Sąd Najwyższy: szpitale mogą spokojnie odprawiać z kwitkiem parabanki i konsorcja

Udostępnij:
Szpitale nie będą musiały płacić części należności wartych miliony złotych. Sąd Najwyższy zarzucił firmom parabankowym nielegalny handel długami. Prawo jest jasne – obrót należnościami szpitalnymi wymaga zgody organu założycielskiego, najczęściej samorządu – podkreślił sąd.
- Przepis został wprowadzony, żeby ukrócić ten proceder. Ale firmy windykacyjne wymyślają nowe sposoby na ominięcie tego wymogu. Ostatni to konsorcja – zauważa „Dziennik Gazeta Prawna”.

Tworzą je dostawca usług dla szpitala (np. leków) i parabank, który za nie płaci, licząc, że placówka nie ureguluje należności na czas. Wtedy domaga się odsetek. Ryzykuje niewiele, bo jak wynika z danych firmy Nettle (współpracującej z dostawcami), średni czas oczekiwania na zapłatę przez szpitale wynosi 230 dni. Ustawowy termin to 60 dni.

Jak tłumaczy Szymon Jusiel z Kancelarii Prawa Gospodarczego i Finansowego w Warszawie prowadzący sprawy w imieniu szpitali, umowy konsorcjów z placówkami zdrowia Sąd Najwyższy uznał za nielegalne.

Jak zauważa dziennik zapadły też już pierwsze decyzje sądów okręgowych powołujące się na orzeczenie SN, które pozwalają klinikom na niepłacenie takich należności. Centralny Szpital Kliniczny w Warszawie i Szpital Kliniczny Dzieciątka Jezus otrzymały zwolnienie z konieczności uregulowania łącznie ponad 200 tys. zł. Pieniędzy od placówek domagały się tak właśnie zawiązane konsorcja.

Skala zobowiązań, które powstały w wyniku umów konsorcyjnych, może wynosić nawet kilkaset milionów złotych. Tylko firma Nettle ma podpisane takie kontrakty z dostawcami usług dla szpitali na kwotę 340 mln zł. Magellan, znaczący gracz na rynku finansowania placówek ochrony zdrowia, nie chce mówić o konkretnych sumach, chociaż również zawiera takiego rodzaju umowy
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.