Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Opolu
Pierwsza w województwie opolskim operacja wszczepienia implantu ślimakowego ►
Tagi: | Dariusz Madera, Krzysztof Morawski, Jerzy Jakubiszyn, Klaudia Rak-Grabowska, Tomasz Mazur, Iwona Kałus, Marta Pokrywka, Beata Władyga, Renata Łańska, Aleksandra Walczak, operacja |
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu przeprowadzono pierwszą w województwie operację wszczepienia implantu ślimakowego – tym samym opolska placówka dołączyła do grona ośrodków, gdzie wykonywane są takie zabiegi. Małym pacjentem był trzyletni Kuba z Kędzierzyna-Koźla.
– Niespełna trzyletni pacjent został wypisany ze szpitala już w drugiej dobie po zabiegu, jest już po zdjęciu szwów, a kolejnym etapem – za mniej więcej miesiąc – będzie założenie części zewnętrznej implantu i uruchomienie procesora – poinformował prof. Krzysztof Morawski, kierownik Oddziału Laryngologii w USK w Opolu i Kliniki Otolaryngologii Uniwersytetu Opolskiego, który przeprowadził ten zabieg.
W operacji udział brali także:
– doktor nauk medycznych Jerzy Jakubiszyn,
– lekarka Klaudia Rak-Grabowska,
– lekarz Tomasz Mazur,
– instrumentariuszka Iwona Kałus,
– instrumentariuszka Marta Pokrywka,
– anestezjolog Beata Władyga,
– pielęgniarka anestezjologiczna Renata Łańska,
– asystent technologiczny Aleksandra Walczak.
– Operacja polegała na wykonaniu dojścia do ślimaka, bez naruszenia przewodu słuchowego zewnętrznego, błony bębenkowej i kosteczek słuchowych, a następnie umiejscowieniu elektrody implantu w jamie bębenkowej. Po zabiegu pacjent już w drugiej dobie został wypisany do domu, a 10 marca pojawił się na zdjęciu szwów. Kolejny krok to – po mniej więcej miesiącu – założenie części zewnętrznej implantu i uruchomienie procesora mowy, przez co dojdzie do stymulacji drogi słuchowej – skomentował prof. Krzysztof Morawski.
Podkreślił, że „już podczas zabiegu, na sali operacyjnej, sprawdzono, jak implant działa – przy jakich parametrach stymulacji zapisano wywołane potencjały słuchowe, co będzie przydatne przy dalszej rehabilitacji”.
– Uruchomiony implant będzie stymulował ślimaka i nerw słuchowy, co wpłynie na rozwój i kształtowanie się drogi słuchowej u pacjenta. W efekcie pracy, pod okiem surdologopedy, dziecko będzie wykształcało mowę – wyjaśnił prof. Morawski.
Implanty ślimakowe u dzieci z głębokim niedosłuchem i głuchotą wszczepiane są nawet przed ukończeniem pierwszego roku życia, dzięki czemu możliwe jest szybkie rozpoczęcie procesu nauki stymulacji rozumienia i nauki mowy.
– Mowa dzieci zaimplantowanych, odpowiednio wcześnie zdiagnozowanych i właściwie rehabilitowanych, jest trudna od odróżnienia od mowy dzieci słyszących. Dzięki implantowi mają one szanse na prawidłowy rozwój ogólny, korzystanie z opieki i edukacji w masowych przedszkolach i szkołach, uprawianie większości sportów, także wodnych, podjęcie pracy w większości zawodów – zaznaczył prof. Krzysztof Morawski. – Aby osiągnąć optymalne rozumienie mowy nawet w trudnych warunkach akustycznych, praktykowane jest wszczepianie implantów obustronnie – dodał.
Wszczepiony u małego dziecka implant nie wymaga wymiany nawet przez 20 lat, bo ślimak rośnie w nieznacznym stopniu, a umieszczona wewnątrz ucha elektroda jest odpowiednio długa, zwinięta i rozprostowuje się wraz z dorastaniem pacjenta.
Rocznie w opolskim szpitalu ma być wykonywanych 20–30 takich zabiegów, u dzieci i dorosłych. Wskazaniem są głęboki niedosłuch i głuchota od urodzenia lub nabyte wtórnie – spowodowane chorobami, urazami, zmianami wynikającymi z procesu starzenia się. Wszczepienie implantu u dorosłych pozwala im na utrzymanie aktywności społecznej. Przeciwwskazaniami do zabiegów mogą być niektóre wady czaszki, choroby neurologiczne, psychiczne i znaczące opóźnienie rozwojowe.
