iStock
Skończmy z tymi reformami
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 09.05.2022
Źródło: Menedżer Zdrowia/Zbigniew Hupało
Tagi: | Zbigniew Hupało |
– Nie szczegóły w projekcie ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitali są ważne, ale przyjęta koncepcja. Ta zakłada, że kiepska sytuacja podmiotów wynika ze złego zarządzania i nieefektywnej struktury własnościowej, a system będzie uzdrowiony, kiedy zostanie scentralizowany. To przykład źle postawionej diagnozy – pisze w „Menedżerze Zdrowia” Zbigniew Hupało.
Komentarz Zbigniewa Hupały, dyrektora Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Gostyniu:
Projekt ustawy praktycznie nie zakłada zwiększenia finansowania systemu. Powszechne jest przekonanie, że każdy system ochrony zdrowia pochłonie każdą ilość pieniędzy, co jest zresztą prawdą. Liczni specjaliści postulują jednak nie bezustanne dolewanie pieniędzy, ale dorównanie pod względem wydatków chociażby do średniej Unii Europejskiej. Chodzi jednak nie tylko o pieniądze, lecz także o inne zasoby – biorąc pod uwagę liczbę pielęgniarek na określoną liczbę ludności, jesteśmy w ogonie Europy, a pod względem liczby lekarzy dokładnie na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej. W Polsce liczba praktykujących lekarzy na 1000 mieszkańców wynosi 2,4, w Unii Europejskiej 3,8 (dane OECD za 2018 r.).
Zwróćmy uwagę, że najlepsze systemy w Europie paradoksalnie działają tak dobrze dlatego, że przyjęły założenia zupełnie odwrotne w stosunku do nowej polskiej reformy. Weźmy pod uwagę jeden z najlepszych systemów na świecie, francuski, a także rozwiązania niemieckie, które były dla nas bardzo często wzorem. Otóż w tych krajach władze samorządowe, lokalne czy regionalne są bardzo ważnym partnerem w określaniu i realizacji polityki zdrowotnej. W Niemczech landy odpowiadają za opracowanie planów opieki szpitalnej, które często bardzo od siebie się różnią, gdyż biorą pod uwagę specyfikę danego regionu. Co ciekawe, w opracowywaniu takiego planu uczestniczą przedstawiciele landów, kas chorych i – co jest nie do pomyślenia w Polsce – przedstawiciele szpitali. We Francji z kolei funkcjonują regionalne agencje zdrowia odpowiedzialne za wdrażanie krajowej polityki zdrowotnej, a także za przygotowanie i realizację programu regionalnego.
Ponadto projekt w praktyce zakłada centralizację systemu i „upaństwowienie” samorządowych szpitali, a tymczasem większość rozwiązań w krajach Zachodu polega na zróżnicowaniu struktury właścicielskiej. W Niemczech zaledwie 48 proc. łóżek szpitalnych w systemie to łóżka publiczne (w większości samorządowe), pozostałe funkcjonują w ramach prywatnych przedsięwzięć zarówno for profit, jak i non profit. We Francji odsetek publicznych łóżek wynosi 66 proc., pozostałe funkcjonują również w ramach prywatnych podmiotów for profit i non profit.
Mówiąc o środkach finansowych – ważna jest nie tylko ich ilość, lecz także sposób wydawania. W projekcie praktycznie pomija się rolę Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji oraz Narodowego Funduszu Zdrowia. Dwóch instytucji, które z jednej strony mają wykwalifikowaną kadrę, znającą doskonale system, a z drugiej strony posiadają realną i największą władzę. Dzięki temu, korzystając z już istniejących rozwiązań prawnych, mogłyby skutecznie regulować system, wprowadzać korzystne rozwiązania, takie chociażby, jak przenoszenie ciężaru leczenia z sektora szpitalnego na ambulatoryjny. Niezbędne jednak jest, wzorem chociażby rozwiązań niemieckich, zaproszenie do aktywniejszej współpracy przedstawicieli samorządów czy podmiotów leczniczych, których głos w dzisiejszym systemie praktycznie się nie liczy.
Reasumując – nie negując niektórych założeń twórców nowej reformy, zastanówmy się nad momentem wprowadzenia zmian. Placówki medyczne nadal zmagają się z trudami pandemii, a za chwilę będą musiały podjąć nowe wyzwania związane z napływem uchodźców z objętej wojną Ukrainy.
Następnie pomyślmy, jak zwiększyć zasoby pieniężne, ludzkie, inwestycyjne i w jaki sposób je zadysponować. Dopiero potem zmieniajmy i modernizujmy podmioty szpitalne. Bo na pewno tego potrzebują.
