Warszawski Uniwersytet Medyczny/Tomasz Świętoniowski
Studiowanie otwiera na świat
Arkadiusz Kołodziej, student szóstego roku kierunku lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, opowiada o stażu w programie BioLAB prowadzonym przez Polsko-Amerykańską Komisję Fulbrighta, projekcie szpitala na księżycu i o tym, że „ani w podstawówce, ani w liceum nikt nie uczy nas, jak się uczyć”.
Czy pamiętasz swoją pierwszą inaugurację roku akademickiego - co wtedy myślałeś, jakie miałeś plany?
– Byłem przekonany, że będę wielkim neurochirurgiem jak bohaterowie serialu „Grey's Anatomy”, który wtedy oglądałem. Potem, gdy już miałem kontakt z pacjentami i zobaczyłem, jak wygląda praca chirurga, zrozumiałem, że to nie jest do końca dla mnie. Ale pamiętam, że na inauguracji byłem bardzo podekscytowany. Znalazłem się w nowym miejscu, bo nie pochodzę z Warszawy, zaczynałem nowy etap. Przeprowadzka dostarczyła mi sporo emocji. A potem pierwszy rok. Mówi się, że jest najtrudniejszy, ale dla mnie nie był taki trudny. Jest trochę przesady w opiniach, że człowiek ciągle się uczy i nie ma chwili na nic innego. To kwestia organizacji czasu.
Właśnie wróciłeś z prestiżowego Programu BioLAB prowadzonego przez Polsko-Amerykańską Komisję Fulbrighta. Co trzeba zrobić, żeby się tam dostać?
– BioLAB to roczny staż dla studentów nauk biologicznych w czterech amerykańskich instytucjach naukowych: University of Virginia, University of Chicago, Oklahoma Medical Research Foundation oraz UT Southwestern Medical Center. Przeznaczony jest dla studentów nauk biologicznych. Dowiedziałem się o nim dość przypadkowo. Koleżanka, która interesuje się różnymi możliwościami wyjazdów zagranicznych, przesłała mi informację. Zdecydowałem się z ciekawości. Najpierw wypełniłem aplikację na stronie Fulbrighta. Potem odbyły się rozmowy kwalifikacyjne z przedstawicielami każdej z czterech amerykańskich uczelni biorących udział w programie. Liczyło się przede wszystkim zaangażowanie i motywacja. Fakt, że jestem studentem medycyny, zatem nie mam dużego doświadczenia laboratoryjnego, nie był problemem, ponieważ wykazałem, że praca w laboratorium bardzo mnie interesuje i chcę się tego nauczyć. Przydało się też uczestnictwo w Kole Mikrobiologii WUM.
Czym dokładnie zajmowałeś się na stażu?
– Zdecydowałem się na wyjazd do Uniwersytetu Wirginii w Charlottesville na wschodzie Stanów Zjednoczonych. Pracowałem w klinice anestezjologii w zespole prof. Zhiyi Zuo, naukowca pochodzącego z Chin. Jego team składał się głównie z Chińczyków. Później grupa stała się bardziej międzynarodowa, ponieważ dołączyli Amerykanie i studentka z Ghany. Każdy zajmował się odrębnym projektem. Moje badania dotyczyły snu, a właściwie zmian w strukturze snu, które zachodzą wraz z procesem starzenia się. Zarówno na modelu zwierzęcym jak i w badaniach na ludziach potwierdzono, że istnieją różnice we wzorcach snu pomiędzy starymi a młodymi osobnikami, dotyczą one przede wszystkim skrócenia się fazy snu REM (szybkiego ruchu gałek ocznych) u osobników starszych. Faza REM jest niezwykle istotna w kontekście uczenia, procesu zapamiętywania oraz konsolidacji wspomnień. W moim projekcie skupiłem się na gorącym w nauce temacie mikrobiomu jelitowego. Wiadomo już, że ma on wpływ na funkcjonowanie naszego mózgu, w tym prawdopodobnie także na zdrowie psychiczne oraz funkcje poznawcze. Co ciekawe, wiadomo także, że mikrobiom jelitowy również zmienia się w zależności od wieku - zarówno u myszy oraz innych ssaków, jak i u człowieka. Wysnuliśmy hipotezę, że zmiany snu są powiązane ze zmianami mikrobiomu. Żeby sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest, musiałem wszczepić myszom specjalne implanty z elektrodami, żeby można było odczytywać aktywność mózgów gryzoni podczas snu. W kolejnym etapie wykonywałem przeszczepy flory bakteryjnej pomiędzy poszczególnymi grupami wiekowymi myszy. Po przeszczepieniu „młodego mikrobiomu” starszym osobnikom – ich wzorzec snu się zmieniał i był bardziej podobny do tego, jak śpią młodsze gryzonie - fazy REM występowały częściej oraz trwały dłużej! Okazało się więc, że zależność istnieje. Choć oczywiście za wcześnie na ostateczne wnioski, potencjalnie zmiany zachodzące wraz z wiekiem w mikrobiomie jelitowym mogą być jedną z przyczyn, dla których wśród osób starszych występują problemy ze snem oraz pogorszenie funkcji poznawczych zdecydowanie częściej niż u młodszych.
