Wprowadźmy ustawowy zakaz zatrudniania pielęgniarek do „byle-roboty”
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 01.06.2016
Źródło: Rafał Janiszewski/BL
Zwiększanie uprawnień pielęgniarek w procesie leczniczym jest zrozumiałe. Powierzanie im zadań niemedycznych – już nie. Jest ich za mało, żeby odciągać je w ten sposób od najważniejszych obowiązków. - Pielęgniarka to nie jest „człowiek od wszystkiego” - pisze Rafał Janiszewski w tekście dla "Menedżera Zdrowia".
We wszystkich systemach ochrony zdrowia na świecie pielęgniarka realizuje istotną część świadczeń opieki zdrowotnej. Jako integralny element procesu diagnostyczno-terapeutycznego realizuje zadania w zorganizowanym systemie o wyodrębnionej strukturze, posiadającym własny tok kształcenia i udziału w naukach medycznych. Najczęściej rola pielęgniarki wiązana jest z opieką nad chorymi, współudziałem w leczeniu poprzez wykonywanie zabiegów pielęgnacyjnych, podawaniu leków, prowadzeniu szeroko pojętej promocji zdrowia i edukacji.
Przez lata praca polskiej pielęgniarki ulegała zmianom, u których podstaw leży doskonalenie zawodowe prowadzące do zdobywania umiejętności i kompetencji w coraz szerszym zakresie. Na tyle poszerzonym, że obecnie bierze ona udział w procesach zarządzania udzielaniem świadczeń, a nawet bywa inicjatorem i realizatorem procesu leczenia.
W ślad za rozwijającym się potencjałem intelektualnym pielęgniarek podążają zmiany w konstrukcji systemu, który chętnie wykorzystuje możliwość powierzania dodatkowych zadań w obszarach, w których występują braki kadrowe, organizacyjne czy finansowe. Skoro bowiem u podstaw etyki zawodowej pielęgniarek leży dbałość o dobro chorego, to każde działanie nakierowane na ten cel wzbudza poczucie odpowiedzialności tej grupy zawodowej.
Często spotykam się ze stwierdzeniem, że jeśli nie ma komu czegoś zrobić, to zrobi to pielęgniarka. W Polsce dawno już jej działanie nie ogranicza się do opieki nad chorym i realizacji zleceń lekarskich. Coraz częściej następuje integracja działań leczniczych z opiekuńczymi, co niejednokrotnie realizowane jest wyłącznie przez pielęgniarkę. System to „kupuje” wprowadzając np. regulacje dotyczące uprawnień do wypisywania recept nie tylko na podstawie poprzedniej ordynacji lekarskiej, ale również na podstawie samodzielnej decyzji. Choć w mojej ocenie żadna to różnica, bowiem wypisanie leku w ramach tzw kontynuacji, jest również decyzją terapeutyczną wiążącą się z ryzykiem.
O ile zmiany w konstrukcji systemu ochrony zdrowia zwiększające uprawnienia pielęgniarek w zakresie procesu diagnostyczno-terapeutycznego są dla mnie zrozumiałe i wynikają z rosnących kompetencji zawodowych, o tyle powierzanie im zadań niemedycznych uważam, za niezasadne. Niejednokrotnie spotykam się z sytuacjami w których pielęgniarkom powierza się obowiązek wykonywania czynności związanych z rozliczaniem świadczeń z NFZ. W tym zakresie weryfikują kompletność dokumentacji medycznej i kodują świadczenia wskazując właściwy układ ICD10 i ICD9 służący do rozliczenia z płatnikiem.
Skoro już zajmuje się dokumentacją medyczną, to często dostaje zadanie prowadzenia list oczekujących, bowiem stanowi ona integralną część dokumentacji medycznej. Niczym lawina spadają na pielęgniarkę obowiązki związane z pisaniem skierowań, wypełnianiem recept i sporządzaniem kart informacyjnych z leczenia szpitalnego. Wszystko dla pacjenta, bowiem jeśli zapracowany lekarz nie ma na to czasu, to bez niej chory będzie miał utrudniony dostęp do świadczeń.
