Monitorowanie jakości i chirurgia robotowa w onkologii ►
Jakość leczenia onkologicznego, jej monitorowanie i onkologiczna chirurgia robotowa była tematem posiedzenia parlamentarnej Podkomisji stałej do spraw onkologii 5 grudnia. Była to także okazja do burzliwej dyskusji o potrzebie włączania kolejnych procedur robotycznych w onkologii finansowanych przez płatnika.
Monitorowanie jakości
– Monitorowanie jakości w opiece onkologicznej to jest wyzwanie, które stoi przed nami. Niezwykle istotne jest po to, aby finansować te świadczenia onkologiczne, które rzeczywiście zapewniają bezpieczeństwo, właściwy efekt leczenia, diagnostyki i leczenia pacjentów. Miniony rok był kluczowy, jeśli chodzi o wprowadzenie do systemu instrumentów prawnych, które wcześniej nie funkcjonowały w opiece zdrowotnej. To przede wszystkim przyjęcie ustawy o Krajowej Sieci Onkologicznej oraz przyjęcie ustawy o jakości opieki zdrowotnej. To są dwa dokumenty, które wprowadziły nowe narzędzia i nowe mechanizmy mierzenia i monitorowania jakości – mówił Konrad Korbiński, dyrektor Departamentu Opieki Koordynowanej w Ministerstwie Zdrowia.
Jak wyjaśniał, ustawa o jakości jest narzędziem prawnym, które umożliwia monitorowanie jakości ogólnej, w bardzo szerokim zakresie. Nie skupia się jedynie na wydzielonym zakresie opieki onkologicznej. Natomiast ustawa o KSO daje zdecydowanie więcej instrumentów do tego, aby monitorować jakość, diagnostykę i leczenie onkologiczne.
– Przede wszystkim ustawa o KSO wprowadza standardy, które są publikowane w formie kluczowych zaleceń i publikowane są przez ministra zdrowia w formie obwieszczeń. Do tej pory wspólnie z Krajową Radą Onkologiczną oraz Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji Ministerstwo Zdrowia opublikowało 17 takich obwieszczeń, ścieżek pacjenta dla siedemnastu nowotworów. W tym roku będziemy publikować jeszcze prawdopodobnie takie obwieszczenia dla dwóch kolejnych nowotworów – powiedział Korbiński.
Jak podkreślał, te standardy opierają się w dużej części na zaleceniach europejskich dotyczących prowadzenia procesu diagnostyki i leczenia onkologicznego.
W Krajowej Sieci Onkologicznej nie na zawsze
– I to, co jest bardzo ważne – wszystkie podmioty zakwalifikowane do KSO zobowiązane są do realizacji opieki onkologicznej właśnie na podstawie tych standardów. To jest często w dyskusji dotyczącej Krajowej Sieci Onkologicznej temat pomijany, a jest niezwykle ważny, bo skoro taki obowiązek został wprowadzony, to jest on monitorowany poprzez zadania wpisane w ustawie dla Krajowego Ośrodka Monitorującego, wojewódzkich ośrodków monitorujących i Narodowego Funduszu Zdrowia. Mają one w trakcie funkcjonowania sieci za zadanie oceniać i monitorować realizację opieki onkologicznej, zgodnie z wydanymi standardami – podkreślił Korbiński.
Jak przekazał, na ostatnim etapie przygotowywania przez Krajową Radę Onkologiczną i i Ministerstwo Zdrowia jest rozporządzenie określające wskaźniki monitorowania jakości w obszarze onkologii, które mają zostać skierowane do konsultacji publicznych na początku przyszłego roku.
Jak mówił, zawarte w tym rozporządzeniu wskaźniki będą podzielone na dwie kategorie. W pierwszej będą te wskaźniki, które mają charakter uniwersalny. Które będą dotyczyły przede wszystkim kompleksowości ciągłości diagnostyki i opieki, zapewnienia diagnostyki i opieki onkologicznej czy powikłań.
Drugą kategorią będą wskaźniki, które będą przypisane do poszczególnych grup nowotworów, które zostały objęte obwieszczeniami, czyli dla których wydano kluczowe zalecenia. Będą one bardziej szczegółowe i dotyczyły efektów klinicznych.
