Mołdach: Dialog z pacjentami jest, a jakby go nie było
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 28.02.2018
Źródło: KL
Tagi: | Robert Mołdach, pacjent, pacjenci |
- Dialog z organizacjami pacjenckimi powinien mieć formę unormowaną i zinstytucjonalizowaną, podobnie jak dialog z organizacjami pracowników i pracodawców prowadzony w ramach Rady Dialogu Społecznego - podkreśla Robert Mołdach z Instytutu Zdrowia i Demokracji.
Robert Mołdach, współtwórca Instytutu Zdrowia i Demokracji:
- Mandat obywatelski, którego rolę przypomniał premier Piotr Gliński w trakcie niedawnego spotkania z przedstawicielami trzeciego sektora poświęconego roli i miejscu przyszłej Rady Dialogu Obywatelskiego, ma kluczowe znaczenie także dla dialogu z organizacjami pacjentów. Dialog ten powinien mieć formę unormowaną i zinstytucjonalizowaną, podobnie jak dialog z organizacjami pracowników i pracodawców prowadzony w ramach Rady Dialogu Społecznego, czy dialog z samorządem w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Ktoś mógłby zadać pytanie, po co w ogóle potrzebna jest nam kolejna instytucja, kolejny budżet i etaty, aby normować coś, co działa? Po pierwsze funkcjonuje Zespół Problemowy RDS ds. usług publicznych, który za jedno ze swoich zadań uznaje „wypracowywanie stanowisk i opinii w obszarze dostępu pacjentów do usług zdrowotnych”. Po drugie Minister Łukasz Szumowski wystosował zaproszenie do dialogu z pacjentami i szeregiem innych środowisk. Spotkania odbywają się w dobrej atmosferze. Trwa dyskusja, która ma, jak słyszymy, przynieść konkretne pozytywne rezultaty. Po co więc tworzyć kolejne ciało ingerujące w dobrze rokujące relacje dwustronne?
Pragnę nie zgodzić się z tezą, że obecne formy dialogu z pacjentami wyczerpują formułę dialogu obywatelskiego. Choć w strukturach państwa działa blisko dwieście różnego rodzaju instytucji dialogu społecznego, żadna nie jest dedykowana problemom pacjentów. Dialog społeczny prowadzony w ramach RDS to dyskusja silnych partnerów – rządu, związków zawodowych i organizacji pracodawców. Sektor pozarządowy w tej formule nie mieści się. Przy braku Rady Dialogu Obywatelskiego, podjęcie rozmów z pacjentami przez ministra zdrowia należy uznać za cenną inicjatywę. Warto jednak zadać pytanie, jaka jest, a jaka mogłaby być siła oddziaływania zaproszonych do dialogu partnerów, gdyby dialog ten toczył się nie w ramach niesformalizowanych spotkań, tylko na Forum Dialogu Obywatelskiego. Jaka byłaby siła konkluzji podjętych na forum umocowanym od strony prawnej, mającym swoje miejsce w procesie stanowienia prawa i należne mu prerogatywy?
Wiele rzeczy wyglądałoby inaczej i stało się normalnością. Głos pacjentów nie mógłby być już ignorowany. O ironio losu! W tym samym czasie, gdy premier Piotr Gliński wygłasza podniosłe słowa o mandacie obywatelskim, a minister Łukasz Szumowski deklaruje szeroką debatę o priorytetach i kształcie polityki zdrowotnej, zastępca dyrektora Dolnośląskiego OW NFZ ds. medycznych ogranicza dostępność operacji usunięcia zaćmy falandyzując ad absurdum prawo refundacyjne. Traktując ustawowe zadania opiniodawcze konsultantów w ochronie zdrowia jako bezpośrednie źródło prawa, kreuje własną jego interpretację, miesza pojęcia racjonalizacji świadczeń z wykładnią aktualnej wiedzy medycznej, pomija rolę AOTMiT w analizie BIA/EBM, ignoruje uprawnienia towarzystw naukowych. Po protestach, po cichu usuwa swój komunikat ze stron oddziału – przecież nic się nie stało!
Czy sądzą Państwo, że podobne wydarzenie mogłoby mieć miejsce, gdyby dialog obywatelski funkcjonował w Ministerstwie Zdrowia w sposób zinstytucjonalizowany? Trudno uogólniać odpowiedź, ale jestem przekonany, że ta konkretna sytuacja nie wydarzyłaby się. Każdy przedstawiciel regulatora zastanowiłby się dwa razy przed podpisaniem tak ingerującego w oczekiwania pacjentów komunikatu, bez konsultacji ze środowiskiem. Trzymam kciuki za szybkie powstanie Rady Dialogu Obywatelskiego w należnej obywatelom formule. Ponieważ jednak od przyjęcia stosownej ustawy dzieli nas jeszcze pewien czas, pragnę rekomendować opisany przypadek refleksji każdego przedstawiciela regulatora ochrony zdrowia, aby podejmując decyzję wpływającą tak istotnie na dostępność świadczeń, konsultował zawczasu swoje stanowisko z pacjentami. Jednej stronie oszczędzi to stresu, a drugiej wstydu.
