Rewolucja w terapii zakażeń HCV – znaczny wzrost skuteczności leczenia

Udostępnij:
W terapii zakażeń HCV zmiany postępują tak szybko jak w żadnej innej dziedzinie współczesnej medycyny. Niestety – jak podkreśla w rozmowie z portalem Termedia prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii UM w Białymstoku – nadal problemem jest wczesne wykrycie wirusa, zwłaszcza u najmłodszych pacjentów.
- Skoro zakażenie HCV w zasadzie nie daje objawów, jak stawia się diagnozę?
- Najczęstszym powodem diagnozowania są nieprawidłowe aktywności aminotransferaz. Te badania nie są oczywiście wykonywane rutynowo przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Dużą grupą osób, która trafia do nas do diagnostyki i leczenia są krwiodawcy. Przy okazji badań w stacjach krwiodawstwa okazuje się, że są zakażeni. Jednak to dotyczy osób dorosłych a nie dzieci. Niestety u dzieci rzadziej wykonuje się badania laboratoryjne. Wiadomo, że nie są one przyjemne więc rodzice ich unikają, zwłaszcza jeśli nie ma konkretnych wskazań by je wykonać. Dzieci nie mogą być dawcami krwi co również jest powodem rzadkich rozpoznań zakażenia HCV u najmłodszych. Co prawda przypadki te występują u dzieci sporadycznie, niemniej jednak są notowane.

-Gdzie najczęściej dzieci się zarażają?
- W wieku późniejszym może do tego dojść przy okazji kolczykowań, tatuowania a także niestety w związku ze stosowaniem dożylnych narkotyków. Jednak najmłodsze dzieci zarażają się najczęściej w szpitalach.

- To zdecydowanie niechlubna karta szpitali. Czy mimo rozwoju technologii nie robi się nic, żeby zwiększyć bezpieczeństwo pacjentów?
-Zdecydowana większość zakażeń u osób dorosłych nastąpiła przed rokiem 1993 kiedy to dopiero wprowadzono znaczne zmiany w stacjach krwiodawstwa. Później jednak przez wiele lat procedury w polskiej opiece zdrowotnej nadal nie były doskonałe. Nie tylko zresztą w naszym kraju. Niedawno przecież mieliśmy przykład zaniedbań we francuskich, bardzo dobrych szpitalach, gdzie wykryto łańcuszek zakażeń HCV. Trudno jednak dokładnie określić skalę problemu. Ciężko jest nawet oszacować jak wiele osób ulega infekcjom w placówkach opieki zdrowotnej, ponieważ zakażenie HCV długo nie daje żadnych objawów. Kiedy dochodzi do przypadkowego wykrycia nie jesteśmy w stanie określić ani miejsca ani czasu tej infekcji. To niestety ogranicza możliwości dotarcia do przyczyn. Opieramy się tutaj bardziej na prawdopodobieństwie.

- Ile czasu zatem musi minąć, żeby takie zakażenie dało objawy?
-To jest zmienne, zależy od genotypu człowieka. Jest też wiele innych czynników, które mogą ten proces przyśpieszyć lub spowolnić. Większości z nich niestety nadal nie znamy. Faktem jest, że są osoby, które przez całe lata nie rozwijają progresji choroby pomimo zakażenia i są też takie, które w bardzo młodym wieku cierpią już na marskość wątroby. Niestety 10 proc. rozpoznań zakażenia tym wirusem następuje w momencie, w którym pacjenta ta marskość już „dopada” i jest ściśle związana z HCV a nie np. z chorobą alkoholową.

- Dużo się mówi o rewolucji w terapii zakażeń HCV. Czy faktycznie dostrzega Pan zauważalny przełom w leczeniu tych pacjentów?
-W ubiegłym roku zarejestrowane zostały dwa leki- inhibitory proteazy, których dodanie do dotychczasowej standardowej terapii spowodowało wzrost skuteczności leczenia o 75 proc. Co najważniejsze ten wzrost został zauważony w grupach tzw. trudnych pacjentów czyli tam gdzie ta poprawa była najbardziej potrzebna.
Do tej pory w tych przypadkach leczenie dawało zaledwie 10 i 20 proc. skuteczności.

- Czy ta rewolucja dotyczy też diagnostyki?

- Diagnostyka jest obecnie na takim poziomie, że jej dalszy postęp jest wręcz trudny do wyobrażenia. W tej chwili rutynowo w ośrodkach-również polskich- oznaczanie poziomu wiremii sięga nawet dziesięciu jednostek. Parę lat temu było to dla nas marzenie, które wydawało się nieosiągalne. Dziś to standard nawet w badaniach klinicznych. Zatem w rutynowych procedurach diagnostycznych osiągnęliśmy taki poziom diagnostycznej czułości jaki konieczny jest w najbardziej wymagających badaniach. Głównym wyzwaniem, o które walczymy, jest powstanie programu wczesnej diagnostyki zakażenia HCV. Jego kluczowym elementem powinno być finansowanie badań anty-HCV przez Narodowy Fundusz Zdrowia. W założeniu ten program koncentrowałby się na tzw. grupach ryzyka. Przykładowo jeśli dziecko miałoby historię hospitalizacji to obowiązkowo powinno zostać zbadane pod kątem HCV.

-Dzięki szczepieniom ostre wirusowe zapalenie wątroby typu B to już rzadkość. Czy jest szansa, że w najbliższym czasie pojawią się także szczepionki anty-HCV?
-To prawda, że dzięki intensywnemu programowi szczepień wprowadzonemu w Polsce, przypadki zakażenia zapaleniem wątroby typu B są bardzo nieliczne. Jeśli teraz taki pacjent trafi na oddział to wzywani są wszyscy studenci, żeby mogli tak szczególny przypadek poznać. Sądzę jednak, że zanim powstanie szczepionka anty-HCV będziemy już mieli bardzo skuteczną terapię. W tym przypadku może się okazać, że najlepszą metodą profilaktyki będzie eliminowanie tego zakażenia u osób, które są jego potencjalnymi źródłami.

Rozmawiała Ewa Gosiewska

*Prof. Robert Flisiak jest kierownikiem naukowym XVI Konferencji Naukowej Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego, która rozpocznie się w najbliższy czwartek w Białymstoku pod hasłem: Postępy w hepatologii. Organizatorem wydarzenia jest Polskie Towarzystwo Hepatologiczne oraz Wydawnictwo Termedia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.