Kto zmusza szpitale do korzystania z parabanków
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 06.02.2017
Źródło: BL
Tagi: | Ewa Książek-Bator, Tomasz Grodzki, pożyczki, pożyczka |
Urzędnicy i media alarmują: szpitale coraz mocniej uzależniają się od parabanków. To szkodliwe, groźne, drogie. Komentarze mają zawstydzić dyrektorów szpitali, stawiają ich w złym świetle. Tylko co innego dyrektor może zrobić, jaką ma alternatywę?
Kredyt bankowy odpada (według przepisów bankowych wielu zadłużonym szpitalom banki pożyczki udzielić nie mogą), na bankructwo pozwolić nie chcą władze ani samorządowe, ani centralne. To akt rozpaczy – ale gdy „brakuje do pierwszego” jedyną opcją pozostaje parabank. Polityka wręcz wpycha szpitale w ich objęcia. Do czego to doprowadzi? Czy można temu zapobiec?
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Nie można przeoczyć bardzo istotnego faktu: wychodzenie z długów też kosztuje. W gdańskim szpitalu klinicznym, którym kierowałam, niemożliwa byłaby jakakolwiek restrukturyzacja bez pomocy Agencji Rozwoju Przemysłu. Wychodzenie z długów to także inwestycje w poprawę bezpieczeństwa i jakości, załatwienie spraw pracowniczych, restrukturyzacja oddziałów wymaga nakładów – na to wszystko potrzebne są środki. Pieniądze, których zadłużony po uszy szpital nie zwyczajnie nie ma. I jeżeli nie pojawi się instytucja, do której taki szpital będzie się mógł zwrócić – będziemy musieli się z tym, że szpitale zwracać się będą po pożyczki do parabanków. Bo wielu wypadkach to jedyne instytucje, które chcą ze szpitalami rozmawiać.
Tomasz Grodzki, minister zdrowia w gabinecie cieni Platformy Obywatelskiej:
- Szpitale nie mają wyboru. Jeśli nie chce pomóc organ założycielski, jeśli nie pomaga rząd – to kto udzieli kredytu? Zwracam uwagę na to, że obecny rok to ten, w którym pokusa sięgnięcia po ratunkowe chwilówki będzie szczególnie silna. Bo jest obietnica dla wielu szpitali: powstanie sieć, będzie ryczałt, będzie lepiej. Tyle, że do tych lepszych czasów trzeba jakoś doczekać. W sytuacji, gdy ostateczny kształt sieci nie jest jasny, gdy wysokość przyszłego ryczałtu niepewna trudno spodziewać się pomocy od innych niż parabanki instytucji. Bo w zasadzie tylko one godzą się na to, że udzielana pożyczka obciążona jest wysokim ryzykiem.
Czy istnienie rządowej agencji pomagającej szpitalom uzdrowi sytuację? Pewno do pewnego stopnia tak. Ale obawiam się, że koniec końców okazałaby się kolejnym plastrem na ropiejącą ranę. Bo tak naprawdę jedynym sposobem na szpitalne długi jest takie wycena świadczeń, która dawałaby szanse na wypełnienie stawianym im przez państwo wymagań.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Nie można przeoczyć bardzo istotnego faktu: wychodzenie z długów też kosztuje. W gdańskim szpitalu klinicznym, którym kierowałam, niemożliwa byłaby jakakolwiek restrukturyzacja bez pomocy Agencji Rozwoju Przemysłu. Wychodzenie z długów to także inwestycje w poprawę bezpieczeństwa i jakości, załatwienie spraw pracowniczych, restrukturyzacja oddziałów wymaga nakładów – na to wszystko potrzebne są środki. Pieniądze, których zadłużony po uszy szpital nie zwyczajnie nie ma. I jeżeli nie pojawi się instytucja, do której taki szpital będzie się mógł zwrócić – będziemy musieli się z tym, że szpitale zwracać się będą po pożyczki do parabanków. Bo wielu wypadkach to jedyne instytucje, które chcą ze szpitalami rozmawiać.
Tomasz Grodzki, minister zdrowia w gabinecie cieni Platformy Obywatelskiej:
- Szpitale nie mają wyboru. Jeśli nie chce pomóc organ założycielski, jeśli nie pomaga rząd – to kto udzieli kredytu? Zwracam uwagę na to, że obecny rok to ten, w którym pokusa sięgnięcia po ratunkowe chwilówki będzie szczególnie silna. Bo jest obietnica dla wielu szpitali: powstanie sieć, będzie ryczałt, będzie lepiej. Tyle, że do tych lepszych czasów trzeba jakoś doczekać. W sytuacji, gdy ostateczny kształt sieci nie jest jasny, gdy wysokość przyszłego ryczałtu niepewna trudno spodziewać się pomocy od innych niż parabanki instytucji. Bo w zasadzie tylko one godzą się na to, że udzielana pożyczka obciążona jest wysokim ryzykiem.
Czy istnienie rządowej agencji pomagającej szpitalom uzdrowi sytuację? Pewno do pewnego stopnia tak. Ale obawiam się, że koniec końców okazałaby się kolejnym plastrem na ropiejącą ranę. Bo tak naprawdę jedynym sposobem na szpitalne długi jest takie wycena świadczeń, która dawałaby szanse na wypełnienie stawianym im przez państwo wymagań.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.