Leczenie czy leżakowanie pacjentów – na czym zarabia szpital

Udostępnij:
Jedna trzecia pacjentów szpitalnych mogłaby być leczona w trybie jednodniowym zamiast zajmować łóżka, gdyby taki sposób leczenia opłacał się szpitalom. Ale się nie opłaca. Pacjenci są przetrzymywani na oddziałach tak długo, jak tylko się da. W efekcie szpitale zamieniają się w hotele. Dodajmy: kiepskiej jakości.
Obecny system opieki zdrowotnej powoduje, że szpitalom wciąż opłaca się przyjmować pacjentów na oddział i leczyć ich dłużej, niż wymaga tego ich stan zdrowia. Powodem jest sposób finansowania procedur medycznych. Jak twierdzi dr Adam Kozierkiewicz, ekspert rynku medycznego, szpitale desperacko poszukują pieniędzy i kiedy pojawi się szansa, żeby je zarobić, korzystają z niej. – W 2008 r. robiłem badanie dla Banku Światowego dotyczące hospitalizacji. Analizowaliśmy 200 tys. rekordów pochodzących z danych hospitalizacji z NFZ. Szukaliśmy dowodów na to, że szpitale przetrzymują pacjentów, ponieważ nie ma opieki długoterminowej. Tymczasem w trakcie analizy danych wyszedł zupełnie inny problem – opowiada Kozierkiewicz. – Okazało się, że ok. 30 proc. pacjentów przyjmowanych jest na pobyty 2-, 3-dniowe, chociaż mogli by być leczeni w trybie jednodniowym. I ten trend utrzymuje się do dzisiaj – dodaje.

Czy opłaca się inwestować w sprzęt i dokonywać operacji w trybie jednodniowym? Nie, bo Narodowy Fundusz Zdrowia często oferuje niższe stawki za zabiegi w klinikach jednego dnia, argumentując, że są one tańsze od klasycznych operacji. Stawia zatem świadczeniodawcę przed dylematem: czy operować metodą małoinwazyjną, nowocześnie i tanio – i zarobić niewiele; czy raczej wbrew zdrowemu rozsądkowi operować po staremu, drogo – i zarobić znacznie więcej. Pecunia non olet – zdrowy rozsądek często przegrywa z pokusą łatwego zarobku.

Prywatne kliniki przyjmują takich pacjentów, bo zarabiają na ilości. Oprócz tańszych pacjentów opłacanych przez fundusz mają też drogich – komercyjnych, a dzięki kontraktowi w placówce nie ma przestojów. To paradoks, ale szpitali państwowych, związanych kontraktem, często nie stać na luksus wyboru taniej i nowoczesnej metody leczenia.
– Sposób finansowania przez płatnika dziennych oddziałów szpitalnych sprawia, że szpitale w ogóle nie są zainteresowane taką formą leczenia. Najgorsza jest sytuacja dwóch najważniejszych z nich, czyli dziennego oddziału szybkiej diagnostyki i dziennego oddziału geriatrycznego, które w ogóle nie są przez NFZ finansowane – twierdzi Murkowski. Doktor Jacek Domejko, dyrektor Regionalnego Specjalistycznego Szpitala LATAWIEC w Świdnicy, dodaje, że przechodzenie na krótkie procedury często utrudniają kontrole NFZ. Zdarza się, że w ich trakcie dochodzi do zakwestionowania zasadności drogiej procedury małoinwazyjnej zamiast tańszej klasycznej. Inspektorzy zdają się zupełnie nie dostrzegać tego, że zastosowanie tańszej procedury klasycznej generuje dodatkowe koszty związane z przyjęciem pacjentów na oddział i możliwością powikłań. Jakby nie rozumieli, że w sumie leczenie z zastosowaniem taniej procedury jest droższe niż wykonanie nowoczesnego zabiegu i szybkie wypuszczenie pacjenta do domu.

W dodatku płatnik nie finansuje jednocześnie w tej samej placówce oddziału chirurgicznego i operacji jednodniowych. – Dyrektor szpitala, który zdecyduje się otworzyć u siebie np. jednodniową chirurgię, musi najpierw zamknąć oddział chirurgiczny. W przeciwnym wypadku Narodowy Fundusz Zdrowia nie sfinansuje tych pierwszych procedur – tłumaczy Maciej Murkowski, ekspert ds. Programów Medycznych i Operacyjnych Szpitali Polskich SA. – Na to zarządzający placówką nie może sobie pozwolić – dodaje. Dlatego też szpital zmuszony utrzymywać drogi oddział zarabia na „leżeniu” pacjenta. Każda dodatkowa doba w szpitalu to dodatkowe pieniądze.

Resort musi postawić system na nogi. – Najpierw trzeba doinwestować potencjał intensywnej terapii w szpitalu opieki krótkoterminowej, aby ludzie nie ginęli. Na Zachodzie jest on naprawdę duży, a u nas stanowi jedynie 1,7 proc. wszystkich łóżek. Potem należy odpowiednio dofinansować podstawową opiekę zdrowotną i szybką diagnostykę – tłumaczy Murkowski. – Następnie trzeba umożliwić szpitalom kontraktowanie usług zarówno z zakresu długo-, jak i krótkoterminowej opieki szpitalnej. Dopiero wówczas menedżerowi zacznie się opłacać takie zarządzanie pacjentem, aby każdy dostał to, co dla niego najlepsze – dodaje.
Podobnego zdania jest Katarzyna Tymowska, ekspertka od ekonomiki zdrowia z Uniwersytetu Warszawskiego. Uważa ona, że NFZ wprowadzi odpowiednie motywacje finansowe, którymi skłoni państwowe szpitale do wykonywania większej liczby zabiegów jednego dnia. Eksperci rynku medycznego liczą, że zmianę tę umożliwi nowe zarządzenie prezesa NFZ Jacka Paszkiewicza dotyczące rozliczeń ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS), które zacznie obowiązywać już od 1 lipca br. Jednym z zaproponowanych tam rozwiązań jest zmiana finansowania badań zlecanych w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Dotychczas był to wyłącznie koszt świadczeniodawcy, teraz – przynajmniej częściowo – ma je finansować płatnik.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.