Trzeba dodać do tego udział w różnych zespołach, komisjach organizowanych przez pomioty lecznicze i związane z tym prace. Wszystkie te i wiele innych zadań wymagają dodatkowego czasu. Nie tylko czasu na ich wykonanie, ale na naukę, doskonalenie w zakresach innych niż zdefiniowane czynności zawodowe. Pielęgniarka ma bowiem głęboko zakorzenione poczucie odpowiedzialności za każde wykonywane zadanie, co sprawia, że stara się poszerzać swoją wiedzę. Tym bardziej, że odpowiedzialność zawodowa dotycząca aspektów medycznych jest jej znana, zaś ta związana z działalnością administracyjną wymaga zapoznawania się z różnymi obszarami prawa, zarządzania czy finansów.
Zjawisko poszerzania zakresu obowiązków administracyjnych pielęgniarek obserwuję nie tylko podczas pracy w szpitalach, ale również w czasie organizowanych szkoleń. Coraz częściej w wykładach dotyczących prowadzenia dokumentacji medycznej czy zasad rozliczania świadczeń uczestniczą przedstawicielki tego zawodu. Ich pytania, problemy z jakimi się zgłaszają, wskazują na duże zaangażowanie w procesy odbiegające od definicyjnej roli pielęgniarki. Często wyrażają obawę o to czy wykonują te zadania prawidłowo i jakie konsekwencje mogą je spotkać za ewentualne błędy czy niewiedzę. Jest to również wynik braku wsparcia ze strony zarządów podmiotów leczniczych a niejednokrotnie ze strony lekarzy, którym dość wygodnie jest nie tylko delegować część obowiązków na pielęgniarkę, ale często wręcz z nich abdykować. Wszak powszechnie wiadomo, że ona nie odmówi niczego co ma pomóc pacjentowi.
Ten poszerzający się zakres obowiązków, tych formalnych, wynikających z rozwoju pielęgniarstwa i zwiększonego współudziału w leczeniu, oraz tych nieformalnych wynikających z potrzeby dodatkowych rąk do wykonania zadań administracyjnych, nie idzie w parze z rozwiązaniami systemowymi. Zacząć należy do tego, co jest wyznacznikiem ilości personelu pielęgniarskiego w danym podmiocie czy komórce organizacyjnej. Zarówno przepisy rozporządzenia Ministra Zdrowia, jak i warunki szczegółowe dotyczące zasad realizacji świadczeń w ramach umów z NFZ, odnoszą się wyłącznie do funkcji medycznej. Choć część z tych zadań można również przyporządkować roli pielęgniarki, to i one nie są uwzględnione w ilości personelu określonego przepisami. Przykładem może być wynikający z Ustawy o świadczeniach (Art. 21) obowiązek stworzenia przez podmiot leczniczy zespołu ds. oceny przyjęć, którego zadaniem jest ocena list oczekujących. W jego skład wchodzi pielęgniarka.
Problem czasu wymaganego na realizację zadań dodatkowych ściśle związany jest z ilością personelu co prowadzi co sytuacji w której nie jest już kwestią zapłacenie wyższych wynagrodzeń za pracę dodatkową, a zwyczajny niedobór kadr. Nie chcę tym samym bagatelizować narastającego niepokoju pielęgniarek z powodu niskich płac, a tylko wskazuję na fakt, iż jest gdzieś granica możliwości zatykania dziur systemowych personelem pielęgniarskim. Warto przy tym powrócić do początkowych stwierdzeń dotyczących zasadniczej działalności pielęgniarek. Doskonaląc swoje kompetencje wypracowują coraz lepsze metody rozwiązywania problemów chorych, identyfikują obszary do tej pory niedostrzegane a tym samym wskazują konieczność nowych działań i działają. Sprawia to, że nowoczesne, kompleksowe działania pielęgniarskie wymagają więcej zaangażowania czasu i zasobów.
