Maciek Jaźwiecki/Agencja Gazeta

Łukasz Szumowski krytykuje ekspertów

Udostępnij:
– Doktor Paweł Grzesiowski, profesorowie Krzysztof Simon, Krzysztof Pyrć i Robert Flisiak? Kiedy słyszę lub czytam od czasu do czasu pewne sformułowania wypowiadane przez tych panów, to przyznam, że zastanawia mnie, czy wiedzą, o czym mówią. Bo nie sądzę, żeby mieli dostęp do wiedzy, na której podstawie podejmowane są decyzje – ocenia ustępujący minister zdrowia Łukasz Szumowski.
– W czasie pandemii pojawiło się kilku ekspertów, którzy często oceniali rzeczywistość, między innymi doktor Paweł Grzesiowski, profesorowie Krzysztof Simon, Krzysztof Pyrć i Robert Flisiak – wymienia „Wirtualna Polska”.

Jak na to reaguje Szumowski?

Nazywa ich krytykami, a nie ekspertami.

„Wirtualna Polska” pyta, czy Szumowski denerwował się, gdy oglądał ich w telewizji.

– W ogóle. Pewnie dlatego, że w domu nie mam telewizora, a w pracy telewizji nie oglądam. Kiedy słyszę lub czytam od czasu do czasu pewne sformułowania wypowiadane przez tych panów, to przyznam, że zastanawia mnie, czy wiedzą, o czym mówią. Bo nie sądzę, żeby mieli dostęp do wiedzy, na której podstawie podejmowane są decyzje. Oczywiście trudno mi zarzucać im brak doświadczenia, ale w tej sytuacji ważny jest też dostęp do pełnej gamy informacji, a nie jakichś jej strzępków. Tę wiedzę i te informacje od strony resortu ogarnia spory zespół fachowców, a panowie są indywidualnymi ekspertami od wszystkiego – komentuje Łukasz Szumowski, podkreślając, że wielokrotnie mówili oni o potrzebie masowego wykonywania dziesiątek, jeżeli nie setek tysięcy testów.

– Nie mieli i nie mają jednak pojęcia, że nie ma tylu diagnostów laboratoryjnych. Nie mają szerszego odniesienia do procesu testowania w innych krajach, gdy epidemia była tam na podobnym poziomie. Nie znają logistyki – dodaje Szumowski.

Prof. Flisiak krytykował ministra w „Menedżerze Zdrowia”
– Pytania o to, kiedy w Polsce będzie szczyt zachorowań na COVID-19 i kiedy liczba przypadków będzie się zmniejszać, kompletnie nie mają sensu. Nie jesteśmy w stanie tego określić bez podstawowej zmiennej, czyli liczby zakażonych – mówił prof. Robert Flisiak, prezes PTEiLCZ, w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” przeprowadzonej w maju. Przyznał, że chwalenie się „wypłaszczeniem” na niskim poziomie jest nieporozumieniem i dowodzi jedynie, że wykonujemy za mało badań diagnostycznych.

– Zgodnie z rozkładem Gaussa, krzywa epidemiczna ilustruje liczbę zakażeń rejestrowanych każdego dnia. Warunkiem idealnego wykresu tej funkcji jest powszechne prowadzenie badań diagnostycznych. Jeśli nie testuje się wszystkich potencjalnie zakażonych – co jest ideałem nieosiągalny – ale zdecydowaną większość, tak jak to się dzieje w Niemczech, krzywa ulega niewielkiemu ścięciu. Jeśli natomiast badań wykonuje się mało i nie diagnozuje wszystkich zakażeń, to linia odcięcia znacząco się obniża – opisał prof. Flisiak. – Tnąc krzywą epidemiczną u podstawy, nie dostrzeżemy szczytu zachorowań – dodał prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

Przeczytaj także: „Prof. Flisiak: COVID-19 zawita wkrótce do każdego szpitala”, „Propozycja organizacji pracy szpitali po COVID-19”, „Prof. Simon: Na pewno mamy tysiące niezdiagnozowanych nosicieli wirusa” i „Prof. Flisiak: Tnąc krzywą epidemiczną u podstawy, nie dostrzeżemy szczytu zachorowań”.

Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.