Co ważnego dał ci program Fulbrighta?
– Dobrze nauczyłem się technik laboratoryjnych. Zyskałem też perspektywę robienia doktoratu na uczelni zagranicznej. Wiem, że większość osób po tym programie bez problemu dostaje się na studia doktoranckie w Europie i w Stanach. Poza tym praca w wielokulturowym zespole, zderzenie z odmienną kulturą, sprawiły, że stałem się jeszcze bardziej otwarty na różnice między ludźmi. Myślę, że teraz o wiele łatwiej będzie mi radzić sobie w pracy w grupach wielonarodowych. Staż to była naprawdę fantastyczna przygoda.
Żeby wyjechać na staż, trzeba mieć wysoką średnią. Czy masz jakiś sposób na to, żeby się efektywnie uczyć?
– Dużym minusem naszego systemu nauczania jest to, że ani w podstawówce, ani w liceum nikt nie uczy nas, jak się uczyć. W efekcie wiele osób mechanicznie robi notatki na zajęciach, a potem czyta je setki razy, nie skupiając się na tym, co czyta, w wystarczającym stopniu. Tego rodzaju uczenie się nie jest zbyt efektywne. Dobrze jest użyć wyobraźni. Gdy jeszcze w dzieciństwie czytałem fantastykę, wyobrażałem sobie miejsca, o których czytam. Te obrazy na długo pozostawały w mojej głowie. Każdy kto w dzieciństwie czytał Harry’ego Pottera, do tej pory wie, jak wygląda Hogwart. Ale nie każdy, kto uczył się biologii, wie, jak zbudowany jest mózg – być może dlatego, że nigdy nie próbował go sobie wyobrazić. Wizualizacja tego, czego się uczymy, jest bardzo pomocna. W kognitywistce mówi się o budowaniu pałacu pamięci. To trik, który polega na wiązaniu ze sobą różnych elementów. Korzystając z wyobraźni, możemy ułożyć poszczególne obrazy-informacje obok siebie, tak by potem kojarzyły się ze sobą. Nie wiem, czy jest to metoda dla każdego, mnie bardzo pomaga. Nie lubię też powtarzać wiele razy tego samego. Kiedy się uczę, korzystam z różnych źródeł. Wówczas nawet, gdy czytam na ten sam temat, zyskuję nowe spojrzenie. Gdy intensywnie się uczymy, warto się też wysypiać. Właśnie podczas snu nasz mózg koduje przyswojone informacje. Dla każdego to kwestia indywidualna, jednakże wysypianie się przynosi zdecydowane lepsze skutki niż zakuwanie w nocy przed egzaminem. I badania to potwierdzają.
Jak ci się studiuje na WUM, co jest tu najcenniejsze?
– Na uczelni działa bardzo dużo kół naukowych, ponad 200. To ogromna wartość. Można się rozwijać wśród osób zainteresowanych tą samą dziedziną. Byłem członkiem kilku kół, a wiedzę laboratoryjną poszerzałem przede wszystkim w Kole Mikrobiologii. WUM oferuje także zajęcia praktyczne w wielu szpitalach ze zróżnicowanymi pacjentami. Dzięki temu możemy się zorientować, co chcielibyśmy robić w przyszłości, a co nie jest dla nas. Bardzo cenne są również zajęcia warsztatowe, na których można uczyć się praktyki na sprzętach symulacyjnych.
Oprócz medycyny masz też inne zainteresowania. Skąd pomysł na projekt szpital na księżycu?
