Lucyna Dargiewicz odpowiada swoim krytykom
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 15.10.2015
Źródło: BL
Tagi: | Lucyna Dargiewicz, pielęgniarki, pielęgniarka, dyrektorzy szpitali, Pracodawcy RP, Polska Federacja Szpitali, OZZPiP, Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych |
Porozumienie Dargiewicz-Zembala krytykowane jest przez pracodawców, przedstawicieli tzw. innych zawodów medycznych, nawet związkowców. Na krytykę w rozmowie z nami odpowiada Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca OZZPiP.
- Dogadała się Pani z ministrem Zembalą. Najpierw padły brawa, a potem olbrzymia fala krytyki. Krytykują pracodawcy, przedstawiciele innych zawodów medycznych, nawet związkowcy. Prosimy o odpowiedź. Po kolei każdemu.
- Oczywiście, każdy ma prawo do krytyki. Jestem świadoma jej skali i formy. Jako przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych miałam i mam obowiązek dbać o interesy przede wszystkim członków Związku, w drugiej kolejności pozostałych pielęgniarek i położnych. Reprezentuję środowisko krzywdzone finansowo przez długie lata. Do tego porozumienia prowadził długi proces. Trzeba było najpierw sformułować postulaty, przeprowadzić ankietę, zorganizować się. To się nie stało z dnia na dzień. Proszę też zauważyć, że nie miałam i nie mam legitymacji do występowania w imieniu wszystkich pracowników ochrony zdrowia. Oczywiście, wszystkie zawody medyczne są ciężkie i zazwyczaj źle opłacane. Jednak nikt nie upoważnił mnie do walki w ich interesie.
- Protestowała „Solidarność”.
- Tak, ale gdy zaczynaliśmy starania o podwyżki byliśmy sami. „Solidarność” do naszego protestu nie włączała się przez długi czas: nie pomagała w rozmowach, formułowaniu postulatów czy argumentów.
-Protestują dyrektorzy szpitali, Pracodawcy RP, Polska Federacja Szpitali.
- Cóż mogę odpowiedzieć? Negocjacje płacowe zaczynaliśmy od swoich pracodawców. Zawsze w odpowiedzi słyszeliśmy, że przy obecnej kondycji finansowej zakładów pracy „się nie da”, że „trzeba poczekać”. Doszliśmy do wniosku, że prawdziwa odpowiedź na temat wyceny naszej pracy leży nie w decyzji dyrekcji danej placówki, a w tzw. systemie ochrony zdrowia. Zapukaliśmy więc tam, gdzie decyzje o tym systemie zapadają. Szanuję to, że Minister Zembala miał tyle odwagi, że dialog podjął. I, co najważniejsze, doprowadził go do końca.
- Nie jest pani przykro, gdy słyszy pani te wszystkie oskarżenia pod adresem porozumienia? Tak trudno wywalczonego?
- Owszem, bywa przykro. Ale zrobiłam wszystko co mogłam, w sprawie do przeprowadzenia której zostałam upoważniona. Teraz chodzi tylko o to, by porozumienie zostało w pełni zrealizowane.
- Oczywiście, każdy ma prawo do krytyki. Jestem świadoma jej skali i formy. Jako przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych miałam i mam obowiązek dbać o interesy przede wszystkim członków Związku, w drugiej kolejności pozostałych pielęgniarek i położnych. Reprezentuję środowisko krzywdzone finansowo przez długie lata. Do tego porozumienia prowadził długi proces. Trzeba było najpierw sformułować postulaty, przeprowadzić ankietę, zorganizować się. To się nie stało z dnia na dzień. Proszę też zauważyć, że nie miałam i nie mam legitymacji do występowania w imieniu wszystkich pracowników ochrony zdrowia. Oczywiście, wszystkie zawody medyczne są ciężkie i zazwyczaj źle opłacane. Jednak nikt nie upoważnił mnie do walki w ich interesie.
- Protestowała „Solidarność”.
- Tak, ale gdy zaczynaliśmy starania o podwyżki byliśmy sami. „Solidarność” do naszego protestu nie włączała się przez długi czas: nie pomagała w rozmowach, formułowaniu postulatów czy argumentów.
-Protestują dyrektorzy szpitali, Pracodawcy RP, Polska Federacja Szpitali.
- Cóż mogę odpowiedzieć? Negocjacje płacowe zaczynaliśmy od swoich pracodawców. Zawsze w odpowiedzi słyszeliśmy, że przy obecnej kondycji finansowej zakładów pracy „się nie da”, że „trzeba poczekać”. Doszliśmy do wniosku, że prawdziwa odpowiedź na temat wyceny naszej pracy leży nie w decyzji dyrekcji danej placówki, a w tzw. systemie ochrony zdrowia. Zapukaliśmy więc tam, gdzie decyzje o tym systemie zapadają. Szanuję to, że Minister Zembala miał tyle odwagi, że dialog podjął. I, co najważniejsze, doprowadził go do końca.
- Nie jest pani przykro, gdy słyszy pani te wszystkie oskarżenia pod adresem porozumienia? Tak trudno wywalczonego?
- Owszem, bywa przykro. Ale zrobiłam wszystko co mogłam, w sprawie do przeprowadzenia której zostałam upoważniona. Teraz chodzi tylko o to, by porozumienie zostało w pełni zrealizowane.