Gałczyńska-Zych: Niech Ministerstwo Zdrowia nie psuje tego, co już zafunkcjonowało
Redaktor: Ewa Gosiewska
Data: 18.09.2017
Źródło: Ewa Gosiewska
- Dziś mamy rynek pracownika, a nie pracodawcy. My już nawet nie jesteśmy w stanie pozyskać salowych i osób sprzątających, nie mówiąc o dobrze wykształconej kadrze. Będziemy zatem sobie nawzajem „podbierać” tych pracowników. Za co? Za większe pieniądze. Będziemy budowali rynek niebotycznie drogiej usługi, która ostatecznie przełoży się na koszty dla szpitala – mówi w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie.
Jak podkreśla Dorota Gałczyńska –Zych, jej szpital, w związku z ustawą o zamówieniach publicznych musi kupować drożej.
- Prywatny właściciel będzie negocjował ceny na aparaturę, na odczynniki i będą to inne kwoty niż nasze w przetargach. Mamy na to liczne dowody – dodaje.
Szpital Bielańskiego ma już 17-letnie doświadczenie w outsourcingu, lata pracy pozwoliły na zbudowanie dobrze funkcjonujących mechanizmów.
- Kiedy wszyscy niemal weszliśmy w outsourcing to teraz następuje odwrót. Ja się temu przeciwstawiam - to są partykularne interesy pewnych grup zawodowych - mówi Gałczyńska- Zych.
Czego dyrektor spodziewa się i oczekuje od Ministerstwa Zdrowia?
- Niech Ministerstwo Zdrowia nie psuje tego co już zafunkcjonowało. W każdej innej dziedzinie poza ochroną zdrowia, promuje się przedsiębiorczość. Ona może być lansowana kiedy jest opłacalna. To, że firmy prywatne wybierają sobie przysłowiowe rodzynki to jest jakiś mit. To ustawodawca to umożliwił. Gdyby każda usługa w ochronie zdrowia była non-profit, ale była opłacalna, to żaden szpital w Polsce nie miałby problemów finansowych. Rynek prywatny mógłby się rozwijać w szerokim zakresie. Wtedy bylibyśmy partnerami. Nie można mieć więc pretensji do firm prywatnych, że wybierają rodzynki i zarabiają, bo po to są stworzone. One inwestują swoje własne pieniądze. My dostajemy je najczęściej od naszych organów tworzących. To jest pewna nierówność podmiotów. Z drugiej strony, dopóki legislator nie pokaże, że medycyna może być opłacalna, to szpitale stale będą się zadłużały a samorządy nie unikną problemów ze swoimi placówkami – konkluduje dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie.
Rozmowa Ewy Gosiewskiej z Dorotą Gałczyńską-Zych do obejrzenia poniżej.
- Prywatny właściciel będzie negocjował ceny na aparaturę, na odczynniki i będą to inne kwoty niż nasze w przetargach. Mamy na to liczne dowody – dodaje.
Szpital Bielańskiego ma już 17-letnie doświadczenie w outsourcingu, lata pracy pozwoliły na zbudowanie dobrze funkcjonujących mechanizmów.
- Kiedy wszyscy niemal weszliśmy w outsourcing to teraz następuje odwrót. Ja się temu przeciwstawiam - to są partykularne interesy pewnych grup zawodowych - mówi Gałczyńska- Zych.
Czego dyrektor spodziewa się i oczekuje od Ministerstwa Zdrowia?
- Niech Ministerstwo Zdrowia nie psuje tego co już zafunkcjonowało. W każdej innej dziedzinie poza ochroną zdrowia, promuje się przedsiębiorczość. Ona może być lansowana kiedy jest opłacalna. To, że firmy prywatne wybierają sobie przysłowiowe rodzynki to jest jakiś mit. To ustawodawca to umożliwił. Gdyby każda usługa w ochronie zdrowia była non-profit, ale była opłacalna, to żaden szpital w Polsce nie miałby problemów finansowych. Rynek prywatny mógłby się rozwijać w szerokim zakresie. Wtedy bylibyśmy partnerami. Nie można mieć więc pretensji do firm prywatnych, że wybierają rodzynki i zarabiają, bo po to są stworzone. One inwestują swoje własne pieniądze. My dostajemy je najczęściej od naszych organów tworzących. To jest pewna nierówność podmiotów. Z drugiej strony, dopóki legislator nie pokaże, że medycyna może być opłacalna, to szpitale stale będą się zadłużały a samorządy nie unikną problemów ze swoimi placówkami – konkluduje dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie.
Rozmowa Ewy Gosiewskiej z Dorotą Gałczyńską-Zych do obejrzenia poniżej.