd coraz więcej szpitali w Polsce prowadzi bardzo intensywną modernizację z unowocześnianiem oddziałów intensywnej terapii na czele. Modernizację i rozbudowę prowadzą m.in. szpitale w Ostrowcu Świętokrzyskim, Zgorzelcu, Nisku, Wejcherowie, Gnieźnie, Elblągu czy w Warszawie. - Szpital św. Zofii w Warszawie mimo, że jest placówką akredytowaną nie posiada jeszcze Oddziału Intensywnej Terapii, tylko wydzielony odcinek intensywnego nadzoru na terenie Bloku Operacyjnego – tłumaczy Hanna Mikołajczyk, Asystentka Zarządu. -
Wyodrębniony OIOM zacznie działać w naszym Szpitalu w roku 2012 po zakończeniu rozbudowy placówki – dodaje. Podobnie jest w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu. Zdaniem dyr. Naczelnej Elżbiety Gelert oddział intensywnej terapii nie spełnia wymogów unijnych i nie trzyma żadnych norm. – Oddział jest dość dobrze wyposażony w sprzęt, ma odpowiednią liczbę kadry, ale jego infrastruktura pozostawia wiele do życzenia – mówi dyr. Gelert.
Na szczęście szpital jest w trakcie realizacji dużego projektu inwestycyjnego. Powstaje nowy blok operacyjny oraz duży OIOM, w pełni dostosowany do potrzeb rynku europejskiego. Ponieważ jest to budowa od podstaw całość szacowana jest na przeszło 70mln zł, z czego 60 proc. pochodzi z dotacji unijnych, 25 proc. z Urzędu Marszałkowskiego i 15 proc. ze środków własnych szpitala na zasadzie długoterminowego kredytu. - Obiekt ma być gotowa na koniec 2012 roku, tak byśmy mogli zmieścić się w ustawowym terminie – mówi dyr. Gelert.

Kosztowna inwestycja
OIOM- y są kosztochłonne ze względu na swoją specyfikę. Wysokie są tu zarówno koszty budowlane, porównywalne z budową bloku operacyjnego, jak i wyposażenie. W sektorze budowlanym największe koszty pochłaniają instalacje – tłumaczy Grzymała-Kazłowski. - Szczególnie droga jest wentylacja i klimatyzacja, monitoring oraz tzw. gazy medyczne. Tego typu sprzęt jest nasycony technologią, a to mnoży wydatki - dodaje. Do tego dochodzi niezwykle drogie wyposażenie, na którym nie sposób oszczędzić. Jedno stanowisko na OIOM-ie połączone z Systemem Informatycznym to koszt 80 tys. zł. Za najważniejsze urządzenie na oddziale, jakim jest kardiomonitor, będący bazą do wszystkich urządzeń alarmujących trzeba zapłacić od 20 do 150 tys, zł. Wiadomo, że te najdroższe są dla pacjenta najbezpieczniejsze a personelowi medycznemu usprawniają pracę. Średni koszt łóżka na OIOM-ie to dla odmiany 30 tys. zł. Do tego dochodzi respirator w cenie minimum 100 tys. zł czy aparat do znieczulenia za jedyne 200 tys. zł. - Biorąc pod uwagę wysokie koszty oraz bezpieczeństwo pacjentów dobry menadżer stara się zrobić wszystko by sprostać obu tym wymogom. Stąd najczęściej wybiera bezpieczne optimum, nie minimum, ale nic na wyrost – mówi Grzymała-Kaprowski. – Jeżeli zgłasza się do nas mały szpital to zwykle decyduje się na 1-2 łóżka OIOM-owe ale zawsze z pełną infrastrukturą - dodaje

Na czym można zaoszczędzić?
Wysokie nakłady, które pochłania inwestycja w OIOM- y sprawiają, że dyrektorzy szpitala odkładali unowocześnianie tych oddziałów na ostatni moment. Zwłaszcza, że bardzo zaostrzonych wymogów ministerialnych nie sposób obejść. Mało kto z nich zdaje sobie sprawę, że koszty można optymalizować, zwłaszcza na etapie budowlanym. – Bardzo ważne jest skrócenie do minimum drogi i czasu dotarcia na ten oddział fachowego personelu medycznego. Dotyczy to zarówno lekarzy jak i pielęgniarek z intensywnego nadzoru. Stąd OIOM powinien być usytuowany tak, żeby lekarz mógł dotrzeć do pacjenta jak najszybciej ze swojego oddziału. Dlatego projektując OIOM-y staramy się umiejscowić je w pobliżu oddziałów urologicznych, bloków operacyjnych, SOR-ów, oddziałów neurologicznych – tłumaczy Grzymała-Kazłowski. - Drugą ważną kwestią jest specjalistyczna instalacja, klimatyzacja, gazy medyczne. Wszystkie te elementy znajdują się na blokach operacyjnych. Z tego względu logicznie jest umiejscowić OIOM-y tuż przy blokach. Dzięki temu nie rozciąga się całej instalacji po szpitalu, co znaczeni obniża nakłady – dodaje. Niezwykle ważne jest również stałe zachowanie łączności lekarza z pacjentem. Tu z pomocą przychodzą nowoczesne systemy przywoławcze, systemy centralnego monitorowania czy przenośne laptopy, dzięki którym pacjent ma stały dostęp do danych pacjenta.

Co ze spóźnialskimi?
Wydaje się, że szpitale, które nie zdążą z modernizacją kosztownych oddziałów nie mają się czego obawiać. Pierwsze rozporządzenie dotyczące dostosowania wymogów sanitarnych pochodzi jeszcze z 1992 roku. Od tej pory było wielokrotnie nowelizowane a okresy przejściowe wydłużane. Zgodnie z ostatnim rozporządzeniem minister zdrowia z dnia 15.02.2008 r, które dotyczyło zrównania w prawie wszystkich podmiotów w służbie zdrowia, okres przystosowawczy został po raz kolejny przesunięty i tym razem dla wszystkich placówek medycznych wyznaczony na 31.12 2012. Zdaniem rzecznika prasowego NFZ, Andrzeja Troszyńskiego nikt dzisiaj jednoznacznie nie powie, czy szpitale, które nie zmieszczą się w przewidywanym okresie znikną z rynku. - Trudno tak jednoznacznie przesądzać o ich być albo nie być, gdyż to nie leży w interesie ani MZ ani NFZ – dodaje Troszyński. Choć jak wynika jasno z Ustawy O ZOZ-ach, takie placówki nie powinny mieć prawa bytu.

Patrycja Majer
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.