Nowe terapie w nowotworach ginekologicznych ►
Tagi: | Priorytety w Ochronie Zdrowia 2025, Priorytety 2025, Priorytety, Radosław Mądry, rak endometrium, rak trzonu, rak szyjki macicy, cemiplimab, pembrolizumab |
Na temat istotnych zmian i nowych programów terapeutycznych w raku szyjki macicy i raku endometrium, które pojawiły się w tym roku w Polsce, „Kurier Medyczny” rozmawiał z dr. Radosławem Mądrym.
odczas Priorytetów w Ochronie Zdrowia 2025 odbył się panel dyskusyjny „Zdrowie kobiety – jak skutecznie leczyć nowotwory ginekologiczne”, w którym wziął udział dr hab. n. med. Radosław Mądry, specjalista w położnictwie, ginekologii i ginekologii onkologicznej z Kliniki Ginekologii Onkologicznej Instytutu Onkologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. „Kurier Medyczny” zapytał eksperta o aktualne możliwości terapeutyczne, do których dostęp zyskały w ostatnim czasie pacjentki z rakiem szyjki macicy i rakiem endometrium.
Rozmowa ze specjalistą poniżej, pod wideo tekst.
Przez wiele lat nie było postępów w leczeniu zaawansowanego raka szyjki macicy.
Od 1 stycznia pojawiła się nowa opcja terapeutyczna. Na jaki nowy lek mogą liczyć dzisiaj pacjentki?
Od 1 stycznia do programu terapeutycznego (który w raku szyjki macicy w tej edycji pojawił się 1 kwietnia 2024 r.) dodano cemiplimab. To przeciwciało monoklonalne, które – jak się okazało – jest efektywniejsze w poprawie wyników leczenia niż standardowo stosowane chemioterapie. Badanie „EMPOWER-Cervical 1”, przeprowadzone także w Polsce na dużej grupie pacjentek, udowodniło, że u kobiet, które były już leczone chemioterapią opartą na platynie, kolejna linia leczenia była zdecydowanie skuteczniejsza, jeżeli tym lekiem był właśnie cemiplimab, a nie cytostatyk, który był wyborem badaczy. Leczenie cytostatyczne w rakach szyjki macicy było i jest zdecydowanie mało efektywne, więc ten lek jest pewnym przełomem.
Ważne jest to, że lek ten nie jest zależny od występowania żadnych biomarkerów. Mamy inne leki, które stosujemy w pierwszej linii leczenia od 1 kwietnia zeszłego roku (np. pembrolizumab) i te wymagają określonej ekspresji PD-L 1, natomiast cemiplimab takiej nie wymaga. Zatem wszystkie chore, które rozwinęły progresje w trakcie pierwszej linii leczenia opartej na platynie, są kandydatkami do leczenia za pomocą cemiplimabu. U 20 proc. pacjentek daje długotrwałe odpowiedzi, co jest bardzo ważne, ponieważ do tej pory chemioterapie, jakie stosowaliśmy, miały bardzo krótki czas efektywnego działania.
Zatem na pewno jest to istotna zmiana, poprawa szansy na wydłużenie życia, a w jakiejś grupie pacjentek – na istotnie długie przedłużenie życia.
Czy ta nowa opcja terapeutyczna jest dostępna w każdym ośrodku onkologicznym?
Jest możliwa do zastosowania w ośrodkach, które mają podpisaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia na program terapeutyczny. Natomiast nie wszystkie ośrodki, które leczą, mają do niego dostęp, ponieważ wymaga on rozliczenia w systemie EZD RP. Jest to uciążliwe i pracochłonne, ale niezbędne, żeby ten program realizować. Więc w wielu miejscach – zwłaszcza w małych ośrodkach onkologicznych, gdzie jest mało personelu medycznego, a dużo pacjentów – starają się leczyć tym, co jest jak najbardziej efektywne czasowo, także w sensie czasu pracy, który się na to poświęca.
Pojawiły się też nowe opcje terapeutyczne w raku endometrium w drugiej linii leczenia. Podczas panelu eksperckiego w trakcie Priorytetów 2025 powiedział pan, że będąc na miejscu ministra zdrowia zrobiłby pan wszystko, żeby ta opcja znalazła się już w pierwszej linii leczenia. Dlaczego to takie ważne?
Od jakiegoś czasu mamy program terapeutyczny raka trzonu, który zakłada leczenie pacjentek o tak zwanej cesze dMMR, czyli pewnej subpopulacji chorych, które w określony sposób profilujemy immunohistochemicznie albo molekularnie. Te chore, jeżeli mają progresję po leczeniu opartym na platynie, są kandydatkami do leczenia za pomocą dostarlimabu albo pembrolizumabu. Oba te leki równocześnie przetestowano już w badaniach w pierwszej linii leczenia. Były stosowane nie jako monoterapia, ale wraz z chemioterapią. I oba te leki w populacji dMMR wykazują ogromną skuteczność, redukując istotnie ryzyko zgonu z powodu tej choroby. To oznacza, że jeżeli leki są stosowane przez wiele miesięcy, chore nie mają progresji. To są zmiany dotyczące 50 proc. pacjentek i trwają ponad cztery lata. Czyli mamy terapię, która pozwala na uzyskanie długotrwałych odpowiedzi w bardzo zaawansowanych chorobach, co było dla nas kiedyś niewyobrażalne.
Oznacza to także, że warto byłoby przenieść leczenie z tej drugiej linii do leczenia w linii pierwszej. Firmy, które są właścicielami leków, zgłosiły takie wnioski. Co prawda nie mam takich ambicji, ale gdybym był ministrem zdrowia, to akurat tę decyzję podjąłbym bardzo szybko, bo możemy wydać te same pieniądze, ale zdecydowanie bardziej efektywnie, z większą korzyścią dla pacjentów. Jest to oczywiście cel naszego działania.