Dramatycznie brakuje reumatologów

Udostępnij:
Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej z 2010 r., mamy na Mazowszu 235 reumatologów. Na jednego przypada ponad 22 tys. mieszkańców (to lepiej niż średnia krajowa – 25 tys. na jednego reumatologa). Efekt jest taki, że na wizytę czeka się klika miesięcy. Jednak zdaniem ekspertów, o problemie można mówić wtedy, gdy liczba osób przypadających na jednego specjalistę przekracza 30 tys.
Na Mazowszu działa dziewięć szpitali z oddziałami reumatologicznymi. Wydatki NFZ przeznaczone na te oddziały wyniosły w przeliczeniu na jednego ubezpieczonego 6,86 zł (2010 r.). Średnia krajowa równa się 5,40 zł. Dane pochodzą z Raportu „Stan opieki reumatologicznej w Polsce, Uczelnia Łazarskiego”.

Dlaczego więc z dostępem do specjalistów jest tak źle?
– Reumatolodzy na Mazowszu są grupą szczególną – wyjaśnia Jerzy Gryglewicz, reumatolog i ekspert ds. ochrony zdrowia. – Bardzo dużo tych specjalistów pracuje w placówkach naukowo-badawczych (np. w Instytucie Reumatologii), w związku z tym, oprócz leczenia chorych, prowadzą prace naukowe. Siłą rzeczy są mniej dostępni dla pacjentów. Musimy też pamiętać, że Warszawa leczy bardzo wielu pacjentów spoza województwa. Do Instytutu Reumatologii, oddziału reumatologicznego w instytucie na Szaserów i reumatologii przy Wołoskiej przyjeżdżają chorzy z całej Polski, dlatego tworzą się tam kolejki.

Być może sytuacja w reumatologii zmieni się na lepsze w związku z nowym zarządzeniem prezesa NFZ, które weszło w życie 1 lipca i zmieniło zasady organizacji oraz finansowania świadczeń w poradniach specjalistycznych.
– Pacjentów ze schorzeniami reumatycznymi można bardzo szybko diagnozować i skutecznie leczyć w trybie ambulatoryjnym. Leczenie szpitalne często nie jest konieczne – przekonuje Jerzy Gryglewicz. – Teraz, kiedy NFZ przeznaczył większe środki na specjalistkę, będzie to łatwiejsze niż dotychczas. Teoretycznie. Zobaczymy, jaka będzie praktyka – podsumowuje Gryglewicz.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.