Przeczytaj także: "Zwolnienia lekarskie na odległość – jak robią to inni? Mołdach odpowiada" i "70 procent przetargów kończy się jedną ofertą".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
- Mandat obywatelski, którego rolę przypomniał premier Piotr Gliński w trakcie niedawnego spotkania z przedstawicielami trzeciego sektora poświęconego roli i miejscu przyszłej Rady Dialogu Obywatelskiego, ma kluczowe znaczenie także dla dialogu z organizacjami pacjentów. Dialog ten powinien mieć formę unormowaną i zinstytucjonalizowaną, podobnie jak dialog z organizacjami pracowników i pracodawców prowadzony w ramach Rady Dialogu Społecznego, czy dialog z samorządem w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Ktoś mógłby zadać pytanie, po co w ogóle potrzebna jest nam kolejna instytucja, kolejny budżet i etaty, aby normować coś, co działa? Po pierwsze funkcjonuje Zespół Problemowy RDS ds. usług publicznych, który za jedno ze swoich zadań uznaje „wypracowywanie stanowisk i opinii w obszarze dostępu pacjentów do usług zdrowotnych”. Po drugie Minister Łukasz Szumowski wystosował zaproszenie do dialogu z pacjentami i szeregiem innych środowisk. Spotkania odbywają się w dobrej atmosferze. Trwa dyskusja, która ma, jak słyszymy, przynieść konkretne pozytywne rezultaty. Po co więc tworzyć kolejne ciało ingerujące w dobrze rokujące relacje dwustronne?
Pragnę nie zgodzić się z tezą, że obecne formy dialogu z pacjentami wyczerpują formułę dialogu obywatelskiego. Choć w strukturach państwa działa blisko dwieście różnego rodzaju instytucji dialogu społecznego, żadna nie jest dedykowana problemom pacjentów. Dialog społeczny prowadzony w ramach RDS to dyskusja silnych partnerów – rządu, związków zawodowych i organizacji pracodawców. Sektor pozarządowy w tej formule nie mieści się. Przy braku Rady Dialogu Obywatelskiego, podjęcie rozmów z pacjentami przez ministra zdrowia należy uznać za cenną inicjatywę. Warto jednak zadać pytanie, jaka jest, a jaka mogłaby być siła oddziaływania zaproszonych do dialogu partnerów, gdyby dialog ten toczył się nie w ramach niesformalizowanych spotkań, tylko na Forum Dialogu Obywatelskiego. Jaka byłaby siła konkluzji podjętych na forum umocowanym od strony prawnej, mającym swoje miejsce w procesie stanowienia prawa i należne mu prerogatywy?
Wiele rzeczy wyglądałoby inaczej i stało się normalnością. Głos pacjentów nie mógłby być już ignorowany. O ironio losu! W tym samym czasie, gdy premier Piotr Gliński wygłasza podniosłe słowa o mandacie obywatelskim, a minister Łukasz Szumowski deklaruje szeroką debatę o priorytetach i kształcie polityki zdrowotnej, zastępca dyrektora Dolnośląskiego OW NFZ ds. medycznych ogranicza dostępność operacji usunięcia zaćmy falandyzując ad absurdum prawo refundacyjne. Traktując ustawowe zadania opiniodawcze konsultantów w ochronie zdrowia jako bezpośrednie źródło prawa, kreuje własną jego interpretację, miesza pojęcia racjonalizacji świadczeń z wykładnią aktualnej wiedzy medycznej, pomija rolę AOTMiT w analizie BIA/EBM, ignoruje uprawnienia towarzystw naukowych. Po protestach, po cichu usuwa swój komunikat ze stron oddziału – przecież nic się nie stało!
Czy sądzą Państwo, że podobne wydarzenie mogłoby mieć miejsce, gdyby dialog obywatelski funkcjonował w Ministerstwie Zdrowia w sposób zinstytucjonalizowany? Trudno uogólniać odpowiedź, ale jestem przekonany, że ta konkretna sytuacja nie wydarzyłaby się. Każdy przedstawiciel regulatora zastanowiłby się dwa razy przed podpisaniem tak ingerującego w oczekiwania pacjentów komunikatu, bez konsultacji ze środowiskiem. Trzymam kciuki za szybkie powstanie Rady Dialogu Obywatelskiego w należnej obywatelom formule. Ponieważ jednak od przyjęcia stosownej ustawy dzieli nas jeszcze pewien czas, pragnę rekomendować opisany przypadek refleksji każdego przedstawiciela regulatora ochrony zdrowia, aby podejmując decyzję wpływającą tak istotnie na dostępność świadczeń, konsultował zawczasu swoje stanowisko z pacjentami. Jednej stronie oszczędzi to stresu, a drugiej wstydu.
Przeczytaj także: "Zwolnienia lekarskie na odległość – jak robią to inni? Mołdach odpowiada" i "70 procent przetargów kończy się jedną ofertą".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.