JGP: Jak Głupio Próbować

Udostępnij:
Czy sposób wprowadzania JGP do ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego zakończy się sukcesem, czy okaże się kolejną porażką? Analiza Zarządzenia nr 29/2011/DSOZ Prezesa NFZ z dnia 14 czerwca wprowadzającego grupy wcale nie wskazuje na pewność sukcesu. Nie sposób także zgodzić się z wszystkimi tezami Prezesa wygłoszonymi na konferencji prasowej w dniu 15 czerwca, na której przekonywał o słuszności wprowadzanych rozwiązań.
Od dłuższego czasu dyskutujemy nad zmianą sposobu finansowania ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Że system nie działa dobrze – nie trzeba nikogo przekonywać. Dla pacjentów to wielomiesięczne kolejki oczekiwania na udzielenie świadczenia, dla lekarzy to np. wzbudzające konflikty zryczałtowanie wyceny usług w poradniach, administracyjne ograniczenia ilości wizyt kompleksowych u tego samego pacjenta, niedookreślenie obowiązków kierującego i wykonawcy poprzez zobowiązanie tego pierwszego do zaopatrzenia pacjenta w wyniki „potwierdzające wstępne rozpoznanie”. Można dodać jeszcze wiele innych zastrzeżeń systemowych, takich jak brak potrzeby skierowania do niektórych specjalistów, możliwość kierowania poprzez kartę wypisową ze szpitala, brak odnawiania skierowania u lekarza pierwszego kontaktu. Istnieje powszechne przekonanie, że sposób finansowania musi ulec daleko idącej zmianie.

Panaceum
Za panaceum, które ma uzdrowić działanie ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego, obecnie rządzący uznali wprowadzenie Jednorodnych Grup Pacjentów, na podobieństwo tych funkcjonujących od 2008 roku w szpitalach i od 2010 roku w rehabilitacji stacjonarnej. Prace trwają już dość długi czas. Kiedy ze stanowiska zastępcy prezesa NFZ ds. medycznych odchodził w roku 2009 Jacek Grabowski, podobno właśnie z tego powodu powołano na jego miejsce Macieja Dworskiego. Prezes Dworski problematyką jednorodnych grup zajmował się już ponad 10 lat temu, kiedy współpracował na Dolnym Śląsku z obecną dyrektor oddziału mazowieckiego Barbarą Misińską. Wtedy oboje, w ówczesnej DRKCh, próbowali wprowadzać grupy do finansowania leczenia na Dolnym Śląsku. Testowano w szpitalach na oddziałach zabiegowych brytyjskie DRG, przeprowadzano symulacje dla austriackiego systemu LKF. Doświadczenia ówczesne były dość kiepskie, czego potwierdzeniem było choćby to, że w tym właśnie okresie długi szpitali Dolnego Śląska osiągnęły najwyższy poziom w kraju. Ale oczywiście przyczyn tego zadłużenia było więcej. Tak czy inaczej – oboje od dłuższego czasu byli orędownikami takiego systemu finansowania.

W szpitalach
Finansowanie świadczeń zdrowotnych poprzez Jednorodne Grupy Pacjentów jest metodą stosowaną w całej Europie. Jeżeli dojdzie w przyszłości do wprowadzenia jednolitych zasad finansowania w całej UE, to pewnie na tej metodzie będą się one opierać. Główny problem leży w tym, aby ich wprowadzenie rzeczywiście racjonalizowało sposób rozliczeń, zaś tryb wprowadzania nie tworzył nowych patologii. Kiedy w 2008 roku zastosowano JGP do lecznictwa szpitalnego, motywowano to tym, że istniejący system katalogowy miał być przyczyną nadużyć przy rozliczeniach. Czy po dwóch latach można stwierdzić, że nadużycia wyeliminowano? Śmiem wątpić. Samo zaś wprowadzenie JGP okupiono istotnym zwiększeniem rentowności świadczeń, aby przekonać do tego systemu szpitale. To pośrednio było przyczyną olbrzymich nadwykonań w latach 2009-2010. Nie uniknięto także patologii przy wycenie grup, poprzez początkowe niedoszacowanie świadczeń anestezjologii czy pediatrii. Przeszacowano z kolei świadczenia kardiologii interwencyjnej czy neurochirurgii, co zaowocowało natychmiastowym wzrostem liczby świadczeniodawców w tych dziedzinach. Pomimo próby korekt, poprzez zmianę taryf, system do tej pory wzbudza kontrowersje i, bez rzetelnej wyceny świadczeń przez instytucję niezależną od NFZ, prawdopodobnie nigdy nie będzie powszechnie akceptowany.

Rozporządzenie
Czy sposób wprowadzania JGP do ambulatoryjnego lecznictwa specjalistycznego zakończy się sukcesem, czy okaże się kolejną porażką? Analiza Zarządzenia nr 29/2011/DSOZ Prezesa NFZ z dnia 14 czerwca wprowadzającego grupy wcale nie wskazuje na pewność sukcesu. Nie sposób także zgodzić się z wszystkimi tezami Prezesa wygłoszonymi na konferencji prasowej w dniu 15 czerwca, na której przekonywał o słuszności wprowadzanych rozwiązań.
Po pierwsze - trudno mówić o kompleksowym wprowadzeniu jednorodnych grup pacjentów, których istota polega w uproszczeniu na skomasowaniu w grupach osób ze zbliżonymi rozpoznaniami wg ICD-10, u których wykonuje się podobne procedury medyczne wg ICD-9CM oraz wykorzystuje się zbliżone wartościowo zasoby. Tymczasem zaproponowane dla AOS grupy dotyczą praktycznie jedynie świadczeń zabiegowych i stanowią istotne rozszerzenie dotychczasowego ich katalogu. Należy przyznać, że konstrukcja grup zabiegowych wydaje się logiczna. W przypadku jednak leczenia zachowawczego nie wprowadzono grup, lecz dokonano po prostu innej kwalifikacji porad.

Pełny tekst Macieja Biardzkiego w najnowszym numerze "Menedżera Zdrowia"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.