– Interesuję się kosmosem, przede wszystkim medycyną kosmiczną. Wszystko zaczęło się, gdy wyjechałem do Madrytu w ramach prowadzonego na WUM programu Erasmus +. Tam zobaczyłem ogłoszenie, które było związane z analogową misją kosmiczną. Analogowe misje polegają na symulowaniu warunków kosmicznych na Ziemi. Dzieje się to w specjalnie zaprojektowanych pomieszczeniach zwanych habitatami. Co ciekawe, analogowa misja kosmiczna, na którą się zapisałem miała odbyć się w Polsce. Zatem po powrocie z Erasmusa zamknąłem się na sześć tygodni w habitacie, gdzie odbywało się badanie dotyczące wpływu diety i warunków świetlnych na codzienne funkcjonowanie w kosmosie. Podczas tej analogowej misji kosmicznej poznałem inne osoby zainteresowane kosmosem, czyli grupę InSpace. Z nimi brałem potem udział w projektowaniu bazy na księżycu. Był to konkurs jednej z amerykańskich fundacji i zakładał zaprojektowanie domu na księżycu. Razem z kolegami stwierdziliśmy, że nie jest to jednak tak interesujące jak szpital, więc zaprojektowaliśmy szpital. Dzięki temu dowiedziałem się bardzo dużo na temat fizjologii człowieka w kosmosie.
Przed tobą ostatni rok studiów, co potem?
– Moje najbliższe plany to doktorat i praca w laboratorium. Potem prawdopodobnie specjalizacja. Właściwie od początku studiów interesuje mnie psychiatria. Myślę, że pójdę w tym kierunku. Jestem jednak otwarty na zmiany, które jeszcze mogą przyjść. Przez ostatnie lata nauczyłem się, że warto iść za swoimi pragnieniami, szukać swojej drogi. Zdarza się, że czasem zaniżamy swoje możliwości, uważamy, że coś jest dla nas zbyt prestiżowe, zbyt elitarne. Tymczasem zawsze warto próbować to zdobyć. Nawet jeśli się nie uda, możemy wyciągnąć wnioski i czegoś się nauczyć.
Rozmawiała Iwona Kołakowska z Biura Komunikacji i Promocji WUM.
Materiał w „Menedżerze Zdrowia” opublikowano za zgodą i dzięki uprzejmości Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego – pierwotnie udostępniono go na stronie internetowej: www.wum.edu.pl/node/17382.
– Byłem przekonany, że będę wielkim neurochirurgiem jak bohaterowie serialu „Grey's Anatomy”, który wtedy oglądałem. Potem, gdy już miałem kontakt z pacjentami i zobaczyłem, jak wygląda praca chirurga, zrozumiałem, że to nie jest do końca dla mnie. Ale pamiętam, że na inauguracji byłem bardzo podekscytowany. Znalazłem się w nowym miejscu, bo nie pochodzę z Warszawy, zaczynałem nowy etap. Przeprowadzka dostarczyła mi sporo emocji. A potem pierwszy rok. Mówi się, że jest najtrudniejszy, ale dla mnie nie był taki trudny. Jest trochę przesady w opiniach, że człowiek ciągle się uczy i nie ma chwili na nic innego. To kwestia organizacji czasu.
Właśnie wróciłeś z prestiżowego Programu BioLAB prowadzonego przez Polsko-Amerykańską Komisję Fulbrighta. Co trzeba zrobić, żeby się tam dostać?
– BioLAB to roczny staż dla studentów nauk biologicznych w czterech amerykańskich instytucjach naukowych: University of Virginia, University of Chicago, Oklahoma Medical Research Foundation oraz UT Southwestern Medical Center. Przeznaczony jest dla studentów nauk biologicznych. Dowiedziałem się o nim dość przypadkowo. Koleżanka, która interesuje się różnymi możliwościami wyjazdów zagranicznych, przesłała mi informację. Zdecydowałem się z ciekawości. Najpierw wypełniłem aplikację na stronie Fulbrighta. Potem odbyły się rozmowy kwalifikacyjne z przedstawicielami każdej z czterech amerykańskich uczelni biorących udział w programie. Liczyło się przede wszystkim zaangażowanie i motywacja. Fakt, że jestem studentem medycyny, zatem nie mam dużego doświadczenia laboratoryjnego, nie był problemem, ponieważ wykazałem, że praca w laboratorium bardzo mnie interesuje i chcę się tego nauczyć. Przydało się też uczestnictwo w Kole Mikrobiologii WUM.
