Nieopłacalne i niezamykalne
Tagi: | szpital, szpitale, Waldemar Malinowski |
– Gdyby dyrektorzy postanowili zlikwidować nierentowne oddziały, zniknęłyby prawie wszystkie interny, porodówki i oddziały chirurgiczne – mówi Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.
Prezes OZPSP Waldemar Malinowski w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” wylicza oddziały, do których dyrektorzy muszą dokładać.
– Zarządzający jednym głosem wymieniają oddziały chorób wewnętrznych, chirurgii ogólnej, ortopedii, ginekologii i położnictwa jako te najbardziej deficytowe. Nie mając w swojej ofercie usług, które generują przychody, trudno oczekiwać, że szpital nie będzie się zadłużał – zauważa ekspert.
Mówi też o porodówkach.
Czy należy je likwidować, gdy rodzi się w nich za mało dzieci?
– Pytanie, ile kosztuje mała porodówka, ile porodów się w niej odbywa, jakie są wymagania do jej finansowania z pieniędzy publicznych i ile Narodowy Fundusz Zdrowia jest gotowy za takie świadczenia zapłacić. Odpowiemy sobie na pytanie, jaka porodówka ma szanse na przetrwanie. Drugim aspektem, a w istocie o pierwszorzędnym znaczeniu, jest bezpieczeństwo pacjentek i ich dzieci. Na końcu dostępność – pyta prezes Malinowski.
Dlaczego zatem szpitale utrzymują nadal nierentowne oddziały?
– Bo gdyby dyrektorzy postanowili zlikwidować nierentowne oddziały, zniknęłyby prawie wszystkie oddziały chorób wewnętrznych, porodówki i oddziały chirurgiczne. Z powodu trudności organizacyjnych szpitale zrezygnowałyby zapewne z prowadzenia nocnej i świątecznej opieki lekarskiej, a być może część zamknęłaby szpitalne oddziały ratunkowe – stwierdza Malinowski w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
Przeczytaj także: „Co z ponadlimitowymi świadczeniami?”.