Epidemia coli rujnuje niemieckie szpitale

Udostępnij:
Epidemia Escherichii coli będzie kosztować niemiecką służbę zdrowia co najmniej kilkaset milionów euro - alarmują kasy chorych. Szpitalom, w których leczą się zakażeni, brakuje już pieniędzy i krwi.
Bakteria, która wydziela toksyny powodujące niewydolność nerek i rozpad krwinek, zabiła już 24 osoby (dwie zmarły wczoraj). W całym kraju wykryto prawie 2,5 ty s. przypadków zakażenia, co czwarty chory jest w ciężkim stanie.

Skutki epidemii rujnują niemieckie szpitale, które leczą zakażonych. - Rząd musi nam pomóc. Szpitale nie są wstanie wziąć na siebie kosztów epidemii - mówi w „Financial Times Deutsch land“ Andreas Tecklenburg, wiceszef Uniwersytetu Medycznego w Hanowerze.

Podległa mu klinika leczy kilkudziesięciu pacjentów wcięż kim stanie z tz w. zespołem hemolityczno-mocznicowym. W Hamburgu iBremie w północnych Niemczech, gdzie bakteria zbiera największe żniwo, w 17 szpitalach leży kilkuset ciężko chorych. Zajmują całe oddziały intensywnej opieki. Jest ich tylu, że odwołuje się planowane operacje, a lżej chorych zwalnia się do domów.

- Pracujemy bez wytchnienia na 14-dniowych zmianach. Pacjentami trzeba się opiekować dzień inoc, wielu prócz problemów z nerkami ma zaburzenia neurologiczne - opisuje dziennikarzom „Frankfurter Rundschau“ Joachim Prölss, szef kliniki uniwersyteckiej w Hamburgu-Eppendorfie. Dodaje, że jego ludzie ledwo wytrzymują to psychicznie: - Nigdy nie widzieliśmy tylu młodych ciężko chorych kobiet (z nieznanych przyczyn bakteria najczęściej atakuje właśnie je). Lekarzy i pielęgniarki wspierają psycholodzy.

Jeszcze przed wybuchem epidemii niemieckie szpitale, które borykają się z brakiem personelu, zalegały lekarzom z wypłatą za miliony nadgodzin rocznie. Teraz ta liczba znacznie wzrośnie. Poza tym ktoś musi zapłacić za leki i zabiegi, m.in. za dializy, którymi leczeni są zakażeni Escherichią. Szefowie klinik przypominają, że rachunki będą musieli pokryć sami. Kontrakty z kasami chorych, m.in. na dializy, nie przewidziały bowiem takiego nawału pacjentów. Dlatego kasy zgodnie z przepisami pokryją tylko 35 proc. kosztów procedur medycznych, które przekraczają kontrakty. - Jesteśmy w szczególnie złej kondycji finansowej, bo to już druga epidemia w tym roku. Zimą zaatakowała przecież świń ska grypa - mówi Tecklenburg.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.