Oddłużać szpitale, czy nie oddłużać? Oto jest pytanie

Udostępnij:
Z jednej strony widać, że same sobie nie poradzą, a obsługa już zaciągniętych długów kosztuje majątek. Z drugiej – przecież to już było i nic nie dało.
O komentarz poprosiliśmy ekspertów.

Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, ekspert Formedis Medical Management & Consulting i Wyższej Szkoły Bankowej:
- „Oddłużać albo nie oddłużać, oto jest pytanie", chciałoby się strawestować monolog Hamleta ze sztuki W. Szekspira. Ciekawe, czy rozterka pomiędzy czynną a bierną postawą wobec narastającego zadłużenia polskich szpitali nurtuje w podobny sposób jakichkolwiek decydentów? Bo konkretnych sygnałów o tym jakoś nie widać i nie słychać. Co prawda, rok temu Ministerstwo Zdrowia rozważało powołanie Agencji Rozwoju Szpitalnictwa, która miałaby pomagać szpitalom w wychodzeniu z tarapatów finansowych ale dotychczas nic się nie wydarzyło. A dzisiaj około 40 procent szpitali tonie w długach i nie widać szansy na zmianę tej sytuacji.

W Polsce mieliśmy już do czynienia z akcjami oddłużania sektora publicznej ochrony zdrowia, jednak wyniki finansowe szpitali publicznych są nadal złe i systematycznie pogarszają się. Wygląda na to, że bez kolejnej ingerencji ze strony państwa szpitale te w większości nie będą w stanie obsłużyć swojego zadłużenia, tym bardziej że są wciąż pod coraz większą presją finansową związaną chociażby z różnymi wymogami Ministra Zdrowia, NFZ, czy nadzoru sanitarnego. Może okazać się, że część z nich po prostu utonie w długach, jeżeli nie zostanie im rzucone jakieś koło ratunkowe.

Z kolejnym oddłużaniem szpitali byłbym jednak bardzo ostrożny. Historia bowiem pokazuje, że wcześniejsze ich oddłużanie nie spełniało oczekiwań i nie spowodowało poprawy sytuacji. To trochę tak jak z nawracaniem zatwardziałego grzesznika – ilekroć by nie poszedł on do spowiedzi i otrzymał rozgrzeszenie, to za chwilę znowu wraca na złą drogę grzechu. Potrzebna jest zatem – idąc tropem praktyk religijnych – porządna „pokuta" zadana zadłużonym szpitalom publicznym, narzucona im przez innych (np. ustawodawcę) lub wybrana przez nie dobrowolnie (np. głęboka restrukturyzacja), której celem byłoby udoskonalenie ich sytuacji finansowej i zakończenia raz na zawsze „chocholego tańca" zadłużenia.

Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradczej:
Jeśli przyjąć, że zmierzamy do publicznej, narodowej służby zdrowia, w której państwo przejmuje pełną odpowiedzialność za finansowanie wybranych do sieci szpitali placówek, to warto. Jednak nie można zapomnieć, że wielokrotne, dotychczasowe oddłużania nie były na długo. Po ich przeprowadzeniu zabrakło rozwiązań zapewniających stabilność finansowania, a próby wdrażania regulacji zmniejszających prawdopodobieństwo zadłużania również nie dały rezultatu.

Skoro jednak mamy sieć szpitali i zmianę sposobu finansowania – budżetowe ryczałty, to w mojej ocenie oddłużenie ma tylko sens wtedy kiedy dalsze finansowanie będzie wyrazem odpowiedzialności Państwa za zapewnienie opieki zdrowotnej obywatelom. Zatem jeśli budżety to adekwatne do faktycznych kosztów funkcjonowania placówki. Należy zmierzyć się z realnym, mierzonym wspólnymi narzędziami rachunkiem kosztów szpitala. Państwo może oczywiście regulować składowe kosztów poprzez ustalanie urzędowych cen na leki, materiały a nawet poprzez określanie wysokości wynagrodzeń pracowników podmiotu. To również konieczność zmierzenia się ze standardem opieki medycznej w poszczególnych zakresach. Dopiero wtedy, gdy zapewni się realnie pokrywające koszty funkcjonowania szpitala ryczałty, jest sens myśleć o instrumentach oddłużających.

Oprac. Bartłomiej Leśniewski
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.