Tekst opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 1–2/2022. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Przeczytaj także: „Reforma szpitalnictwa – nowy projekt i raport z uwagami”, „Jak powinien nazywać się projekt ustawy o reformie szpitalnictwa”, „Pieniądze na oddłużenie szpitali, a nie na ARS”, „Projekt destabilizacji szpitalnictwa”, „Szalejąca prywatyzacja”, „Pieniądze na oddłużenie szpitali, a nie na ARS”, „Kontrola dyrektora”, „Projekt bez nadziei” i „Projekt ustawy – ważne zmiany w szpitalnictwie”.
Projekt ustawy praktycznie nie zakłada zwiększenia finansowania systemu. Powszechne jest przekonanie, że każdy system ochrony zdrowia pochłonie każdą ilość pieniędzy, co jest zresztą prawdą. Liczni specjaliści postulują jednak nie bezustanne dolewanie pieniędzy, ale dorównanie pod względem wydatków chociażby do średniej Unii Europejskiej. Chodzi jednak nie tylko o pieniądze, lecz także o inne zasoby – biorąc pod uwagę liczbę pielęgniarek na określoną liczbę ludności, jesteśmy w ogonie Europy, a pod względem liczby lekarzy dokładnie na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej. W Polsce liczba praktykujących lekarzy na 1000 mieszkańców wynosi 2,4, w Unii Europejskiej 3,8 (dane OECD za 2018 r.).
Zwróćmy uwagę, że najlepsze systemy w Europie paradoksalnie działają tak dobrze dlatego, że przyjęły założenia zupełnie odwrotne w stosunku do nowej polskiej reformy. Weźmy pod uwagę jeden z najlepszych systemów na świecie, francuski, a także rozwiązania niemieckie, które były dla nas bardzo często wzorem. Otóż w tych krajach władze samorządowe, lokalne czy regionalne są bardzo ważnym partnerem w określaniu i realizacji polityki zdrowotnej. W Niemczech landy odpowiadają za opracowanie planów opieki szpitalnej, które często bardzo od siebie się różnią, gdyż biorą pod uwagę specyfikę danego regionu. Co ciekawe, w opracowywaniu takiego planu uczestniczą przedstawiciele landów, kas chorych i – co jest nie do pomyślenia w Polsce – przedstawiciele szpitali. We Francji z kolei funkcjonują regionalne agencje zdrowia odpowiedzialne za wdrażanie krajowej polityki zdrowotnej, a także za przygotowanie i realizację programu regionalnego.
Ponadto projekt w praktyce zakłada centralizację systemu i „upaństwowienie” samorządowych szpitali, a tymczasem większość rozwiązań w krajach Zachodu polega na zróżnicowaniu struktury właścicielskiej. W Niemczech zaledwie 48 proc. łóżek szpitalnych w systemie to łóżka publiczne (w większości samorządowe), pozostałe funkcjonują w ramach prywatnych przedsięwzięć zarówno for profit, jak i non profit. We Francji odsetek publicznych łóżek wynosi 66 proc., pozostałe funkcjonują również w ramach prywatnych podmiotów for profit i non profit.
Mówiąc o środkach finansowych – ważna jest nie tylko ich ilość, lecz także sposób wydawania. W projekcie praktycznie pomija się rolę Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji oraz Narodowego Funduszu Zdrowia. Dwóch instytucji, które z jednej strony mają wykwalifikowaną kadrę, znającą doskonale system, a z drugiej strony posiadają realną i największą władzę. Dzięki temu, korzystając z już istniejących rozwiązań prawnych, mogłyby skutecznie regulować system, wprowadzać korzystne rozwiązania, takie chociażby, jak przenoszenie ciężaru leczenia z sektora szpitalnego na ambulatoryjny. Niezbędne jednak jest, wzorem chociażby rozwiązań niemieckich, zaproszenie do aktywniejszej współpracy przedstawicieli samorządów czy podmiotów leczniczych, których głos w dzisiejszym systemie praktycznie się nie liczy.
Reasumując – nie negując niektórych założeń twórców nowej reformy, zastanówmy się nad momentem wprowadzenia zmian. Placówki medyczne nadal zmagają się z trudami pandemii, a za chwilę będą musiały podjąć nowe wyzwania związane z napływem uchodźców z objętej wojną Ukrainy.
Następnie pomyślmy, jak zwiększyć zasoby pieniężne, ludzkie, inwestycyjne i w jaki sposób je zadysponować. Dopiero potem zmieniajmy i modernizujmy podmioty szpitalne. Bo na pewno tego potrzebują.
Tekst opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 1–2/2022. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Przeczytaj także: „Reforma szpitalnictwa – nowy projekt i raport z uwagami”, „Jak powinien nazywać się projekt ustawy o reformie szpitalnictwa”, „Pieniądze na oddłużenie szpitali, a nie na ARS”, „Projekt destabilizacji szpitalnictwa”, „Szalejąca prywatyzacja”, „Pieniądze na oddłużenie szpitali, a nie na ARS”, „Kontrola dyrektora”, „Projekt bez nadziei” i „Projekt ustawy – ważne zmiany w szpitalnictwie”.