– Dlaczego pracujemy nad tym rozporządzeniem? Po to, aby te wskaźniki były mierzalne i obiektywne, aby były efektem nie tylko monitorowania jakości, ale docelowo stanowiły o bezpieczeństwie procesu leczenia. Po to, aby podmioty zakwalifikowane do KSO, które otrzymały pewne uprawnienia do realizacji opieki onkologicznej, jeśli nie będą spełniać minimalnych wskaźników jakości, były z tej sieci wykluczane – mówił Korbiński.
Roboty w onkologii – gorący temat
W imieniu Ministerstwa Zdrowia informację na temat zastosowania chirurgii robotowej w onkologii złożył Tomasz Kuleta, naczelnik Departamentu Lecznictwa MZ, który przekazał, że zgodnie obowiązującymi przepisami prawa dzisiaj są finansowane trzy chirurgiczne procedury medyczne z wykorzystaniem systemów robotowych w zakresie nowotworu złośliwego gruczołu krokowego, raka błony śluzowej macicy oraz raka jelita grubego.
–Aktualny poziom finansowania pojedynczych świadczeń z wykorzystaniem systemów robotycznych to w przypadku nowotworu złośliwego raka jelita grubego 37 874 zł, w przypadku radykalnej prostatektomii – 32 739 zł, a w przypadku leczenia chirurgicznego raka błony śluzowej macicy 33 518 zł. NFZ na podstawie taryf określanych przez AOTMiT sukcesywnie zmienia wysokość tych świadczeń. Między innymi w ostatnim czasie agencja dokonała aktualizacji wyceny tych taryf, wpłynęły one na początku tego tygodnia do ministerstwa i podlegają jeszcze procesowi analitycznemu – mówił.
Jak przekazał, w Ministerstwie Zdrowia trwają w sposób ciągły trwają prace nad rozszerzaniem poszczególnych świadczeń gwarantowanych. Jako przykład podał zlecenie przekazane do prezesa AOTMiT w sprawie zakwalifikowania operacji chirurgicznych z zastosowaniem systemów robotowych w przypadku nowotworów płuc i nowotworów klatki piersiowej.
– Spodziewamy się, że rekomendacja w tym zakresie wpłynie do ministerstwa w okolicach maja przyszłego roku. Należy jednak podkreślić, że rekomendacja jest warunkiem formalnym i obligatoryjnym. Ostateczną jednak decyzję w zakresie wprowadzenia procedur do koszyka świadczeń gwarantowanych podejmuje minister zdrowia na podstawie przesłanek wynikających ze skuteczności klinicznej danej metody, jak również możliwości sfinansowania nowego świadczenia ze środków publicznych – podkreślił naczelnik Kuleta.
Coraz więcej operacji z wykorzystaniem robotów
Jak poinformował Filip Urbański, dyrektor Departamentu Analiz, Monitorowania Jakości i Optymalizacji Świadczeń Narodowego Funduszu Zdrowia, tylko w tym roku, od stycznia do września wykonano niemal 6 tys. zabiegów w raku prostaty, blisko 900 zabiegów w raku jelita grubego i prawie 600 zabiegów w raku macicy.
– Obserwujemy znaczący rozwój tych technik i zwiększającą się dostępność do tego typu świadczeń. Na przykład porównując z rokiem 2023 operacje robotowe w raku prostaty – wówczas wykonano 5400 takich zabiegów. Tak więc tylko do września wykonano o 600 takich operacji więcej – wyjaśnił.
Jak przekazał, obecnie w raku prostaty świadczenia z zastosowaniem systemu robotowego są realizowane w 44 podmiotach, w 14 województwach. Najwięcej zabiegów wykonano w województwach mazowieckim, śląskim i kujawsko-pomorskim. W przypadku raka jelita grubego 23 podmioty realizują te świadczenia w 11 województwach. Liderami są kujawsko-pomorskie, mazowieckie oraz województwo lubelskie. W raku macicy w bieżącym roku świadczenia są realizowane w 15 podmiotach, w 9 województwach – najwięcej w mazowieckim, podkarpackim i kujawsko-pomorskim.
– Wartość sfinansowanych świadczeń wykonanych z wykorzystaniem systemów robotowych w 2022 roku wynosiła 60 mln zł. W tym roku do września jest to już niemal 200 mln zł. Najwięcej oczywiście konsumuje rak prostaty 156 mln zł – przekazał dyrektor Urbański.