Rodzi się zatem pytanie o ową granicę wytrzymałości. W którym momencie poczucie obowiązku, odpowiedzialności za chorego stanie się mniejsze niż uczucie zmęczenia, poczucie zagrożenia bezpieczeństwa prawnego i braku satysfakcji finansowej. Czy podwyżka wynagrodzeń przesunie tą granicę na długo? A może wcale i za chwilę pielęgniarki powrócą z problemem niedoboru kadr i brakiem zmian systemowych?
Autor jest ekspertem w dziedzinie ochrony zdrowia, właścicielem kancelarii doradczej
Przez lata praca polskiej pielęgniarki ulegała zmianom, u których podstaw leży doskonalenie zawodowe prowadzące do zdobywania umiejętności i kompetencji w coraz szerszym zakresie. Na tyle poszerzonym, że obecnie bierze ona udział w procesach zarządzania udzielaniem świadczeń, a nawet bywa inicjatorem i realizatorem procesu leczenia.
W ślad za rozwijającym się potencjałem intelektualnym pielęgniarek podążają zmiany w konstrukcji systemu, który chętnie wykorzystuje możliwość powierzania dodatkowych zadań w obszarach, w których występują braki kadrowe, organizacyjne czy finansowe. Skoro bowiem u podstaw etyki zawodowej pielęgniarek leży dbałość o dobro chorego, to każde działanie nakierowane na ten cel wzbudza poczucie odpowiedzialności tej grupy zawodowej.
Często spotykam się ze stwierdzeniem, że jeśli nie ma komu czegoś zrobić, to zrobi to pielęgniarka. W Polsce dawno już jej działanie nie ogranicza się do opieki nad chorym i realizacji zleceń lekarskich. Coraz częściej następuje integracja działań leczniczych z opiekuńczymi, co niejednokrotnie realizowane jest wyłącznie przez pielęgniarkę. System to „kupuje” wprowadzając np. regulacje dotyczące uprawnień do wypisywania recept nie tylko na podstawie poprzedniej ordynacji lekarskiej, ale również na podstawie samodzielnej decyzji. Choć w mojej ocenie żadna to różnica, bowiem wypisanie leku w ramach tzw kontynuacji, jest również decyzją terapeutyczną wiążącą się z ryzykiem.
O ile zmiany w konstrukcji systemu ochrony zdrowia zwiększające uprawnienia pielęgniarek w zakresie procesu diagnostyczno-terapeutycznego są dla mnie zrozumiałe i wynikają z rosnących kompetencji zawodowych, o tyle powierzanie im zadań niemedycznych uważam, za niezasadne. Niejednokrotnie spotykam się z sytuacjami w których pielęgniarkom powierza się obowiązek wykonywania czynności związanych z rozliczaniem świadczeń z NFZ. W tym zakresie weryfikują kompletność dokumentacji medycznej i kodują świadczenia wskazując właściwy układ ICD10 i ICD9 służący do rozliczenia z płatnikiem.
Skoro już zajmuje się dokumentacją medyczną, to często dostaje zadanie prowadzenia list oczekujących, bowiem stanowi ona integralną część dokumentacji medycznej. Niczym lawina spadają na pielęgniarkę obowiązki związane z pisaniem skierowań, wypełnianiem recept i sporządzaniem kart informacyjnych z leczenia szpitalnego. Wszystko dla pacjenta, bowiem jeśli zapracowany lekarz nie ma na to czasu, to bez niej chory będzie miał utrudniony dostęp do świadczeń.
Trzeba dodać do tego udział w różnych zespołach, komisjach organizowanych przez pomioty lecznicze i związane z tym prace. Wszystkie te i wiele innych zadań wymagają dodatkowego czasu. Nie tylko czasu na ich wykonanie, ale na naukę, doskonalenie w zakresach innych niż zdefiniowane czynności zawodowe. Pielęgniarka ma bowiem głęboko zakorzenione poczucie odpowiedzialności za każde wykonywane zadanie, co sprawia, że stara się poszerzać swoją wiedzę. Tym bardziej, że odpowiedzialność zawodowa dotycząca aspektów medycznych jest jej znana, zaś ta związana z działalnością administracyjną wymaga zapoznawania się z różnymi obszarami prawa, zarządzania czy finansów.
