Szczepienia – polisa na zdrowie

Udostępnij:
Wśród lekarzy od ponad 100 lat panuje consensus – szczepienia to kwestia odpowiedzialności za zdrowie swoje, rodziny a także całej populacji. Gorzej, że świadomość społeczna w tym względzie wciąż wymaga pracy u podstaw.
Szczepienia przeciw chorobom zakaźnym są jednym z największych osiągnięć medycyny. Wydawałoby się, że czas, gdy np. z powodu dżumy wymarła niemal połowa ludności Europy, czy grypy, na którą prawie 100 lat temu w ciągu kilku miesięcy zmarło około 50 mln osób, minął bezpowrotnie. Niestety. Ciągle, co roku z powodu chorób zakaźnych umiera wiele milionów ludzi, również w krajach tzw. cywilizowanych. Powód – drobnoustroje cały czas mutują, a dostępnych i skutecznych szczepionek nie udaje się dostarczyć dla wszystkich potrzebujących.

Stosowanie szczepień jest szczególnie istotne w zapobieganiu chorobom wirusowym, które z reguły są bardzo trudne do leczenia farmakologicznego. Niektóre szczepionki podawane są raz na całe życie, inne, tak jak np. przeciwko grypie, co roku.

Korzyści, jakie płyną ze szczepień zauważalne są zarówno w skali mikro jak i makro: korzysta ten, kto się szczepi (bo jak nie chorujemy, to nie płacimy za leki, nie korzystamy z L4, a zaszczepione dzieci nie opuszczają zajęć w szkole), jego rodzina i znajomi (bo nie dojdzie do przenoszenia choroby) oraz całe społeczeństwo i państwo (nie chorujemy, więc nie ma potrzeby obciążania budżetu kosztami leczenia chorób i ich powikłań, pracujemy płacąc podatki zamiast eksploatować pracodawcę i ZUS). Bardzo ważna jest też odporność zbiorowiskowa, tzn. wytworzenie bariery z ludzi uodpornionych wokół jednostki, która nie może być ze względów zdrowotnych szczepiona.

Szczepionki, podobnie jak inne leki, mogą być przyczyną objawów niepożądanych, najczęściej: zaczerwienień, obrzęku, bólu w miejscu podania szczepionki, rzadziej – podwyższonej temperatury, złego samopoczucia, bólu głowy. Sugerują wystąpienie „zachorowania po szczepieniu”. Tymczasem mogą być efektem specyficznej reakcji organizmu osoby szczepionej, ale także nieprawidłowego podania, np. zamiast domięśniowo czy podskórnie - donaczyniowo. Objawy niepożądane mogą wystąpić nawet po kilku tygodniach i wówczas szczepionka jest oskarżana o przyczynienie się do ich wystąpienia – tylko, że z reguły to tylko przypadkowa zbieżność czasowa.

- Szczepień nie należy się bać. Nasz układ immunologiczny rozwija się pod wpływem otoczenia. Bodźcami mającymi na to wpływ są różnego rodzaju schorzenia np. infekcje dróg oddechowych, biegunki, ogólnie mówiąc choroby obecne w naszym środowisku oraz te modyfikowane, podawane z zewnątrz w szczepionkach – przekonuje dr n. med. Wojciech Feleszko, pediatra immunolog z Kliniki Pneumonologii i Alergologii Wieku Dziecięcego w Szpitalu Klinicznym WUM w Warszawie.

Wokół szczepień narosło wiele kontrowersji, nieporozumień i dezinformacji. Jak przypomina dr. n. med. Wojciech Feleszko, pediatra immunolog z Kliniki Pneumonologii i Alergologii Wieku Dziecięcego w Szpitalu Klinicznym WUM w Warszawie, najbardziej brzemienna w skutki była publikacja naukowa dr Andrew Wakefielda z 1998 r, który w prestiżowym piśmie naukowym „Lancet” opublikował artykuł, zawierający sugestie jakoby szczepionka MMR (odra, świnka, różyczka) powodowała u dzieci autyzm.
- Ta informacja doprowadziła do krachu szczepień w Wielkiej Brytanii gdzie nastąpił spadek szczepień na te choroby poniżej granicy bezpieczeństwa – przekonuje doktor Feleszko. Argumenty te wielokrotnie obalano jako nie mające żadnych podstaw naukowych i całkowicie nieprawdziwe. Dziesiątki badań zaprzeczyły informacjom Wakefielda, a pismo przeprosiło za publikację. Niestety, ta „plotka” wciąż żyje własnym życiem, także w Polsce.
- Czarny PR zaszkodził szczepieniom MMR, skutkiem czego w ostatnich latach w wielu krajach Europy i świata wzrosła liczba zachorowań na odrę, niebezpieczną chorobę, w przypadku której szczepienia są obowiązkowe – ostrzega lekarz.