Czym dokładnie zajmowałeś się na stażu?
– Zdecydowałem się na wyjazd do Uniwersytetu Wirginii w Charlottesville na wschodzie Stanów Zjednoczonych. Pracowałem w klinice anestezjologii w zespole prof. Zhiyi Zuo, naukowca pochodzącego z Chin. Jego team składał się głównie z Chińczyków. Później grupa stała się bardziej międzynarodowa, ponieważ dołączyli Amerykanie i studentka z Ghany. Każdy zajmował się odrębnym projektem. Moje badania dotyczyły snu, a właściwie zmian w strukturze snu, które zachodzą wraz z procesem starzenia się. Zarówno na modelu zwierzęcym jak i w badaniach na ludziach potwierdzono, że istnieją różnice we wzorcach snu pomiędzy starymi a młodymi osobnikami, dotyczą one przede wszystkim skrócenia się fazy snu REM (szybkiego ruchu gałek ocznych) u osobników starszych. Faza REM jest niezwykle istotna w kontekście uczenia, procesu zapamiętywania oraz konsolidacji wspomnień. W moim projekcie skupiłem się na gorącym w nauce temacie mikrobiomu jelitowego. Wiadomo już, że ma on wpływ na funkcjonowanie naszego mózgu, w tym prawdopodobnie także na zdrowie psychiczne oraz funkcje poznawcze. Co ciekawe, wiadomo także, że mikrobiom jelitowy również zmienia się w zależności od wieku - zarówno u myszy oraz innych ssaków, jak i u człowieka. Wysnuliśmy hipotezę, że zmiany snu są powiązane ze zmianami mikrobiomu. Żeby sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest, musiałem wszczepić myszom specjalne implanty z elektrodami, żeby można było odczytywać aktywność mózgów gryzoni podczas snu. W kolejnym etapie wykonywałem przeszczepy flory bakteryjnej pomiędzy poszczególnymi grupami wiekowymi myszy. Po przeszczepieniu „młodego mikrobiomu” starszym osobnikom – ich wzorzec snu się zmieniał i był bardziej podobny do tego, jak śpią młodsze gryzonie - fazy REM występowały częściej oraz trwały dłużej! Okazało się więc, że zależność istnieje. Choć oczywiście za wcześnie na ostateczne wnioski, potencjalnie zmiany zachodzące wraz z wiekiem w mikrobiomie jelitowym mogą być jedną z przyczyn, dla których wśród osób starszych występują problemy ze snem oraz pogorszenie funkcji poznawczych zdecydowanie częściej niż u młodszych.
Co ważnego dał ci program Fulbrighta?
– Dobrze nauczyłem się technik laboratoryjnych. Zyskałem też perspektywę robienia doktoratu na uczelni zagranicznej. Wiem, że większość osób po tym programie bez problemu dostaje się na studia doktoranckie w Europie i w Stanach. Poza tym praca w wielokulturowym zespole, zderzenie z odmienną kulturą, sprawiły, że stałem się jeszcze bardziej otwarty na różnice między ludźmi. Myślę, że teraz o wiele łatwiej będzie mi radzić sobie w pracy w grupach wielonarodowych. Staż to była naprawdę fantastyczna przygoda.
Żeby wyjechać na staż, trzeba mieć wysoką średnią. Czy masz jakiś sposób na to, żeby się efektywnie uczyć?