Apel o włączenie do finansowania nowotworów trzustki
Z apelem do Ministerstwa Zdrowia o włączenie do koszyka świadczeń gwarantowanych leczenia nowotworów trzustki z wykorzystaniem systemów robotowych zwrócił się prof. Marek Durlik, kierownik Kliniki Chirurgii Gastroenterologicznej i Transplantologii CMKP PIM MSWiA.
– Od kilku lat wykonujemy operacje robotowe, które nie są finansowane przez NFZ. Rocznie wykonujemy 200–300 resekcji trzustki z powodu nowotworu tego narządu. Według mojej wiedzy jesteśmy w pierwszej trójce ośrodków europejskich, które wykonują tego rodzaju zabiegi. Od kilku lat, używamy również do tych operacji robota. Kilkukrotnie przekroczyliśmy już krzywą uczenia, która wynosi 50 zabiegów. My takich zabiegów wykonaliśmy 325 – stwierdził prof. Durlik.
– Do zalet chirurgii robotowej nikogo nie trzeba chyba przekonywać. Pacjent po takiej operacji chodzi po korytarzu. Nie musi leżeć i przyjmować środki przeciwbólowe przez dwa tygodnie. Wychodzi do domu w szóstej dobie po operacji. W 75 proc. operacji jesteśmy w stanie zaoszczędzić śledzionę, co jest niezwykle ważne – mówił profesor.
Jak podkreślał, nie każdy pacjent z rakiem trzustki może być operowany robotem. Są jednak pacjenci, którzy się do tego idealnie nadają i nie można im odbierać szansy, nie finansując tych zabiegów i przerzucając ich koszty na szpital. To jest chyba nieuczciwe – ocenił.
Nowotwory głowy i szyi
Z kolei o włączenie do finansowania operacji onkologicznych z wykorzystaniem systemów robotowych w obszarze głowy i szyi apelował w imieniu prof. Wojciecha Golusińskiego dr Piotr Pieńkowski, zastępca kierownika Katedry i Kliniki Chirurgii Głowy, Szyi i Onkologii Laryngologicznej w Wielkopolskim Centrum Onkologii.
– Chirurgia robotyczna w nowotworach głowy i szyi jest bardzo ważna. Daje nam dużą jakość, niezwykłą widoczność i kontrolę pola operacyjnego, kontrolę krwawienia, komfort pracy chirurga. Wszystkie atuty, które dają systemy robotowe, są nie do przecenienia. Najważniejszy jest pacjent i to, co on zyskuje. Dzięki systemowi robotowemu wykorzystanemu w operacjach w obrębie głowy i szyi późniejsza jakość życia pacjenta jest doskonała. Większość nie ma najmniejszych problemów z połykaniem, nie ma problemu z oddychaniem, nie jest zależna od tracheotomii, od przyskórnej gastrostomii, z zachowaniem z wszystkich plusów, które daje chirurgia otwarta albo radio- i chemioterapia – podkreślał ekspert.
– Ogromnym problemem na całym świecie, w Polsce również, są pacjenci z rakiem ustnej części gardła, czyli rakiem migdałka, nasady języka, spowodowanym zakażeniem wirusem HPV. To są młodzi ludzie, którzy po leczeniu – jak się spodziewamy – będą jeszcze żyli 20, 30, 40 lat. Ich leczenie radio- i chemioterapią po latach daje ciężkie powikłanie, zwłóknienie tkanek, zaburzenia oddychania. Pacjenci onkologiczni są wyleczeni, ale wymagają tracheotomii, przezskórnej gastrostomii. Dzięki doskonałej kontroli marginesów chirurgicznych jesteśmy w stanie uzyskać deeskalację leczenia. Pacjent może być leczony tylko chirurgicznie, może uniknąć leczenia skojarzonego, które po wielu latach mogą dać powikłania – dodał.
Jak podkreślał, pierwszy zabieg w obrębie głowy i szyi z wykorzystaniem robota wykonał prof. Golusiński w marcu 2019 roku. Obecnie wykonano już ponad 200 takich operacji, poddawanych jest im 60–70 pacjentów rocznie.
– To liczba na poziomie najlepszych ośrodków klinicznych w Stanach Zjednoczonych i w Europie – dodał dr Pieńkowski.
Wideo pochodzi ze strony internetowej: www.sejm.gov.pl/6457E.