To nie jedyny przypadek, kiedy nierzetelnie przeprowadzone badania i tendencyjne informacje o ich wynikach doprowadziły do spadku liczby szczepień. W latach 70. ub. wieku w Niemczech zaprzestano szczepień przeciw krztuścowi, rzekomo z powodu uszkodzeń mózgu jakie mogła wywoływać szczepionka. Francuzom wmówiono z kolei, że szczepionka przeciw wzw typu B jest jedną z przyczyn stwardnienia rozsianego. Wielką histerię wywołała także informacja, że szczepionki – niemal wszystkie – wywołują AIDS, bezpłodność, przenoszą śmiertelne priony.
I choć żadnego z tych doniesień nie potwierdziły wieloletnie, niezależne od firm farmaceutycznych badania, skutki społeczne były zawsze poważne.

Z badań zrealizowanych przez SMG/KRC Poland Media S.A w lutym 2010 wynika, że tylko jedna osoba dorosła na sześć szczepiła się przeciwko grypie, jedna na dziesięć przeciw żółtaczce, a tylko 8 proc. przeciw tężcowi. Zaufanie do szczepień ochronnych przeważa nad sceptycyzmem, chociaż korzystamy ze szczepień rzadko i w ograniczonym zakresie.

Zapytani o choroby, przeciwko którym można się zaszczepić, badani wymieniają grypę, żółtaczkę typu B oraz schorzenia dziecięce: ospę wietrzną, odrę różyczkę, świnkę. Mimo to przeciętny respondent jest w stanie spontanicznie wymienić tylko 2-3 choroby, przeciwko którym można się szczepić.
Nie można powiedzieć, że demonizujemy szczepienia ochronne. Ponad połowa respondentów deklaruje pozytywną lub bardzo pozytywną postawę. Tylko 7 proc. badanych podziela negatywne poglądy, z których jedynie 3 proc. radykalnie odrzuca wszelkie szczepienia. Sceptycy najczęściej uzasadniali swoje postawy „brakiem zaufania”, tym, że „szczepionki nie działają” oraz że „są szkodliwe”. Wśród odpowiedzi znalazły się także takie stwierdzenia jak: „firmy farmaceutyczne chcą zarobić” (4 proc.), „szczepionki są drogie” (4 proc.). Należy jednak podkreślić, że postawy spowodowane pogłoskami o wywoływaniu autyzmu czy cukrzycy przez szczepienia są marginalne.

Co zaskakujące, osób niechętnych szczepieniom jest nieco więcej (około 10 proc.) w grupie najlepiej wykształconych oraz najlepiej zarabiających, a więc mających duże znaczenie opiniotwórcze. Kobiety są nieco bardziej na „tak” niż mężczyźni. Aż jedna trzecia respondentów nie ma wyrobionego zdania w tej sprawie – są to osoby wciąż podatne na wszelkiego rodzaju argumentację, także tę podważającą sensowność i bezpieczeństwo szczepień.
Mimo generalnie dobrej percepcji szczepień, konkluzja nie może być budująca – ponad 70 proc. badanych nie szczepiło się wcale po 18-tym roku życia.

Jak uważa rektor Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, pediatra prof. dr hab. n. med. Jacek Wysocki, model szczepień obowiązkowych realizowanych w Polsce jest wynikiem pewnego kompromisu. Płatne z budżetu są szczepienia przeciw WZW B, gruźlicy, błonicy, tężcowi, krztuścowi, polio, Haemophilus infuenzae typu B, odrze, śwince i różyczce. W szczególnych okolicznościach zakres ten się poszerza. Są rekomendacje międzynarodowe wskazujące co każdy kraj powinien umieścić w kalendarzu szczepień, każdy kraj także wykonuje analizy stanu epidemiologicznego określając obszary zagrożeń. Zawartość i rozszerzanie kalendarza zależy od możliwości budżetowych i nakładów finansowych na opiekę zdrowotną.

- Brakuje przede wszystkim szczepionki przeciwko pneumokokom, która wykazuje dużą przydatność i którą absolutnie trzeba wprowadzić. Nie ma szczepionki przeciwko rotawirusom, które wprawdzie w naszych warunkach nie wywołują skutków śmiertelnych, ale powodują wiele komplikacji zdrowotnych, wymagających kosztownego leczenia szpitalnego. Brakuje także szczepionki przeciwko meningokokom – uważa rektor UM w Poznaniu. Na szczęście w ostatnich latach dodano szczepienie przeciwko Haemophilus infuenzae typu B, tzw. Hib, czyli bakterii wywołujących ciężkie zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i ciężkie posocznice u małych dzieci – dodaje.

Profesor Wysocki wymienia również szczepionkę przeciw wirusom zapalenia wątroby typu A, chociaż zastrzega, że zachorowalność jest obecnie niska dzięki poprawie warunków sanitarnych w handlu żywnością, ale wirus istnieje i w każdej chwili możemy mieć do czynienia z epidemią wyrównawczą.
- Nie ma również powszechnych szczepień przeciwko ospie wietrznej, która atakuje każdego roku na ogromną skalę ok. 140 000 dzieci rocznie, z czego około 1000 leczonych jest w szpitalach z powodu poważnych powikłań. Mimo, że szczepionka jest dostępna, to nie stosuje się jej powszechnie z powodów finansowych. Wielu rodziców decyduje się jednak na jej kupno z własnej kieszeni. Kalendarz szczepień ochronnych obowiązkowych powinien być poszerzany – konkluduje.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.