– Przekształcenie szpitala w kliniczny pozwala nam na wykonywanie między innymi takich operacji, bo do naszego zespołu dołączył prof. Morawski, który podjął się też kierowania uniwersytecką kliniką. Dzięki temu możemy zaoferować pacjentom z województwa opolskiego szerszy zakres świadczeń medycznych. Ważne jest także wsparcie Narodowego Funduszu Zdrowia, który finansuje te drogie procedury. Cieszę się także, że pacjent i jego mama są zadowoleni z przebiegu operacji i opieki – podkreślił dyrektor placówki Dariusz Madera.
O sprawie napisano na stronie internetowej placówki 11 marca.
Przeczytaj także: „W szpitalach leczy się wszystkich – tak zorganizowano system” i „ARS – profesjonalny nadzór nad podmiotami leczniczymi”.
W operacji udział brali także:
– doktor nauk medycznych Jerzy Jakubiszyn,
– lekarka Klaudia Rak-Grabowska,
– lekarz Tomasz Mazur,
– instrumentariuszka Iwona Kałus,
– instrumentariuszka Marta Pokrywka,
– anestezjolog Beata Władyga,
– pielęgniarka anestezjologiczna Renata Łańska,
– asystent technologiczny Aleksandra Walczak.
– Operacja polegała na wykonaniu dojścia do ślimaka, bez naruszenia przewodu słuchowego zewnętrznego, błony bębenkowej i kosteczek słuchowych, a następnie umiejscowieniu elektrody implantu w jamie bębenkowej. Po zabiegu pacjent już w drugiej dobie został wypisany do domu, a 10 marca pojawił się na zdjęciu szwów. Kolejny krok to – po mniej więcej miesiącu – założenie części zewnętrznej implantu i uruchomienie procesora mowy, przez co dojdzie do stymulacji drogi słuchowej – skomentował prof. Krzysztof Morawski.
Podkreślił, że „już podczas zabiegu, na sali operacyjnej, sprawdzono, jak implant działa – przy jakich parametrach stymulacji zapisano wywołane potencjały słuchowe, co będzie przydatne przy dalszej rehabilitacji”.
– Uruchomiony implant będzie stymulował ślimaka i nerw słuchowy, co wpłynie na rozwój i kształtowanie się drogi słuchowej u pacjenta. W efekcie pracy, pod okiem surdologopedy, dziecko będzie wykształcało mowę – wyjaśnił prof. Morawski.
Implanty ślimakowe u dzieci z głębokim niedosłuchem i głuchotą wszczepiane są nawet przed ukończeniem pierwszego roku życia, dzięki czemu możliwe jest szybkie rozpoczęcie procesu nauki stymulacji rozumienia i nauki mowy.
– Mowa dzieci zaimplantowanych, odpowiednio wcześnie zdiagnozowanych i właściwie rehabilitowanych, jest trudna od odróżnienia od mowy dzieci słyszących. Dzięki implantowi mają one szanse na prawidłowy rozwój ogólny, korzystanie z opieki i edukacji w masowych przedszkolach i szkołach, uprawianie większości sportów, także wodnych, podjęcie pracy w większości zawodów – zaznaczył prof. Krzysztof Morawski. – Aby osiągnąć optymalne rozumienie mowy nawet w trudnych warunkach akustycznych, praktykowane jest wszczepianie implantów obustronnie – dodał.
Wszczepiony u małego dziecka implant nie wymaga wymiany nawet przez 20 lat, bo ślimak rośnie w nieznacznym stopniu, a umieszczona wewnątrz ucha elektroda jest odpowiednio długa, zwinięta i rozprostowuje się wraz z dorastaniem pacjenta.
Rocznie w opolskim szpitalu ma być wykonywanych 20–30 takich zabiegów, u dzieci i dorosłych. Wskazaniem są głęboki niedosłuch i głuchota od urodzenia lub nabyte wtórnie – spowodowane chorobami, urazami, zmianami wynikającymi z procesu starzenia się. Wszczepienie implantu u dorosłych pozwala im na utrzymanie aktywności społecznej. Przeciwwskazaniami do zabiegów mogą być niektóre wady czaszki, choroby neurologiczne, psychiczne i znaczące opóźnienie rozwojowe.
– Przekształcenie szpitala w kliniczny pozwala nam na wykonywanie między innymi takich operacji, bo do naszego zespołu dołączył prof. Morawski, który podjął się też kierowania uniwersytecką kliniką. Dzięki temu możemy zaoferować pacjentom z województwa opolskiego szerszy zakres świadczeń medycznych. Ważne jest także wsparcie Narodowego Funduszu Zdrowia, który finansuje te drogie procedury. Cieszę się także, że pacjent i jego mama są zadowoleni z przebiegu operacji i opieki – podkreślił dyrektor placówki Dariusz Madera.
O sprawie napisano na stronie internetowej placówki 11 marca.
Przeczytaj także: „W szpitalach leczy się wszystkich – tak zorganizowano system” i „ARS – profesjonalny nadzór nad podmiotami leczniczymi”.