– Dużym minusem naszego systemu nauczania jest to, że ani w podstawówce, ani w liceum nikt nie uczy nas, jak się uczyć. W efekcie wiele osób mechanicznie robi notatki na zajęciach, a potem czyta je setki razy, nie skupiając się na tym, co czyta, w wystarczającym stopniu. Tego rodzaju uczenie się nie jest zbyt efektywne. Dobrze jest użyć wyobraźni. Gdy jeszcze w dzieciństwie czytałem fantastykę, wyobrażałem sobie miejsca, o których czytam. Te obrazy na długo pozostawały w mojej głowie. Każdy kto w dzieciństwie czytał Harry’ego Pottera, do tej pory wie, jak wygląda Hogwart. Ale nie każdy, kto uczył się biologii, wie, jak zbudowany jest mózg – być może dlatego, że nigdy nie próbował go sobie wyobrazić. Wizualizacja tego, czego się uczymy, jest bardzo pomocna. W kognitywistce mówi się o budowaniu pałacu pamięci. To trik, który polega na wiązaniu ze sobą różnych elementów. Korzystając z wyobraźni, możemy ułożyć poszczególne obrazy-informacje obok siebie, tak by potem kojarzyły się ze sobą. Nie wiem, czy jest to metoda dla każdego, mnie bardzo pomaga. Nie lubię też powtarzać wiele razy tego samego. Kiedy się uczę, korzystam z różnych źródeł. Wówczas nawet, gdy czytam na ten sam temat, zyskuję nowe spojrzenie. Gdy intensywnie się uczymy, warto się też wysypiać. Właśnie podczas snu nasz mózg koduje przyswojone informacje. Dla każdego to kwestia indywidualna, jednakże wysypianie się przynosi zdecydowane lepsze skutki niż zakuwanie w nocy przed egzaminem. I badania to potwierdzają.
Jak ci się studiuje na WUM, co jest tu najcenniejsze?
– Na uczelni działa bardzo dużo kół naukowych, ponad 200. To ogromna wartość. Można się rozwijać wśród osób zainteresowanych tą samą dziedziną. Byłem członkiem kilku kół, a wiedzę laboratoryjną poszerzałem przede wszystkim w Kole Mikrobiologii. WUM oferuje także zajęcia praktyczne w wielu szpitalach ze zróżnicowanymi pacjentami. Dzięki temu możemy się zorientować, co chcielibyśmy robić w przyszłości, a co nie jest dla nas. Bardzo cenne są również zajęcia warsztatowe, na których można uczyć się praktyki na sprzętach symulacyjnych.
Oprócz medycyny masz też inne zainteresowania. Skąd pomysł na projekt szpital na księżycu?
– Interesuję się kosmosem, przede wszystkim medycyną kosmiczną. Wszystko zaczęło się, gdy wyjechałem do Madrytu w ramach prowadzonego na WUM programu Erasmus +. Tam zobaczyłem ogłoszenie, które było związane z analogową misją kosmiczną. Analogowe misje polegają na symulowaniu warunków kosmicznych na Ziemi. Dzieje się to w specjalnie zaprojektowanych pomieszczeniach zwanych habitatami. Co ciekawe, analogowa misja kosmiczna, na którą się zapisałem miała odbyć się w Polsce. Zatem po powrocie z Erasmusa zamknąłem się na sześć tygodni w habitacie, gdzie odbywało się badanie dotyczące wpływu diety i warunków świetlnych na codzienne funkcjonowanie w kosmosie. Podczas tej analogowej misji kosmicznej poznałem inne osoby zainteresowane kosmosem, czyli grupę InSpace. Z nimi brałem potem udział w projektowaniu bazy na księżycu. Był to konkurs jednej z amerykańskich fundacji i zakładał zaprojektowanie domu na księżycu. Razem z kolegami stwierdziliśmy, że nie jest to jednak tak interesujące jak szpital, więc zaprojektowaliśmy szpital. Dzięki temu dowiedziałem się bardzo dużo na temat fizjologii człowieka w kosmosie.
Przed tobą ostatni rok studiów, co potem?
– Moje najbliższe plany to doktorat i praca w laboratorium. Potem prawdopodobnie specjalizacja. Właściwie od początku studiów interesuje mnie psychiatria. Myślę, że pójdę w tym kierunku. Jestem jednak otwarty na zmiany, które jeszcze mogą przyjść. Przez ostatnie lata nauczyłem się, że warto iść za swoimi pragnieniami, szukać swojej drogi. Zdarza się, że czasem zaniżamy swoje możliwości, uważamy, że coś jest dla nas zbyt prestiżowe, zbyt elitarne. Tymczasem zawsze warto próbować to zdobyć. Nawet jeśli się nie uda, możemy wyciągnąć wnioski i czegoś się nauczyć.
Rozmawiała Iwona Kołakowska z Biura Komunikacji i Promocji WUM.
Materiał w „Menedżerze Zdrowia” opublikowano za zgodą i dzięki uprzejmości Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego – pierwotnie udostępniono go na stronie internetowej: www.wum.edu.pl/node/17382.