Archiwum
Nieszczepiony powinien płacić za leczenie
Tagi: | Konstanty Szułdrzyński |
– Aż ciśnie się na usta, żeby kazać osobom nieszczepionym płacić za leczenie albo do niego dokładać, tak jak jest to w Singapurze. Wtedy byłoby sprawiedliwie – mówi dr Konstanty Szułdrzyński.
„Dziennik Gazeta Prawna” rozmawia z dr. Konstantym Szułdrzyńskim, członkiem Rady Medycznej, kierownikiem Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie.
Ekspert informuje, że „obecnie kilkanaście tysięcy łóżek jest zajętych przez chorych na COVID-19. Szczepieni stanowią marginalny odsetek tej grupy”. – Aż ciśnie się na usta, żeby kazać takim osobom płacić za leczenie albo do niego dokładać, tak jak w Singapurze – dodaje dr Szułdrzyński.
„Dziennik Gazeta Prawna” zwraca uwagę, że „mamy publiczny solidarny system”.
Szułdrzyński odpowiada, że „to nie jest solidarne zachowanie”.
– Nikt nie jest samotną wyspą. Te co najmniej kilka tysięcy osób zajmuje łóżka pacjentom z innymi chorobami, którzy nie zniknęli. Dla chorych, którzy przeważnie się zaszczepili, opóźnienie leczenia ich choroby to często różnica między życiem a śmiercią. I nie chodzi tylko o miejsce, ale także o personel, który jest przekierowany do opieki nad pacjentami z COVID-19. Jak ktoś się zaszczepił i trafił do szpitala – to pech, ale jeśli się nie szczepił – to już głupota i świadoma decyzja. Nie możemy przecież samodzielnie decydować, że na autostradzie pojedziemy pod prąd.
Czyli powinno się obowiązkowo szczepić wszystkich?
– Jak najbardziej. Są obowiązkowe szczepienia przeciwko polio i gruźlicy, choć to choroby, które obecnie nie stanowią aż takiego problemu i nie zabijają codziennie. W tym przypadku umiera około 400 osób dziennie – podkreśla dr Konstanty Szułdrzyński.
Przeczytaj także: „Zakażenia, wyzdrowienia i zgony na wykresie”.
Ekspert informuje, że „obecnie kilkanaście tysięcy łóżek jest zajętych przez chorych na COVID-19. Szczepieni stanowią marginalny odsetek tej grupy”. – Aż ciśnie się na usta, żeby kazać takim osobom płacić za leczenie albo do niego dokładać, tak jak w Singapurze – dodaje dr Szułdrzyński.
„Dziennik Gazeta Prawna” zwraca uwagę, że „mamy publiczny solidarny system”.
Szułdrzyński odpowiada, że „to nie jest solidarne zachowanie”.
– Nikt nie jest samotną wyspą. Te co najmniej kilka tysięcy osób zajmuje łóżka pacjentom z innymi chorobami, którzy nie zniknęli. Dla chorych, którzy przeważnie się zaszczepili, opóźnienie leczenia ich choroby to często różnica między życiem a śmiercią. I nie chodzi tylko o miejsce, ale także o personel, który jest przekierowany do opieki nad pacjentami z COVID-19. Jak ktoś się zaszczepił i trafił do szpitala – to pech, ale jeśli się nie szczepił – to już głupota i świadoma decyzja. Nie możemy przecież samodzielnie decydować, że na autostradzie pojedziemy pod prąd.
Czyli powinno się obowiązkowo szczepić wszystkich?
– Jak najbardziej. Są obowiązkowe szczepienia przeciwko polio i gruźlicy, choć to choroby, które obecnie nie stanowią aż takiego problemu i nie zabijają codziennie. W tym przypadku umiera około 400 osób dziennie – podkreśla dr Konstanty Szułdrzyński.
Przeczytaj także: „Zakażenia, wyzdrowienia i zgony na wykresie”.