Stefan Romanik/Agencja Wyborcza.pl

Leczmy, a nie liczmy

Udostępnij:
– Zasady finansowania psychiatrii dzieci i młodzieży są do poprawy. Płatnik wciąż skupia się na rozliczaniu świadczeń, punktów i wykonaniu kwoty określonej w umowie – oznacza to, że jeśli zarządzający ośrodkiem chce mieć spokój, to robi tyle punktów, ile musi, i stwierdza: „wykonaliśmy limit, koniec”. Nie są premiowane wyniki leczenia – mówi w „Menedżerze Zdrowia” były minister zdrowia Marek Balicki.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Matuszny w interpelacji poselskiej poprosił o informacje dotyczące dostępu do opieki psychologiczno-psychiatrycznej dzieci i młodzieży. Odpowiedział wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, który poinformował, że do 27 maja 45 ośrodków opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej dla dzieci i młodzieży odmówiło podpisania aneksów i zwrotu ok. 12 mln zł za niewykonanie świadczeń w latach 2020–2021. Dlaczego w przypadku psychiatrii dla nieletnich są takie problemy?
– Odpowiedź wiceministra Waldemara Kraski pokazuje, jak dużym problemem w psychiatrii dzieci i młodzieży jest konieczność zwrotu do Narodowego Funduszu Zdrowia przez wiele nowo powstałych placówek pierwszego poziomu referencyjnego środków za niewykonane w związku z pandemią świadczenia w latach 2020–2021, i patrząc szerzej – jakim problemem są przyjęte zasady finansowania tych świadczeń.

Jak można było rozwiązać ten problem?
– W przypadku psychiatrii dzieci i młodzieży – nie wchodząc w szczegóły – obowiązujący ryczałt nie był ryczałtem, bo jak się okazało, trzeba było wykonać określoną liczbę świadczeń, żeby nie zwracać pieniędzy. W rzeczywistości Narodowy Fundusz Zdrowia nadal płaci za usługę, a nie za proces terapeutyczny i pracę w środowisku. Dlatego świadczeniodawcy wykonują swoją liczbę punktów zapisaną w kontrakcie, ale nie odpowiadają za cały proces leczenia. Zarządzający jest rozliczany z wykonanych punktów – tym powinien się przejmować, co potwierdziły ostatnie problemy. Nie są premiowane wyniki leczenia, bo systemu to nie interesuje. To błąd.

Inaczej jest w pilotażu psychiatrii dorosłych. Menedżerowie dostają prawdziwy ryczałt na mieszkańca swojego obszaru działania – w zamian mają obowiązek zajęcia się problemami zdrowia psychicznego występującymi na tym terenie. Jest jeden wspólny budżet na poradnię, oddział dzienny, oddział szpitalny i zespół środowiskowy, które tworzą centrum. Szefostwo i personel nie muszą „nabijać” punktów, mogą szybciej przekazać pacjenta z oddziału szpitalnego do opieki środowiskowej, nie tracąc przy tym zapłaty za szpitalne osobodni. Centrum zdrowia psychicznego to odpowiedzialność – centrum ma pieniądze, nie musi się z każdej złotówki rozliczać, ale bierze na siebie obowiązek takiego zorganizowania opieki, żeby wszyscy otrzymali pomoc wtedy, kiedy jej najbardziej potrzebują. Muszą tak działać, by nie było skarg.

Oznacza to, że dobra byłaby zmiana finansowania psychiatrii dzieci i młodzieży na taką jak w psychiatrii dorosłych?
– Pieniądze w opiece psychiatrycznej powinny być wypłacane nie od liczby udzielonych świadczeń, lecz od wielkości populacji objętej opieką – czyli tak, jak jest na przykład w Centrum Zdrowia Psychicznego w Koszalinie i powiecie koszalińskim. W tym przypadku zapłatę stanowi iloczyn liczby mieszkańców miasta i powiatu ziemskiego oraz określonej stawki na mieszkańca. Wypłacana jest co miesiąc określona kwota, która stanowi ryczałt na pokrycie kosztów opieki szpitalnej, ambulatoryjnej, dziennej i środowiskowej dla tych mieszkańców. Nie jest rozliczana liczba świadczeń – i to się sprawdza. Wykonywanych jest więcej świadczeń, mimo że nie rozlicza się punktów, i są one lepiej adresowane. Więcej udzielanych jest świadczeń psychologicznych, domowych, środowiskowych, zmniejszyła się liczba hospitalizacji i skrócił się ich czas.

Finansowanie psychiatrii dzieci i młodzieży powinno odbywać się w taki sposób, aby nie było wprost uzależnione od liczby udzielonych świadczeń. Można byłoby to powiązać z liczbą dzieci i młodzieży objętych opieką przez placówkę, zwłaszcza na pierwszym poziomie. Ciekawym rozwiązaniem byłoby objęcie opieką dzieci uczęszczających do określonych szkół czy przedszkoli. Niestety, na to od początku nie ma zgody przedstawicieli Narodowego Funduszu Zdrowia – i są tego skutki, o których mówił pan na początku.

Problemem reformy psychiatrii dzieci i młodzieży nie jest więc model. Model, w którym są te trzy poziomy leczenia, jest dobry i nowoczesny. Zasady finansowania są jednak do naprawy, do korekty. Wciąż płatnik skupia się na rozliczaniu świadczeń, punktów i wykonaniu kwoty określonej w umowie.

Tymczasem na podstawie doświadczeń z pilotażu centrów zdrowia psychicznego dla dorosłych wiemy, że odejście od tych zasad poprawia dostępność do opieki i liczbę kontaktów terapeutycznych, a także jakość opieki. Zarządzający placówkami są uwolnieni od konieczności wykonania punktów, składania wniosków o zapłatę po przekroczeniu kwoty limitu i tak dalej. Mogą się zająć organizowaniem jak najlepszej i dostępnej pomocy oraz pracy w środowisku. W dotychczasowym modelu, jeśli zarządzający takim ośrodkiem chce mieć spokój, to wykonuje tyle punktów, ile trzeba, jest na czysto i mówi: „wykonaliśmy limit, nie przyjmujemy, koniec”. A dzisiaj szef centrum dla dorosłych nie może tak powiedzieć – dostaje pieniądze z ryczałtu i ma tak zorganizować opiekę, żeby to działało. I działa. Warunkiem jest jednak precyzyjne określenie zakresu odpowiedzialności, w tym populacji objętej opieką przez dany ośrodek.

Marek Balicki pełnił funkcje pełnomocnika ministra zdrowia do spraw reformy w psychiatrii i kierownika Biura ds. Pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego.

Przeczytaj także: „Ile poradni nie zwróciło pieniędzy za niewykonania?”, „Dobijanie ośrodków opieki psychologicznej”, „Dzieci – nasza przyszłość”, „Psychiatrzy odchodzą z kliniki” i „Reforma psychiatrii jest spóźniona o 25 lat”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.