Lato z rakiem

Udostępnij:
Pacjenci chorzy na raka mają powody do strachu. To ich terapie są najkosztowniejsze, a resort zdrowia zapowiadał w pierwszej kolejności cięcia kosztów. Czy grozi im brak leków? –Czeka nas ciężki, burzliwy okres – odpowiadał Tadeusz Pieńkowski kierownik Kliniki Onkologii Europejskiego Centrum Zdrowia podczas konferencji „Lato bez raka”.
Na czym ten ciężki okres będzie polegał? Zmieniają się przepisy, dotychczas obowiązujące programy terapeutyczne będą zastępowane programami lekowymi. Idzie to opornie. –Polska przyjęła dobre rozwiązania prawne, takie, których dotychczas stosowane być one nie mogły w negocjacjach z producentami leków. Kłopot w tym, że te nowe rozwiązania prawne jeszcze nie zaczęły pracować na rzecz pacjentów, a stare już przestają – mówił Tadeusz Pieńkowski.

Grozi to tym, że pacjenci, którzy dotychczas dostawali nowe terapie mogą być ich pozbawieni. Bo według starych przepisów refundowana terapia już im się nie należy, a negocjacje, których wymagają nowe przepisy jeszcze się nie zakończyły. –A w Polsce procedury kwalifikujące leki do refundacji trwają bardzo długo – zauważał prof. Piotr Rutkowski, kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaka Centrum Onkologii w Warszawie. –Wiem to choćby po ślimaczących się procedurach dotyczących leczenia czerniaka, którym się zajmuje. To szczególnie bolesne w onkologii, gdzie mamy do czynienia z lawiną nowoczesnych, skutecznych odkryć medycznych, ratujących życie, podnoszących na lata jakość życia pacjentów. Dlaczego Polacy są ich pozbawieni? – pytał.

Na kilka tygodni przed wejściem w życie przepisów dotyczących leków onkologicznych wiemy już, że kilka kryzysów zostało zażegnanych. Nie będzie raczej poważnych problemów z zawarciem kontraktów ze szpitalami. Oddziały regionalne NFZ skończyły już część negocjacji w tej sprawie, z niektórymi placówkami podpisują umowy w drodze rokowań. Jeśli nawet będą kilkudniowe opóźnienia, to i tak leczenie onkologiczne – ze względu na swój charakter ratującego życie i zdrowie – zostanie sfinansowane. To było duże zagrożenie, załóżmy z dobrą wolą, że mamy je już za sobą.

-Pozostałe problemy są jednak nadal niezałatwione, albo załatwione częściowo. Albo tak załatwione, jakby decydenci wierzyli w dobrą wolę, pracowitość i etykę lekarzy absolutnie w każdej sytuacji – pisze Sylwia Szparkowska w „Mendedżerze Zdrowia”. Do takich problemów należy, nierozwiązana choć już nie tak nagłośniona, kwestia braku leków cytostatycznych. To oczywiście pocieszające, że nie tylko u nas tych leków brakuje i za granicą inni także cierpią. Ale zapasy deficytowych leków w poradniach onkologicznych nadal są bardzo małe (podobno dla kilku pacjentów naprzód), wbrew obietnicom nie stworzono żadnego instytucjonalnego rozwiązania które polegałoby na wspieraniu ośrodków którym leku zabrakło przez te, które zawczasu zrobiły zapasy. Nie ma rozwiązań (ani nawet ich zarysu) pozwalającego na monitorowanie deficytowych zasobów w Unii Europejskiej (a przecież była to jedna z najciekawszych propozycji naszej prezydencji w UE). Wreszcie nie ma zarządzenia prezesa NFZ które pozwalałoby rozliczyć po cenach realnych leki sprowadzane w zastępstwie z zagranicy – od kilku dni na stronach Funduszu opublikowany jest tylko projekt zarządzenia. Właściwie nie wiadomo, czy leki zarejestrowane w Polsce w ogóle są sprowadzane z zagranicy zgodnie z prawem.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.