Jak zarabiać i tracić na leczeniu

Udostępnij:
Dwa warszawskie szpitale od stycznia są spółkami - Bródnowski i na Solcu. Pierwszy zaczyna zarabiać, drugi znów się zadłuża. Pół roku po przekształceniu widać, że sama spółka nie spowoduje uzdrowienia finansów szpitala. Ważny jest profil działalności oraz umiejętne zarządzanie.
Szpital Bródnowski miał ponad 110 mln zł długu, Solec ponad 40 mln zł. Ich zobowiązania przejęli właściciele, czyli w przypadku placówki z Bródna - samorząd wojewódzki, a Solca - miasto. Oba szpitale jako spółki zaczęły działać od zera.

Mazowiecki Szpital Wojewódzki - tak od stycznia nazywa się Szpital Bródnowski - pierwszy kwartał tego roku zakończył z 50 tys. zł na plusie. w kwietniu przybyło im ponad 1 mln zł, bo NFZ zapłacił im za zaległe usługi wykonane ponad limit.

Bródnowski zaproponował lekarzom, by założyli działalność gospodarczą. Dzięki temu spółka ograniczyła wydatki związane z kosztami zatrudnienia pracowników. Szpital zaczął też przyjmować więcej pacjentów.
- Lekarze pracujący na kontraktach mają płacone za wykonane procedury, a nie za przepracowane godziny jak etatowi, dlatego więcej operują - mówi Teresa Bogiel, prezes zarządu spółki. I dodaje, że w pierwszym kwartale tego roku wypracowali o 7 mln zł więcej niż w tym samym czasie w ubiegłym roku.

Bródnowski od marca proponuje też płatne konsultacje profesorskie. Liczy na to, że pacjenci komercyjni będą chcieli się u nich operować. Na razie mieli dwóch obcokrajowców, którzy za zabiegi zapłacili po 20 tys. zł.

Gorzej wygląda sytuacja szpitala na Solcu. Jest już ponad milion złotych pod kreską.
- Usługi komercyjne u nas leżą. Tyle się o tym mówiło, ale nic nie robi się w tej sprawie - mówi jeden z lekarzy.

Inny lekarz dodaje, że pacjentów odstrasza izba przyjęć: - Szpital podpisał umowę z policją i trafiają do nas bandziory. Chory wchodzi do izby, patrzy na pana w kajdankach w asyście policjantów i ucieka. Nie wie, że tylko izbę mamy taką obskurną, a na wielu oddziałach jest ładnie, po remoncie.

Dariusz Hajdukiewicz, dyrektor biura polityki zdrowotnej, podkreśla, że oczekują, iż spółka do końca roku wyjdzie na zero. Dodaje, że w zarządzie znalazł się ostatnio Zbigniew Marcinkiewicz, doktor ekonomii, który przez kilkanaście lat zarządzał z powodzeniem różnymi szpitalami w Olsztynie.

Sam Marcinkiewicz podkreśla, że by szpital stanął na nogi, musi więcej zarabiać, dlatego wprowadził system motywacyjny. Ginekolodzy kontraktowi mają płacone za wykonane zabiegi.
- Może uda nam się otworzyć zakład opiekuńczo-leczniczy,bo jest taka potrzeba w starzejącym się społeczeństwie. Konieczne są też cięcia kosztów, ale nie chcę o tym mówić bez konsultacji ze związkami - tłumaczy.

Od wiosny spółkami są także STOCER oraz byłe Wojewódzkie Centrum Stomatologii. Nie ma jeszcze ich wyników finansowych.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.