Zjawisko poszerzania zakresu obowiązków administracyjnych pielęgniarek obserwuję nie tylko podczas pracy w szpitalach, ale również w czasie organizowanych szkoleń. Coraz częściej w wykładach dotyczących prowadzenia dokumentacji medycznej czy zasad rozliczania świadczeń uczestniczą przedstawicielki tego zawodu. Ich pytania, problemy z jakimi się zgłaszają, wskazują na duże zaangażowanie w procesy odbiegające od definicyjnej roli pielęgniarki. Często wyrażają obawę o to czy wykonują te zadania prawidłowo i jakie konsekwencje mogą je spotkać za ewentualne błędy czy niewiedzę. Jest to również wynik braku wsparcia ze strony zarządów podmiotów leczniczych a niejednokrotnie ze strony lekarzy, którym dość wygodnie jest nie tylko delegować część obowiązków na pielęgniarkę, ale często wręcz z nich abdykować. Wszak powszechnie wiadomo, że ona nie odmówi niczego co ma pomóc pacjentowi.
Ten poszerzający się zakres obowiązków, tych formalnych, wynikających z rozwoju pielęgniarstwa i zwiększonego współudziału w leczeniu, oraz tych nieformalnych wynikających z potrzeby dodatkowych rąk do wykonania zadań administracyjnych, nie idzie w parze z rozwiązaniami systemowymi. Zacząć należy do tego, co jest wyznacznikiem ilości personelu pielęgniarskiego w danym podmiocie czy komórce organizacyjnej. Zarówno przepisy rozporządzenia Ministra Zdrowia, jak i warunki szczegółowe dotyczące zasad realizacji świadczeń w ramach umów z NFZ, odnoszą się wyłącznie do funkcji medycznej. Choć część z tych zadań można również przyporządkować roli pielęgniarki, to i one nie są uwzględnione w ilości personelu określonego przepisami. Przykładem może być wynikający z Ustawy o świadczeniach (Art. 21) obowiązek stworzenia przez podmiot leczniczy zespołu ds. oceny przyjęć, którego zadaniem jest ocena list oczekujących. W jego skład wchodzi pielęgniarka.
Problem czasu wymaganego na realizację zadań dodatkowych ściśle związany jest z ilością personelu co prowadzi co sytuacji w której nie jest już kwestią zapłacenie wyższych wynagrodzeń za pracę dodatkową, a zwyczajny niedobór kadr. Nie chcę tym samym bagatelizować narastającego niepokoju pielęgniarek z powodu niskich płac, a tylko wskazuję na fakt, iż jest gdzieś granica możliwości zatykania dziur systemowych personelem pielęgniarskim. Warto przy tym powrócić do początkowych stwierdzeń dotyczących zasadniczej działalności pielęgniarek. Doskonaląc swoje kompetencje wypracowują coraz lepsze metody rozwiązywania problemów chorych, identyfikują obszary do tej pory niedostrzegane a tym samym wskazują konieczność nowych działań i działają. Sprawia to, że nowoczesne, kompleksowe działania pielęgniarskie wymagają więcej zaangażowania czasu i zasobów.
Rodzi się zatem pytanie o ową granicę wytrzymałości. W którym momencie poczucie obowiązku, odpowiedzialności za chorego stanie się mniejsze niż uczucie zmęczenia, poczucie zagrożenia bezpieczeństwa prawnego i braku satysfakcji finansowej. Czy podwyżka wynagrodzeń przesunie tą granicę na długo? A może wcale i za chwilę pielęgniarki powrócą z problemem niedoboru kadr i brakiem zmian systemowych?
Autor jest ekspertem w dziedzinie ochrony zdrowia, właścicielem kancelarii doradczej